Cast - Power And Outcome

Artur Chachlowski

Meksykańska formacja Cast działa już od ponad 35 lat, w swoim dorobku ma już prawie 20 płyt studyjnych i w świecie rocka progresywnego zawsze słynęła z tego, że reprezentowała tę symfoniczną odmianę tego gatunku. Kolejne płyty, począwszy od 1994 roku, ukazywały się stosunkowo często i prawie każda z nich była bardzo długa – trwały zwykle powyżej 70 minut.

Przyznam się do tego, że na pewnym etapie nastąpił u mnie swego rodzaju przesyt tą stylistyką, bardzo podobnymi do siebie albumami i od pewnego czasu przestałem śledzić losy tej grupy (ostatnim albumem, który recenzowałem dla MLWZ.PL był „Nimbus”Nimbus”, a było to już ponad 10 lat temu). Cast całkowicie zniknął mi z horyzontu.

Lecz niedawno, pewnie za sprawą tego, że Cast zamienił wydawcę – jest nim teraz niemiecka wytwórnia Progressive Promotion Records (ta sama która niedawno wydała nowe albumy naszych grup Retrospective i HellHaven) – w ręce trafiło mi najnowsze wydawnictwo tego meksykańskiego zespołu i… przyznam szczerze, że wyskoczyłem z butów. Bo tak naprawdę, jest to naprawdę rewelacyjna płyta. Znowu jest ona bardzo długa (ponad 70 minut!), nosi ona tytuł „Power And Outcome” i kilka zamieszczonych na niej utworów to po prostu wyborne przykłady starego, dobrego prog rocka. Prog rocka zagranego bardzo intensywnie, dynamicznie i żywiołowo, utrzymanego w rzadko dziś spotykanej teatralno-symfonicznej manierze.

Zauważyłem na tym krążku kilka personalnych zmian w porównaniu do czasów, gdy uważnie śledziłem losy tej formacji, ale niezmiennie centralną postacią w zespole jest jego założyciel, główny kompozytor i pianista Alfonso Vidales. Śpiewa Bobby Vidales (nie mam pojęcia kim jest ona dla Alfonso – być może to syn, a być może zbieżność nazwisk jest przypadkowa?), a wokalnie od czasu do czasu wspomaga go Guadalupe Acuña, choć praktycznie ani raz nie przejmuje ona na tej płycie wiodącej roli wokalnej. Ciekawym, ważnym i nowym (przynajmniej dla mnie) elementem w muzyce Cast są teraz skrzypce (gra na nich Roberto Izzo). Stanowią one naturalne uzupełnienie bogatego klawiszowo-symfonicznego brzmienia zespołu.

Już pierwszy utwór na płycie – trwająca ponad 11 minut instrumentalna kompozycja „Rules Of The Desert” – pokazuje, że będziemy mieli do czynienia z albumem nietuzinkowym i absorbującym uwagę słuchacza od pierwszej do ostatniej minuty. Gdybym nie wiedział, że to gra Cast, pewnie nigdy bym nie zgadł. Tak bardzo zaskakująco brzmi to nagranie. Podobnie można powiedzieć o oznaczonej indeksem 2 kompozycji tytułowej. Prezentuje się ona znakomicie, a sam jej finał to prawdziwe progrockowe mistrzostwo świata. Wspaniale brzmi też dwuczęściowy utwór „Details”. Najpierw mamy część pierwszą, wokalną, obdarzoną podtytułem „Circle Spins’, a następnie drugą, bardzo długą część instrumentalną „Start Again”, która przypomina prawdziwą symfoniczno-rockową jazdę bez trzymanki i w której pełnym światłem lśni kompozytorski i wykonawczy talent Alfonso Vidalesa. No i niemal bez przerwy w powietrzu unoszą się dobre duchy muzyki spod znaku tria ELP, grupy Kansas oraz niektórych wczesnych kompozycji Genesis. I tak praktycznie jest do końca tego albumu, na którym nie ma praktycznie słabego utworu.

Płytą „Power And Outcome” grupa Cast udowodniła, że bez wątpienia wciąż należy do światowej czołówki progresywnego rocka. Ze względu na odległość dzielącą jej ojczyznę od Europy, a tym samym naprawdę rzadki żywy kontakt z europejską publicznością, Cast niezasłużenie praktycznie nie funkcjonuje w świadomości fanów prog rocka z naszych rejonów świata. Myślę, że najnowsza płyta ma szansę, by przełamać tę barierę. Polecam, bo naprawdę warto!

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok