Wiele znakomitych zespołów, wokalistek, wokalistów, kompozytorów, jak i instrumentalistów pochodzących z Norwegii od lat cieszy nasze uszy swoimi twórczymi dokonaniami. Dlatego chyba nie tylko ja z zainteresowaniem śledzę tę scenę muzyczną.
Z początkiem grudnia dotarła do mnie debiutancka płyta pochodzącego z Bergen zespołu Shaman Elephant zatytułowana „Crystals”. Grupę tworzy czterech muzyków: Eirik Sejersted Vognstølen (g, v), Jonas Saersten (k), Jard Hole (dr) i Ole-Andreas Jensen (bg). Zapoznając się z krótką informacją na temat ich brzmienia można się dowiedzieć, że „swoje kompozycje tworzą w oparciu o pionierskie dokonania psychodelicznego rocka z lat 70. umiejętnie miksując to z nowoczesnym młodzieńczym zapałem i energią drzemiącą w ich ciele i umyśle”.
Pierwszy w dyskografii Shaman Elephant album rozpoczyna się od utworu tytułowego „Crystals”. No i od razu docierają do nas miłe i jakby trochę znajome dźwięki. W pamięci doszukujemy się porównań z innymi norweskimi zespołami. Jest tu odpowiednie tempo, jest stylowy klimat oraz interesująco wykonane partie wokalno-instrumentalne. Nie brak tu pewnych osobliwych muzycznych zawirowań tętniących odrobiną gitarowego szaleństwa, co mnie się osobiście bardzo podoba. Grają coś, co można by nazwać „proto hard rockiem” z wyraźnymi psychodelicznymi akcentami.
Nagranie drugie to „Shaman In The Woods” - trochę stonowane, lecz zawierające ładny klawiszowy motyw. Ogólnie ma ono nadzwyczaj melodyjny charakter, który jednak nie trwa do samego końca. Trochę alternatywnie, z mocno przesterowaną gitarą i „nieczystym” wykonaniem, prezentuje się kompozycja „IAB”, która z każdym kolejnym przesłuchaniem przyciąga coraz większą uwagę i przez to gdzieś tam układa się w naszej głowie jej zawirowany styl. Zaskoczeniem i jednocześnie miłym dla ucha wytchnieniem okaże się instrumentalny utwór „Tusco” podążający w klimaty zbliżone do jazzu. Natomiast przedostania kompozycja zatytułowana, nomen omen, „Jazz”… znacznie odbiega od mogącego nam coś zasugerować tytułu. Jest ona znacznie cięższa, a jej stonerrockowa forma wyrażona jest odpowiednio zestrojonym instrumentarium, jak również mocno zaakcentowanym wokalem. Jest jednak taki moment w tym nagraniu, w którym to zespół stara się uspokoić słuchacza delikatnością gitar i klawiszy, by później… Nie zdradzę. Zachęcam, by tego uważnie posłuchać, bo warto dać się ponieść artystycznej wyobraźni grupy Shaman Elephant wraz z wyczuwalnym niepokojem i tą tajemniczą aurą tak konsekwentnie budowaną przez poszczególnych muzyków.
Trudno jest dziś wytyczać nowe muzyczne szlaki, ale można korzystając z już wyznaczonych kierunków poszerzyć i wzbogacać pewnymi elementami ich atrakcyjność, co w moim przekonaniu grupa Shaman Elephant czyni starannie i umiejętnie. Jej muzyczna koncepcja doskonale się sprawdza, czego możemy doświadczyć poznając ich debiutancką płytę. Jej zakończenie to ponad dwunastominutowy utwór „Stoned Conceptions” potwierdzający, że ten efektowny debiut młodych norweskich muzyków może nie jest łatwy w odbiorze, lecz po kilku przesłuchaniach odbiera się go z emocjami bliższymi przyjaznemu zbliżeniu się ku muzycznej satysfakcji. Można się tylko cieszyć z tak ciekawie zrealizowanych przez nich utworów płynących z tego krążka. Pierwszy krok już uczynili nagrywając płytę, którą wysłuchałem z zainteresowaniem i chętnie będę do niej wracał w oczekiwaniu na jej następczynię. Myślę, że fani grup Motorpsycho, Tiebreaker czy Seven Impale słuchając „Crystals” będą więcej niż zadowoleni..