25 Yard Screamer - Keep Sending Signals

Artur Chachlowski

25 Yard Screamer to walijski zespół, który od kilkunastu lat zdobywa sobie coraz większą lokalną sławę, choć właściwie nigdy nie udało mu się przebić do progrockowego ‘mainstreamu’. Najbliżej byli tego jakieś dziesięć lat temu, kiedy to wydali album „Cassandra”, ale w tym przypadku można i tak mówić tylko o częściowym sukcesie. Być może nazwa 25 Yard Screamer jest dlatego tak słabo znana w środowisku progresywnego rocka, bo zespół tak naprawdę nie jest utożsamiany z tym gatunkiem. Czytałem kilka artykułów na temat poprzednich albumów Walijczyków i najczęściej pojawiającym się porównaniem było określenie ich muzyki jako „miks Marillion z Rush i z Metalliką”.

Nowa płyta zatytułowana „Keep Sending Signals” to już jednak bardziej odważny i przemyślany krok w stronę progrockowych klimatów. Gdyby ktoś akurat dzięki tej płycie usłyszał muzykę 25 Yard Screamer po raz pierwszy, to nigdy nie posądziłby tej grupy o jakiekolwiek metalowe inklinacje. Z drugiej strony nie brzmi ona też za bardzo ‘marillionowsko’, co się chwali, gdyż zespół próbuje dobrze kombinować i iść własną drogą.

„Keep Sending Signals” to interesujący album. Trochę niejednoznaczny, ale wyrazisty i bardzo przyjemny w odbiorze. Oprócz premierowych nagrań w jego programie znajdują się opracowane na nowo kompozycje z wcześniejszych lat, np. z wydawnictwa „The Pictures Within” z 2003 roku, które miało raczej charakter demo. Dwa utwory z tamtego krążka – „The Pictures Within” oraz „I’m An Explosive” lśnią teraz w programie płyty niczym najprawdziwsze perły. Podobnie jest też z utworem „Pulse”, który po dobrych retuszach brzmi teraz o wiele lepiej niż kilka lat temu. Tej w sumie dość mrocznej i gęstej od intensywnych rytmicznych dźwięków muzyce 25 Yard Screamer dobrze robi też swoiste stylistyczne przełamanie w postaci dwuczęściowej kompozycji tytułowej, która dzięki wykorzystaniu licznych pozamuzycznych odgłosów wyraźnie nabiera ambientowego charakteru. Na przeciwnym biegunie znajduje się utwór „No Beautiful View”, którego liryczny kontekst bardzo fajnie podkreślany jest gitarowymi flażoletami i niemal łkającym wokalem Nicka Jamesa.

Nick James, który jest centralną postacią w zespole to niesamowicie utalentowany artysta. Nie tylko śpiewa i komponuje, ale gra też na gitarach i instrumentach klawiszowych i w ogóle nadaje ton całemu zespołowi, którego skład uzupełniają Matthew Clarke (bg), Donald Owen (dr) oraz Tom Bennett (k). Gdyby więcej było na tej płycie tak porywających gitarowych solówek, jak we wspomnianym utworze „No Beautiful View” czy w ogóle więcej byłoby takich utworów, jak „I’m An Explosive” czy „Pulse”, to jego ocena byłaby zdecydowanie wyższa. Ale i tak nie jest źle. Słychać w muzyce 25 Yard Screamer emocje, jest moc i energia, są melodyjne kawałki. Jest po prostu sporo dobrej muzyki.

Nawiązując do przywołanego już wcześniej porównania, to moim zdaniem na płycie „Keep Sending Signals” niewiele jest Metalliki, niewiele jest też Marillionu… Najwięcej chyba grupy Rush. Tak z przełomu lat 70. i 80.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!