To dość szczególny album. Właściwie miało go w ogóle nie być. Ale w 2005 roku, a więc kilkanaście miesięcy po premierze płyty „Focus 8”, podczas trasy koncertowej po Ameryce Południowej, w trakcie kilku nieformalnych sesji nagraniowych, doszło do rejestracji w przeważającej mierze improwizowanego materiału, który niedawno grupa Focus postanowiła wydać na płycie kompaktowej.
Jako że w międzyczasie zdążyły się ukazać dwie kolejne płyty holenderskiego zespołu („9 – New Skin” oraz „X”), to aby zachować chronologię i porządek numeracji swoich kolejnych albumów Thijs Van Leer postanowił nadać mu przewrotny tytuł (a właściwie dwa tytuły): „8,5 / Beyond The Horizon”. Rozszyfrowując drugą część tytułu, trzeba podkreślić fakt, że na płycie tej zespół znany z tak precyzyjnie skonstruowanych przebojów, jak „Sylvia”, „Hocus Pocus” czy „House Of the King” całkowicie zmienił optykę, poszerzył swoje horyzonty i przedstawił muzykę pełną improwizacji, licznych wpływów latynoskich i dźwięków opartych raczej na rytmie niż na łatwo zapamiętywalnych melodiach. I jest to moim zdaniem punkt wyjścia do opisywania zawartości tego wydawnictwa. Mało tego, wprawdzie małą czcionką, ale na okładce albumu uwidoczniono, że płytę firmuje nie tylko grupa Focus ale i… przyjaciele (‘Focus and friends featuring Marvio Cribelli’).
Autorem kompozycji wypełniających program „8,5 / Beyond The Horizon” jest nie tylko charyzmatyczny lider Focus, Thijs Van Leer i jego koledzy z zespołu (Pierre Van Der Linden i Jan Dumée), ale także znany producent Marvio Cribelli i popularny brazylijski perkusista Marcio Bahia. Zresztą perkusistów, instrumentalistów i wokalistów z Brazylii jest na tym krążku więcej. I tę brazylijską nutę wyraźnie słychać praktycznie we wszystkich siedmiu nagraniach, a przede wszystkim w „Millenium” i w „Talking Rhythms” (dwie części tego utworu noszą wymowne podtytuły: „Conversation Of Drums” i „Conversation Of Drummers”), w których mamy do czynienia z pojedynkami duetu perkusistów (grają oni nie tylko na instrumentach, ale i na… ustach) oraz w „Hola, Cómo Estás?”, gdzie na plan pierwszy wysuwa się żywiołowy żeński latynoski chórek. W innych nagraniach często górę bierze jazzrockowa stylistyka i, jak na przykład w „Millenium”, słychać, że Focus niespodziewanie zbliża się klimatem do twórczości Pata Metheny’ego. Trochę jest tu też, niestety, nijakiego, z lekka dancingowego grania (długie fragmenty ciągnącego się niemiłosiernie utworu „Inaltȃ”).
Właściwie to zaledwie w kilku momentach otwierającej ten album 10-minutowej kompozycji „Focus Zero” słychać akcenty typowe dla klasycznego brzmienia holenderskiej grupy, w tym charakterystyczne popisy na flecie Van Leera i jego melodyjne zagrywki na fortepianie i organach. Ale i one rozpływają się gdzieś w końcowej części tego utworu, gdy do głosu dochodzą pokręcone linie jazzującego basu (Arthur Maia) i syntezatorów (Marvio Cribelli). No, może jeszcze początkowa część utworu „Rock 5” z wokalizą Thais Motty oraz efektowną partią fletu (ale uwaga: nie gra tu na nim Thijs Van Leer, a niejaki Marcelo Martins) może przypominać swym klimatem starsze nagrania grupy.
Takie jest to nowe-stare, ale jakże inne od wcześniejszych płyt grupy Focus, wydawnictwo...