Zadziwiające jest jak zespół Walfad dojrzewa z płyty na płytę: od ciekawej, acz niepozbawionej licznych wad debiutu „Ab Ovo” (2013), poprzez ambitną i bardzo równą „An Unsung Hero, Salty Rains & Him” (2014) aż po wydany 31 października najnowszy album zatytułowany „Momentum”. Walfad przechodzi prawdziwą ewolucję. I momentalnie daje się to odczuć, gdy tylko polecą pierwsze dźwięki z najnowszego krążka.
Nie, nie jest to jakiś radykalny zwrot stylistyczny, nie jakaś gwałtowna rewolucja brzmieniowa, ale naturalny rozwój świadczący o tym, że lider grupy, Wojciech Ciuraj, nieustannie poszukuje odpowiedniej ścieżki dla swojego zespołu i dojrzewa jako muzyk i jako człowiek. Dojrzewa też jako obserwator i komentator otaczającej nas rzeczywistości, a już na „Momentum” przedstawia się jako bezwzględny krytyk wszelkich przejawów konformizmu. W dniu premiery ukazała się polskojęzyczna wersja albumu (wersja angielska wydana będzie za kilka miesięcy przez pewną renomowaną wytwórnię płytową) i od razu zachęcam Was do uważnego posłuchania zarówno muzyki, jak i tekstów. Chyba jeszcze nigdy w dotychczasowej historii zespołu nie stanowiły one tak bardzo zintegrowanej ze sobą całości. Już otwierająca album kompozycja „Ośmiornice”, która notabene powstała jako ostatnia spośród ośmiu utworów wypełniających program „Momentum”, od pierwszej sekundy chwyta słuchacza za gardło, by w zaledwie trzy minuty wprowadzić go w to, z czym będzie miał do czynienia przez resztę płyty.
A pozostała część albumu to prawdziwe pięcie się w górę: zaraz po „Ośmiornicach” wyrazisty i finezyjnie wykonany instrumentalny utwór tytułowy stanowi idealny wstęp i przygotowanie muzycznego gruntu do pierwszego z kilku punktów kulminacyjnych płyty – nagrania zatytułowanego „Wędrowiec nad morzem mgły”. Takich mocnych punktów programu jest na „Momentum” więcej. Posłuchajcie nagrania „Głośniej”, posłuchajcie finałowej kompozycji „Nasi bogowie, wasi bogowie”. To Walfad, jakiego jeszcze nie mieliście okazji poznać. To Walfad w swojej szczytowej formie. A przecież po drodze jest jeszcze świetny „Brzask”, jest naprawdę przejmujący „Dum spiro, spero”... Jest wreszcie drugi mocarnie brzmiący instrumental pt. „Oddech dla słów”.
Wraz z Ciurajem – muzykiem, wokalistą i kompozytorem – dojrzewa też cały zespół. Dojrzewa też jego muzyka. Zmieniają się okoliczności, zmienia się perspektywa, z której zespół patrzy na otaczającą go rzeczywistość, zmienia się miejsce które Walfad zajmuje na polskiej scenie muzycznej. Zmieniają się też tworzący go muzycy. Ze składu znanego z poprzedniej płyty ostał się jedynie perkusista Kacper Kucharski, a w grupie są dwaj, a nawet trzej nowi ludzie: Dawid Makosz gra na instrumentach klawiszowych, a Radosław Żelazny na basie. Tym trzecim jest gitarzysta Daniel Arendarski, który w trakcie pracy nad płytą „Momentum” przeszedł kilka szczebli wtajemniczenia: od realizatora, poprzez muzyka gościnnie grającego w kilku utworach gitarowe solówki aż po pełnoprawnego członka grupy Walfad. Zobaczymy go na scenie na rozpoczynającej się niebawem trasie promującej nowy album.
Płyta „Momentum” powstała w dość szalonych okolicznościach. Po pewnych zawirowaniach personalnych w 2014 roku aż do początku 2016 Ciuraj nie komponował żadnych utworów. Zbierał pomysły, czasem nawet łączył je po swojemu w całość, ale nie pisał żadnych tekstów. Nie była to żadna blokada artystyczna, a misternie budowany plan. Plan, który przeistoczył się w dobrze i precyzyjnie przemyślane działanie. Chodziło o to, by nowy album nie był podobny do „An Unsung Hero…”. Stąd odejście na „Momentum” od formuły konceptu i długich suit. No i udało się. W międzyczasie nazbierało się tyle wartościowych rzeczy, o których warto było zaśpiewać, że od pewnego momentu proces twórczy przebiegał już bardzo szybko. Materiał, który Walfad oddaje teraz w nasze ręce, zasadniczo powstał w okresie od stycznia do września br. Po jego wysłuchaniu niejeden ze słuchaczy przyzna, że zespół poszedł pod prąd. Na nowej płycie muzycy zrobili właściwie wszystko, co do tej pory im… raczej odradzano. Po melancholijnym i zamglonym „An Unsung Hero..” nadszedł album pełen buntu. Mocny, ale też refleksyjny. Album z nowym pomysłem. Powiem szczerze: nienajgorszym. Albo inaczej: pomysłem najlepszym z możliwych i najbardziej wyrazistym z dotychczasowych.
Nowy skład wyraźnie nabrał tempa. „Momentum” czyli „pęd”… W grupie Walfad czuć go teraz jak nigdy dotąd. Czuć werwę i dojrzałą już, chociaż wciąż młodzieńczą, energię. Wyraźnie czuć także coraz większą pewność siebie. Co w przypadku tego albumu jest kolejną wartością dodaną, którą swoim starym i nowym sympatykom Walfad demonstruje z wysoko podniesionym czołem.