Elephant Plaza - Momentum

Artur Chachlowski

ImageElephant Plaza. Prawda, że sympatyczna nazwa? Odrobinę kojarząca się z wakacjami, ale „Momentum” to wcale nie wakacyjna płyta. Chociaż jej premiera nastąpiła u progu tegorocznej kanikuły. Ukazała się ona nakładem renomowanej wytwórni Progress Records. A skoro wytwórnia renomowana, to i zespół oraz jego debiutancki krążek z tej samej półki. Wysokiej.

Pierwszy raz o grupie Elephant Plaza usłyszeliśmy przed 10 laty, kiedy to jeden z liderów norweskiej formacji Magic Pie, Gilbert Marshall, wspólnie z gitarzystą Espenem Mikarlsenem zainicjował swój side project. Ale w związku ze sporym zaangażowaniem w działalność macierzystego zespołu nie doszło wtedy do regularnej pracy w studiu nagraniowym. Z tamtego czasu zachowało się nagranie „Naked”, które teraz w efektowny sposób rozpoczyna płytę „Momentum”. Dopiero odejście Marshalla z Magic Pie po wydanej w 2011 roku płycie „The Suffering Joy”, przyczyniło się do zintensyfikowania prac nad nowym materiałem, a także nad kompletowaniem składu. Najpierw pojawił się perkusista Olav Rygg, który był wcześniej technikiem w ekipie Magic Pie, potem dołączył basista John Kamphaug, który także kiedyś działał w Magic Pie. W międzyczasie odszedł Mikarlsen, a jego miejsce zajął młody utalentowany gitarzysta Kim Christiansen. W tym składzie zespół wszedł do studia, by nagrać debiutancki album, który ukazał się miesiąc temu, a w sierpniu będzie naszym małoleksykonowym Albumem Miesiąca (gwoli uzupełnienia: skład grupy Elephant Plaza uzupełniają dwaj keyboardziści: John Petter Saeterdal i Jan-Fredrik Heier, ale nie uczestniczyli oni w sesji nagraniowej „Momentum”. Wszystkie partie klawiszowe na płycie są autorstwa Gilberta Marshalla, który jest także głównym wokalistą w zespole).

No i trzeba przyznać, że jabłko niedaleko pada od jabłoni. Mocna osobowość artystyczna Marshalla spowodowała, że zespół Elephant Plaza brzmi dość podobnie do grupy Magic Pie. Też mamy tu do czynienia z wielowątkowymi kompozycjami rozpisanymi na różne głosy i wielogłosy (warto zwrócić uwagę na gości, a konkretnie na świetnie śpiewającą Anett Lunde, szczególnie jej główne linie wokalne w utworach „The Human Race”, „Paralyzed”, The Quested” i w „Momentum”, a także wokalistę grupy Magic Pie, Eirikura Haukssona, w „Naked i „Paralyzed”), podzielonymi na części („The Quested”, „The Human Race”, „Momentum”), a także opatrzonych rozbudowanymi aranżacjami (m.in. kwartet smyczkowy w „Momentum”, wiolonczela w „Wishful Thinking”).

Zasadniczo rzecz ujmując, mamy na płycie „Momentum” do czynienia z nowocześnie zagranym prog rockiem, którego korzenie sięgają w głębokie lata 70. Słyszymy tu echa twórczości Pink Floyd i Yes (formalnie rozbudowana kompozycja tytułowa), The Moody Blues („All The Way”), a także grup nieco młodszej generacji, jak Pain Of Salvation („Paralyzed”), Arena („Southwest”) czy Unitopia („Momentum”) i w każdym dźwięku – od najprostszych, prawie akustycznych brzmień w „Wishful Thinking” po potężne, niemal symfoniczne produkcje, jak w drugiej i piątej części „Momentum”, słychać, że muzyka Elephant Plaza powstawała spontanicznie, szczerze i naturalnie. Członkowie tego dowodzonego przez Gilberta Marshalla podeszli do sprawy bez kunktatorstwa, zagrali muzykę, która płynie im prosto z duszy, a ich utwory zrodziły się z potrzeby serca. Zagrali dobrą, pełną pozytywnych emocji muzykę, dzięki której wydaje się, że z łatwością trafią w serca licznego grona słuchaczy.

Warto zwrócić uwagę na ten album i na ten zespół.
MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok