VIII Strada - Babylon

Artur Chachlowski

Przyznam się szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałem o włoskim zespole VIII Strada, choć zadebiutował on już w 2008 roku podobno utrzymanym w duchu progresywnego metalu albumem „La Leggenda Della Grande Porta”. Teraz, po sporym przegrupowaniu personalnym zespół powraca koncept albumem zatytułowanym „Babylon”, który niedawno trafił do mojej skrzynki. I już po pierwszym przesłuchaniu wiem, że nie jest to sztampowe progmetalowe wydawnictwo. Wydaje się, że zespół umiejętnie łączy na nim swoje metalowe korzenie z melodyjnym brzmieniem gitar i instrumentów klawiszowych. Od pierwszego dźwięku słychać, że grupę VIII Strada tworzą nietuzinkowi instrumentaliści. Dlatego od razu zwracam uwagę na charakterystyczne partie basu Sergio Merlino i ciekawe fortepianowe dźwięki wydobywające się spod palców Silvano Negrinelliego oraz gitarzysty Davide Zaglaniego. Nie sposób pominąć tutaj też finezyjnej gry perkusisty Ricardo Predy. Być może umiejętność komponowania przystępnych melodii nie jest ich najsilniejszą stroną, ale grać potrafią naprawdę znakomicie.

„Babylon” to rock opera, w której każda piosenka, mimo własnej autonomii, stanowi jednocześnie integralną część całej koncepcji albumu. Opiera się ona na  podróży wewnątrz umysłu bohatera i opisie jego uczuć i zachowań, które prowadzą do rozterek typowych dla współczesnego człowieka i  nieodłącznych dla zagubionej duszy. Na płycie przewija się historia pewnej pary, opisująca konflikty,  pasje i dramatyczne zwroty towarzyszące trudnym relacjom i związkom. Tytułowy Babylon jest pewnego rodzaju symbolem opisującym dyskomfort i samotność jednostek nieprzystosowanych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Choć utwory na płycie „Babylon” są ze sobą powiązane, to daje się wyróżnić co najmniej kilka, które stanowią o sile tego albumu. Niewątpliwie na plus należy zapisać zespołowi 10-minutową wielowątkową kompozycję tytułową, w której syntezatorowe szaleństwa Negrinelliego przywodzą na myśl najbardziej karkołomne popisy Jordana Rudessa z Dream Theater. Dobrze wypada też instrumentalny „Deguello”, w którym pasaż zapoczątkowany klasycznym fortepianem, a zakończony soczystą partią gitary pokazuje jak umiejętnie VIII Strada łączy ze sobą dwa muzyczne światy: muzyki klasycznej i rockowej. W rockowej piosence „1403. Storia In Firenze”, wybranej zresztą na singla pilotującego album, poznajemy losy głównego bohatera i jego żony Romaine, wplecione w dramatyczną historię miłosną sprzed wieków. Nie muszę dodawać, że melodie i klimat zawarte w muzyce tego utworu dobrze oddają sens tej opowieści. Utwory "Time Of Stardust" oraz „Slow” (to notabene moim zdaniem najlepszy fragment całego albumu) są hołdem złożonym muzyce lat czterdziestych i pięćdziesiątych oraz ikonom świata filmu i tańca tamtego okresu (m.in. Grecie Garbo i Marylin Monroe).

Eklektyzm króluje tu na każdym kroku. Muzyka grupy VIII Strada jest dość złożona, chwilami wydaje się za bardzo udziwniona, a wokal Tito Vizzuso należy do tych, do których trzeba przywyknąć, co nie czyni odbioru tej płyty zajęciem łatwym. Ale warto raz jeszcze podkreślić, że harmonia, dźwięki i słowa są na albumie „Babylon” mocno ze sobą powiązane, tworząc utwory, które dość dobrze oddają stan ducha i emocje głównych bohaterów. Jest to w sumie solidny album, acz bez jakichś szczególnych fajerwerków. Znajdziemy na nim gustowne połączenie progresywnego metalu i progresywnego rocka z elementami symfonicznych i klasycznych brzmień. W sumie to dość eklektyczny prog, ale z pewnością godny uwagi wszystkich fanów włoskiego rocka.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!