Balloon - Motivation

Artur Chachlowski

ImageHolenderska grupa Balloon to taka ciekawostka na współczesnej mapie grup grających inteligentnie podaną muzykę rockową ze sporymi ambicjami artystycznymi. Ten kwartet – Cyril Wijte gra na basie, Michiel van Horssen na perkusji, Hans Baaij śpiewa i obsługuje syntezatory oraz Jos Commandeur, który gra na gitarach – specjalizuje się w muzyce z pogranicza prog rocka i rocka alternatywnego. W dodatku wplata w swoje długie, a nawet bardzo długie kompozycje (większość utworów na płycie „Motivation” trwa 7 do 10 minut, a jest na niej nawet jedna blisko 18-minutowa kompozycja w formie wieloczęściowej suity) elementy space rocka i muzyki psychodelicznej. Według słów członków zespołu, Balloon ma ambicje bycia „łącznikiem pomiędzy Pink Floyd a Rammstein”. Trzeba przyznać, że to zestawienie dość szokujące. Lecz słuchając muzyki, która wypełnia album „Motivation” muszę stwierdzić, że styl zespołu faktycznie umiejscawia się gdzieś pośrodku skali łączącej (jeżeli takową można sobie w ogóle wyobrazić) te dwa zespoły, które – było, nie było – stoją na zdecydowanie przeciwległych biegunach. Balloon nie gra wszakże ani tak epicko jak Pink Floyd, ani nie preferuje tak ekstremalnych brzmień jak Rammstein.

Płyty „Motivation” słucha się jednak ze sporą przyjemnością. Określiłbym ją jako alternatywny rock psychodeliczny z dominującym brzmieniem gitar i ciekawymi, acz pozostającymi gdzieś w dalekim tle, syntezatorowymi plamami. Muzyka zespołu bywa czasami chropowata, a to głównie za sprawą dosyć surowego brzmienia gitar. Tak jest przez większość płyty. Na osobną wzmiankę zasługuje zamykająca całość długa suita „It’s Still Today” (17 minut 30 sekund). Jest w niej zdecydowanie najwięcej artyzmu, a wskazówka na stylistycznej skali faktycznie przesuwa się wyraźnie stronę Pink Floyd. Lecz by nikogo nie zmylić muszę podkreślić, że gitara Commandeura nie ma nic w sobie ze stylu gry Davida Gilmoura na tym instrumencie, dźwiękowe plamy Baaija nie nawiązują wprost do kosmicznych melodii grywanych przed laty przez Richarda Wrighta, a jego wokal ma się nijak do śpiewu Rogera Watersa. Niemniej jednak udaje się grupie Balloon w tym utworze osiągnąć zamierzony efekt monumentalizmu i epickości. I dzięki tej kompozycji Balloon pozostawia zdecydowanie lepsze wrażenie niż to, które osiąga za pośrednictwem sumy poprzedzających ją na płycie wszystkich pozostałych utworów.

Pierwsza część albumu „Motivation” to raczej klimaty ukierunkowane zdecydowanie na miłośników alternatywnego rocka i muzyki indie ze space rockowymi smaczkami. Kończąca go suita to już prawdziwa uczta dla sympatyków progresywnych i psychodelicznych brzmień.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!