I znowu jesteśmy w norweskim Bergen… Formacja Det Skandaløse Orkester słynie w swoim mieście z… totalnej niepopularności oraz kontrowersyjności. Ale teraz wydała album, który - miejmy nadzieję - położy kres takiemu postrzeganiu jej działalności.
Wypuszczony na rynek przez oficynę wydawniczą Apollon Records album zatytułowany jest "Tenk om noen ser deg", co można przetłumaczyć jako "Wyobraź sobie, że ktoś cię zobaczy". I zdaje się, że dobrze oddaje on sens tekstów (śpiewanych w języku norweskim!) poszczególnych utworów na płycie. Podobno opowiadają one o samoświadomym strachu przed tym, co inni mogą myśleć o twoim zachowaniu, wyglądzie i postępowaniu. Jednym słowem: o przezwyciężaniu własnych kompleksów…
Muzyka Det Skandaløse Orkester jest eklektyczna i niezwykle trudna do sklasyfikowania. Album rozpoczyna się dziesięciominutowym epickim utworem (nie boję się tego powiedzieć: utworem utrzymanym w progrockowej tradycji!) podzielonym na cztery części. Reszta muzyki to już plątanina różnych gatunków: funk, kabaretu, filmowego soundtracku (w tym do kreskówek w stylu Disneya), jazzu, piosenki aktorskiej, rocka i… muzyki klasycznej. W kilku momentach niedaleko jej też do ekscentryzmu spod znaku Tiger Moth Tales. Mottem przyświecającym Norwegom w trakcie nagrywania tej płyty musiało być: spodziewajcie się niespodziewanego. No i tak właśnie jest. Chwilami muzyka wydaje się brzydka i nie do zniesienia, a chwilami piękna i porywająca, a sam album bywa czasem zabawny, a kiedy indziej przerażający…
Jeżeli ktoś lubi produkcje spod znaku Franka Zappy, Toma Waitsa, Mr. Bungle, Spike'a Jonesa, Angela Badalamentiego, ekscentryczną twarz King Crimson, a nawet klasyczne dzieła Strawińskiego, ten najprawdopodobniej znajdzie na tym albumie coś dla siebie.
I wydaje się, że nieważne czy po wysłuchaniu „Tenk om noen ser deg” pokochacie czy znienawidzicie muzykę grupy Det Skandaløse Orkester, ale z pewnością przyznacie, że jest to album wyjątkowy i w żaden sposób nie można go lekceważyć.