Ayreon - 01011001

Artur Chachlowski

Image„Wieczni” – to rasa morskich stworzeń żyjących na planecie Y. Odkryli właśnie tajemnicę długowieczności. Lecz w swoim cywilizacyjnym rozwoju doszli do takiego momentu, że są totalnie uzależnieni od komputerów i zupełnie zatracili resztki uczuć. Kometa, na której drodze znajduje się Ziemia jest szansą dla tych istot, by dokonać mentalnej rewitalizacji swojej rasy. Za pośrednictwem komety wysyłają na Ziemię swój kod DNA. Po uderzeniu komety w Błękitną Planetę wymierają dinozaury, a z prochów kataklizmu rodzi się ludzkie życie. Początkowo cała operacja wydaje się sukcesem. „Wieczni” odzyskują swoje uczucia za pośrednictwem rasy ludzkiej sprzed ery postępu technicznego. Ale „Wieczni” w dalszym ciągu wpływają na rozwój homo sapiens przyśpieszając rozwój cywilizacyjny na Ziemi. Lecz efekty tego są opłakane. W dobie postępu ludzie zatracają zdolność empatii, zamiera życie emocjonalne. Wtedy to „Wieczni” po raz kolejny ingerują w losy ludzkości, by ocalić ich przed błędem podobnym do tego, którego sami doświadczyli przed laty na planecie Y…

Taki jest punkt wyjścia do tego koncept albumu umieszczonego w realiach literatury science fiction. Taką właśnie tematykę wymyślił sobie Arjen Anthony Lucassen, który od wielu lat karmi prog rockową społeczność epickimi dziełami firmowanymi przez formację o nazwie Ayreon. Zaznaczmy, że z reguły czyni to z ogromnym powodzeniem. Przypomnijmy chociażby ogromne powodzenie płyt „Into The Electric Castle”(1998), “Universal Migrator” (2000), czy „The Human Equation” (2004). Album „01011001” będzie z całą pewnością kolejnym w serii wielkich sukcesów artystycznych Lucassena. Jak zwykle w niesamowicie zręczny sposób połączył on w spójne ramy stylistyczne, tak wydawałoby się odległe gatunki muzyczne, jak progresywny metal, space rock, muzykę elektroniczną, elementy folka i balladę, nadając swoim kompozycjom nutę prawdziwie symfonicznego rozmachu. Wspaniale rozpisał całą historię na głosy i dokonał udanej syntezy typowo rockowych wokali z growlingiem, a te z kolei umiejętnie pogodził z głosami operowymi. Lucassen nie dokonałby tej sztuki gdyby nie liczne grono wybitnych artystów, których wynajął do realizacji swojego najnowszego pomysłu. W gronie tym znaleźli się tak znani wokaliści, jak Daniel Gildenlow (Pain Of Salvation), Anneke van Giersbergen (Aqua De Annique, ex-The Gathering), Bob Catley (Magnum), Floor Jansen (After Forever), Phideaux Xavier (Phideaux), Ty Tybor (King’s X), Liselotte Hegt (Dial), Steve Lee (Gotthard), Hansi Kursch (Blind Guardian) i Jonas Renkse (Katatonia). Równie imponujące jest grono instrumentalistów, którzy na płycie „01011001” towarzyszą A.A. Lucassenowi: Ed Warby (Gorefest) gra na perkusji, Lori Linstruth (Stream Of Passion) i Michael Romeo (Symphony X) na gitarach, Jeroen Goossens na fletach, Ben Mathot na skrzypcach, David Faber na wiolonczelach, a za solowe syntezatorowe partie odpowiedzialne są takie tuzy, jak Derek Sherinian (Planet X), Tomas Bodin (The Flower Kings) i Joost van den Broek (After Forever). Sam Lucassen gra wszystkie podstawowe partie gitar, basu i instrumentów klawiszowych, a także odpowiedzialny jest za programming.

W efekcie otrzymujemy wspaniały album wypełniony muzyką zagraną z wielkim epickim rozmachem, którego słucha się z zapartym tchem. Szczególnie imponuje łatwość, z jaką pomysłodawca tej kosmicznej opery penetruje nowe muzyczne terytoria, wplatając w typowe ayreonowskie brzmienie coraz to nowe pomysły i rozwiązania. Imponuje jego kunszt kompozytorski oraz wielka klasa wszystkich artystów biorących udział w tym nadzwyczajnym muzycznym przedsięwzięciu.

Albumu „01011001” słucha się z prawdziwą przyjemnością. Posiada on niesamowite tempo, utwory płynnie łączą się ze sobą i nawet nie wiadomo, kiedy upływa przy nim czas. Gdyby nie trzeba było w jego połowie zmieniać krążka, to przez myśl by mi nie przeszło, że opowiadana historia trwa aż 102 minuty. W ich trakcie Ayreon zabiera nas w podróż pełną kontrastów, nadając jej charakteru wspaniałej rozrywki przypominającej jazdę na rollercoasterze. Nieustanne zmiany tempa i nastrojów sprawiają, że nowego dzieła Ayreonu słucha się z wypiekami na twarzy. Takie płyty sprawiają sporo radości przy słuchaniu.

Dzięki „0101101” mamy niezwykle udane otwarcie sezonu 2008 w progresywnym rocku i jestem przekonany, że za 12 miesięcy będziemy upatrywać w tym albumie jednego z najpoważniejszych kandydatów to miana ważnego płytowego wydarzenia AD 2008. 
MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok