Gunhill - Nightheat / One Over The Eight

Artur Chachlowski

John Lawton to urodzony w 1946 roku w angielskim Halifax artysta najbardziej znany z działalności w grupie Uriah Heep (1976-1979). Wcześniej z powodzeniem występował w niemieckiej hardrockowej formacji Lucifer’s Friend, z którą nagrał siedem studyjnych płyt. W swoim życiorysie ma jeszcze epizod z zespołem Les Humphries Singers, z którym w 1976 roku wystąpił w Konkursie Eurowizji (piosenka „Sing Sang Song” przepadła w ostatecznej rywalizacji). Ostatnimi laty, poza sporadycznymi i okazjonalnymi występami z muzykami Uriah Heep (m.in. z Kenem Hensleyem, Lee Kerslake’em i Paulem Newtonem), najczęściej udziela się w… Bułgarii. Jest tam współautorem telewizyjnego serialu dokumentalnego „John Lawton presents”, w którym propaguje historię i kulturę tamtejszych miast i miasteczek, zagrał też w kinowym filmie „Love.net” w reżyserii Iliana Djevelekova. Oprócz tego wstąpił w szeregi grupy Diana Express, z którą nagrał album „The Power Of Mind”, a także, u boku kompozytora Milana Vrabevskiego, zrealizował kilka płyt pod szyldem Intelligence Music Project (m.in. recenzowaną przez nas na początku tego roku „Touching The Divine”).

U progu swojej muzycznej emerytury John Lawton odświeża i przypomina światu swoje muzyczne projekty, z którymi odnosił mniej (lub bardziej) spektakularne sukcesy w czasach młodości. Niedawno uczestniczył w reaktywacji Lucifer’s Friend, co odnotowaliśmy skrzętnie na naszych łamach recenzując skądinąd bardzo udane wydane w zeszłym („Awakening”) i w tym („Live At Sweden Rock 2015”) roku płyty tej formacji, a teraz przyszła kolej na dwupłytowy album firmowany przez grupę o nazwie Gunhill. Stanowiące jego zawartość dwa srebrne krążki to nic innego jak wznowione i wydane po raz pierwszy na CD wydawnictwa Gunhill: fanklubowa kaseta „One Over The Eight” (pierwotnie wydanej w 1995 roku) oraz płyta numer 2 w dorobku zespołu – Nigh Heat” (1997).

Po tym przydługim wstępie zniecierpliwiony Czytelnik ma prawo zapytać się: „co to za zespół ten cały Gunhill”? Już odpowiadam. Otóż, był to jeden z mniej znanych projektów, w które zaangażowany był John Lawton w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Współpracował w nim z Chrisem Jonesem (dr), Brianem Bennettem (g) i Neilem Kavanagh (bg, k). Panowie pozostawili po sobie wspomniane już dwa wydawnictwa z nagraniami studyjnymi oraz koncertowy krążek „Live In Germany” (1999). Dzięki wznowieniu studyjnego materiału, który wypełnia omawiany dziś album, pojawia się możliwość zapoznania się z kompletnie zapomnianą już muzyką zespołu, o którego istnieniu pamięta pewnie niewiele osób. To także nie lada gratka dla miłośników wokalnego talentu Lawtona. Jego krystalicznie czysty, mocny głos zdecydowanie dominuje w brzmieniu grupy Gunhill, które osadzone jest w tradycyjnym hardrockowym stylu – w sumie gdzieś niedaleko dokonań Uriah Heep i Lucifer’s Friend.

Pośród dwóch godzin muzyki, które znajdujemy na tym wydawnictwie, oprócz oryginalnego repertuaru Gunhill, który obok kilku utworów pamiętających czasy płyty „Sumo Grip” Lucifer’s Friend oraz przeróbek nagrań innych wykonawców (m.in. Bad Company, Melissy Etheridge) czy też klasyków w stylu „When A Man Loves A Woman” i „Ain’t No Sunshine”, w przeważającej mierze wypełnia krążek „Night Heat” (m.in. świetny utwór „Don’t Stop Believing” – zastanawiam się czemu nigdy nie stał się on przebojem?). W nagraniu „Far From Home” John Lawton ustępuje miejsca za mikrofonem basiście Neilowi Kavanaghowi, który notabene pojawia się jeszcze w głównej roli w jednej z najciekawszych kompozycji na „Night Heat” – „Wall Of Silence”, tyle że tym razem nie jako wokalista, ale w charakterze… pianisty!

Na drugim krążku znajdujemy szereg muzycznych niespodzianek, jak chociażby covery: beatlesowskiego „Eleanor Rigby”, „Stone Cold” z dorobku Rainbow, „Walking In The Shadow Of The Blues” grupy Whitesnake, „Better By You Better Than Me” Judas Priest, „Harlem Shuffle” The Rolling Stones czy starego przeboju z wytwórni Motown „Every Little Bit Hurts”. Te liczne covery są domeną krążka „One Over The Eight” i przyznam szczerze, w wykonaniu Gunhill, w wokalnej interpretacji Lawtona, słucha się ich pierwszorzędnie. Mało tego, w formie bonus tracków na obu krążkach dołożono zagrane przez Gunhill utwory z repertuaru Uriah Heep (m.in. „Come Back To Me” i „River Of Dreams”), co czyni całe niniejsze wydawnictwo skończonym zbiorem studyjnych dokonań, jakie pozostawiła po sobie ta zapomniana już przez wielu formacja.

Wydawnictwem tym John Lawton przywraca pamięć, a kto wie czy nawet i nie życie, grupie Gunhill. Niewykluczone, że już niedługo, podobnie jak było to w przypadku Lucifer’s Friend, zespół ten powróci do czynnej działalności artystycznej. I to zarówno koncertowej, jak i studyjnej. 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!