Tym, którzy nie mieli okazji zapoznać się z małoleksykonową recenzją niedawnej płyty pt. „Jord” przypomnę, że Jordsjø to pochodzący z Oslo progresywny zespół inspirowany starymi horrorami, szwedzkim prog rockiem, powieściami fantasy, niemiecką muzyką syntezatorową i norweską przyrodą. Grupę tworzy właściwie tylko dwóch muzyków: multiinstrumentalista Hakon Oftung (występuje on równolegle w zespołach Tusmørke i Black Magic) oraz perkusista Kristian Frøland. Jednak we wczesnym okresie działalności towarzyszyli im jeszcze: perkusiści Martin Nordrum Kneppen (Wobbler, Tusmørke) i Tore Flatjord, gitarzysta Håkon Knutzen i wokalista Vilde Mortensen Storesund. Jak się okazuje, przed wydaniem pierwszego "właściwego" albumu zespół Jordsjø wydał trzy kasety z kilkunastoma piosenkami i planowany do wydania 7 września album zatytułowany po prostu „Jordsjø” jest kompilacją wszystkich utworów ze wspomnianych wydawnictw kasetowych: "Jordsjø", "Jordsjø II" i tzw. split release z zespołem Breidablik, "Songs From the Northern Wasteland".
To dwupłytowe wydawnictwo, jak zresztą cała twórczość Jordsjø, zawiera szereg stylistycznych odniesień do starszego (szczególnie skandynawskiego) progresywnego rocka. Tematem przewodnim w mrocznych tekstach jest alienacja i ucieczka w sferę marzeń. Wszystko to połączone z organicznym i dynamicznym dźwiękiem, który kojarzy się wprost z oldschoolowym rockiem progresywnym lat 70., a także z pewnymi śladami muzyki elektronicznej i folkowej (mnóstwo wspaniałych partii granych na flecie, soczystych gitar i szeroka gama vintage’owo brzmiących syntezatorów) powoduje, że spod dłoni norweskich muzyków wydobywają się ciepłe i dojrzałe brzmienia, które w uszach odbiorcy odbijają się zaskakująco świeżym i interesującym echem.
Wczesna twórczość Jordsjø wpisuje się w klimat dokonań innych skandynawskich zespołów, jak Anglagard, Tusmørke, Black Magic, Wobbler czy Sinkadus. Zresztą, sądząc po wysokiej jakości nagrań, wydaje się, że już niebawem to Jordsjø stanie się muzycznym benchamarkiem, do którego porównywać się będzie innych, młodych wykonawców. Nie wątpię, że utalentowani Norwegowie szybko zdobędą zasłużoną popularność i dorobią się poważnego statusu w cieszącym się ogromną renomą i pęczniejącym niczym drożdżowe ciasto w ciepłej temperaturze gronie aktywnych skandynawskich artrockowych wykonawców XXI wieku. Wczesne nagrania Jordsjø świadczą, że od samego początku w grupie tej tkwi w nich ogromny potencjał.
Polecam!