Steve Thorne to doskonale znany Czytelnikom i Słuchaczom MLWZ brytyjski artysta często kojarzony z czołówką brytyjskiego prog rocka. Pewnie dlatego, że zawsze otaczał się świetnymi instrumentalistami. Nie inaczej jest na jego nowej płycie zatytułowanej „Island Of The Imbeciles”, w nagranie której pomagali mu m.in.: Robin Armstrong (gitary), Tony Levin (bas) i Nick D'Virgilio (perkusja).
W postaci „Island Of The Imbeciles” Steve Thorne zrealizował bardzo udany album, który zawiera mnóstwo ciekawych kompozycji. Pod względem muzycznym mieści się on w kanonie współczesnego prog rocka z Wielkiej Brytanii, a strona literacka jest obrazem licznych obserwacji otaczającego świata. Na przykład tytułowy utwór „Island Of The Imbeciles” jest jawnym atakiem na korupcję i aktualny stan polityki. Jego wydźwięk napędzany jest energetycznie brzmiącymi klawiszami, co nadaje mu liryczną wielkość i ukazuje emocje związane z cynizmem panoszącym się wśród polityków.
Zresztą wszystkie dziesięć utworów na tym albumie obejmuje bardzo szeroki zakres tematów, począwszy od utraty miłości (i strachu, aby ponownie kogoś nią obdarzyć), wielkich spraw politycznych, kwestii ekologicznych dotyczących zasobów planet i ogólnej nieludzkiej postawy człowieka wobec człowieka. Moim ulubionym utworem jest „Flesh”. To bezpośredni atak na uprzywilejowaną klasę i ich tak zwane prawo do takiego przywileju.
Podobno jest to ostatnia solowa płyta Steve’a Thorne’a. Tak przynajmniej stwierdził niedawno anonsując przejście na muzyczną emeryturę. Mam nadzieję, że nie jest to prawda, ponieważ uważam, że Steve ma niezłego nosa do tworzenia interesujących kompozycji. Nadal tworzy ciekawą muzykę i jak widać po jego nowej płycie ma wciąż mnóstwo ciekawych pomysłów, co w aktualnych realiach jest niestety mało doceniane. Za całą jego dotychczasową działalność, a w szczególności za „Island Of The Imbeciles”, należy mu się mega uznanie.