Ostatnimi czasy fani muzyki artrockowej w Polsce nie mogą narzekać na brak rodzimych produkcji. Renesans tego gatunku w naszym kraju w połączeniu z o wiele większymi niż kiedyś możliwościami nagrania i dystrybuowania muzyki sprawiły, że co rusz słyszymy o jakiejś nowej polskiej grupie, która właśnie wydała swój materiał. Naturalnie ilość nie zawsze idzie w parze z jakością tak więc płyty te prezentują bardzo różny poziom. A jak się to ma w przypadku grupy Retrospective?
Początki tego zespołu datowane są na 2005 rok, kiedy to wspólne muzykowanie rozpoczęli Robert Kusik (perkusja) oraz Maciej Klimek (gitara). W tym samym roku dołączyli do nich Alan Szczepaniak (gitara) i Łukasz Marszałek (bas). W takim składzie grupa rozpoczyna koncertowanie pod nazwą Hollow. Wkrótce dołącza do nich Beata Łagoda (instrumenty klawiszowe) a następnie Jakub Roszak (wokal). W 2007 roku grupa tworzy nowy materiał a Hollow przeistacza się w Retrospective.
Efekty tego procesu twórczego dotarły do mnie w postaci promocyjnej EP-ki "Spectrum of the Green Morning". Pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo ładne i profesjonalne wydanie tego materiału. Takiej oprawy graficznej może pozazdrościć Retrospective wiele zespołów wydających swoje płyty w profesjonalnych wytwórniach. Jednak jak ładna by ona nie była zawsze będzie mimo wszystko tylko opakowaniem tego zasadniczego produktu, czyli muzyki. Jak w tej kwestii prezentuje się "Spectrum of the Green Morning"?
Ep-kę rozpoczyna utwór "Enemy World Vision", ciekawy wstęp, następnie pojawiają się prog metalowe klawisze i gitara; gdy ponownie robi się spokojniej pojawia się wokal, nieco przypominający Brendana Perrego. Generalnie utwór ciekawie łączy klimatyczne granie z nieco mocniejszymi momentami i kojarzy się mocno z twórczością grupy Riverside. Kolejny na płycie "Some Kind of Hope", to zgrabny rockowy kawałek w pierwszej części zdominowany przez klawisze w połączeniu z bardzo dobrym śpiewem Kuby Roszaka, w drugiej zaś części do głosu bardziej zdecydowanie dochodzi gitara. Do zmiany klimatu dochodzi za sprawą "Pink Elephant Missed". Zadziorne gitary i schizofreniczny, rozedrgany wokal tworzą bardzo psychodeliczny klimat. Instrumentalny "Waking Up In the ZOO" udowadnia, że Retrospective ma bardzo dużo pomysłów i świetny zmysł kompozycyjny - naprawdę dużo ciekawego dzieje się podczas tych 8 minut, jedyny mankament to klawisze, które zdominowane przez gitary giną gdzieś w tle. "Regret and Frightened Child" to utwór mieszczący się gdzieś pomiędzy Anathemą a Sylvanem. Fajna gitara, po raz kolejny świetny wokal, jedynie końcówka utworu wydaje się być doczepioną na siłę. Może pasowałoby to na koncercie, ale w wersji studyjnej jakoś się to gryzie z resztą. Ep-kę zamyka ładna ballada "Have In Mind" - utwór zaaranżowany jedynie na klawisze i wokal. Na koniec słyszymy odgłos szpitalnej aparatury sygnalizujący ustanie akcji serca tworząc ciekawą klamrę z biciem serca, które rozpoczyna "Spectrum of the Green Morning".
Grupa Retrospective swoją debiutancką EP-ką zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Naprawdę niezłe już umiejętności techniczne, głowy pełne pomysłów i ciekawy wokal to ich niezaprzeczalne atuty. Choć momentami w ich twórczości można dostrzec pewne podobieństwa choćby do wspomnianego Riverside to mimo wszystko wymykają się jednoznacznemu zaszufladkowaniu tworząc różnorodną i niebanalną muzykę. Być może Retrospective nie posiada jeszcze za dużo materiału, ale jeśli ten istniejący zostanie dopracowany a także powstanie nowy na równie wysokim poziomie to możemy się spodziewać w przyszłości bardzo ciekawego debiutanckiego krążka za co ja mocno trzymam kciuki.