Krzywa muzycznych osiągnięć grupy Big Big Train wyraźnie idzie w górę. Po dobrych wcześniejszych albumach, po bardzo udanych krążkach „Bard” (2002) i „Gathering Speed” (2004) ukazuje się płyta świetna. A zarazem inna od swoich poprzedniczek. Bardziej natchniona, bardziej rozmarzona i uduchowiona, a przy tym jeszcze bardziej przemyślana i wysmakowana.
Do tego wszystkiego „The Difference Machine” to płyta bardzo zaskakująca. Szczególnie pod dwoma względami: nowego, nieznanego z wcześniejszych płyt brzmienia oraz składu osobowego. Dzięki częstemu używaniu saksofonów (gra na nich znany ze współpracy z IQ Tony Wright) oraz wiolonczel (świetna Becca King) zespół Big Big Train przybliża się stylistycznie do King Crimson, a długimi chwilami nawet do Van Der Graaf Generator. Ale to nie koniec niespodzianek. Zespół, którego trzon tworzą: Greg Spawton (g, k), Sean Filkins (v), Andy Poole (bg) i Steve Hughes (dr) wspomagany jest na płycie „The Difference Machine” przez nie byle jakich gości. Gości z najwyższej prog rockowej półki. Po krótkim intro „Hope This Finds You”, które jest jednym z trzech krótkich instrumentalnych łączników skomponowanych przez Spawtona, rozpoczyna się trwająca blisko kwadrans kompozycja „Perfect Cosmic Storm”. Gra w niej sekcja rytmiczna grupy Spock’s Beard: Dave Meros (bg) – Nick d’Virgilio (dr). Ten drugi udziela się w tym utworze także wokalnie. Bardzo różnorodna, a przy tym absolutnie piękna to kompozycja, skupiająca w sobie chyba wszystkie najwspanialsze cechy muzyki Big Big Train: różnorodność, dynamikę, eteryczność i pewną ulotną tajemniczość. Po kolejnej kilkudziesięciosekundowej instrumentalnej plamie dźwięków w postaci utworu „Breathing Space” znajdujemy na płycie drugą właściwą kompozycję: trwającą blisko 14 minut „Pick Up If You’re There”. Tym razem gościnnie, oprócz d’Virgilio, gra w niej na basie sam Pete Trewavas z Marillion. To znów niezwykle udany utwór, w którym grupa Big Big Train czaruje licznymi zmianami tempa, świetnymi harmoniami wokalnymi oraz przecudownymi partiami saksofonów i wiolonczel. Do tego wszystkiego zespół dokłada niezliczoną ilość ładnych linii melodycznych oraz wspaniałych popisów instrumentalnych. Greg Spawton i spółka po prostu przechodzą w tym utworze samych siebie.
Następnie na płycie „The Difference Machine” mamy kolejny instrumentalny „oddech” w postaci atmosferycznej miniaturki „From The Wide Open Sea”, z której wyłania się trzecia suita: „Saltwater Falling On Uneven Ground”. Dopiero w tym utworze po raz pierwszy na tym albumie słyszymy grających Andy Poole’a i Steve’a Hughesa, a więc dopiero teraz grupa Big Big Train prezentuje się słuchaczom w swoim oryginalnym składzie. Ale za to czyni to w sposób zapierający wręcz dech w piersiach. Ten utwór to prawdziwy muzyczny klejnot pełen stylistycznych kontrastów: od spokojnych po bardzo ciężkie nastroje, od płynnie rozwijających się tematów po minimalizm brzmieniowy w stylu Sigur Ros. Wszystko to ubarwione jest niezliczoną ilością niezwykłych technicznych efektów, które czynią z tego utworu prawdziwe cudeńko. A do tego mamy jeszcze niesamowity klimat potęgowany melancholijnym brzmieniem wiolonczel i absolutnie wspaniałych partii wokalnych (głos Seana Filkinsa wspomagany przez Grega Spawtona lśni w tym utworze swoim najjaśniejszym blaskiem). No i jest jeszcze finał tej płyty: spokojny, liryczny, siedmiominutowy utwór „Summer’s Lease”, oddający swoją atmosferą smutek i żal za odchodzącym latem. Pięknej melodii granej na fortepianie towarzyszy melancholijny wokal, a nostalgiczną atmosferę potęguje delikatne solo na saksofonie. Główny temat melodyczny nawiązuje do utworu otwierającego album, dzięki czemu zespół w sposób mistrzowski spina muzyczną klamrą całość płyty.
Absolutnie piękny to album. Nie dający się porównać do żadnej innej płyty klasyfikowanej jako „rock progresywny”. Słychać wyraźnie, że zespół Big Big Train dopracował się własnego unikalnego stylu. I osiągnął przy tym taki poziom, że godzina spędzona z muzyką z płyty „The Difference Machine” staje się najsmakowitszą ucztą dla uszu. A zarazem czyni ją jedną z najbardziej oryginalnie brzmiących płyt AD 2007.