Niesamowite i niespodziewane potrafią być zrządzenia losu. Bo oto trochę przez przypadek „odkryłem” jeden z najciekawszych nowych zespołów, które poznałem w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy. I gdyby nie ten przypadek, to pewnie nigdy bym o nim nie usłyszał. Historia związana z tym zespołem jest najlepszym dowodem na to, jak łatwo jest w nawale mnogości pojawiających się nowych grup przepuścić prawdziwą muzyczną perełkę. Link do internetowej strony zespołu – przyznacie o niezbyt zachęcającej nazwie – Airbag (poduszka powietrzna) - trafił do mnie z rąk sympatyka MLWZ zza naszej wschodniej granicy. Przez pewien okres (przyznam, że dość długi) z powodu nadmiaru zajęć nie miałem czasu zaglądnąć na portal grupy Airbag, ale gdy kilka dni temu znalazłem chwilkę, by kliknąć na odpowiedni link, zauważyłem na stronie głównej, że oto właśnie na płycie kompaktowej ukazuje się nowa EP-ka zespołu zatytułowana „Safetree”. Szukając sampli zauważyłem, że na stronie znajduje się bardzo rozbudowana sekcja muzycznych downloadów. Właściwie to znajduje się tam kilka pełnych wydawnictw zespołu, łącznie z tym najnowszym, i to do…darmowego ściągnięcia. Załadowałem wiec na próbę pierwszy z brzegu utwór i w moich uszach rozległy się dźwięki o nieprawdopodobnej wręcz urodzie. Nie czekałem ani chwili, postanowiłem ściągnąć więcej muzyki grupy Airbag (w tym wszystkie 4 utwory wypełniające „cieplutką” jeszcze EP-kę pt. „Safetree”), by po wypaleniu ich na płycie CDR, już wygodnie słuchać ich w tradycyjnym odtwarzaczu audio. I muszę się wszystkim pochwalić, że mam poczucie tego, że zrobiłem naprawdę dobrze...
Bowiem ten „wyprodukowany” przeze mnie krążek od dłuższego czasu nie opuszcza mojego odtwarzacza w samochodzie. Muzyka, którą gra ten pochodzący z Norwegii (Skandynawowie potrafią!) zespół to wypadkowa dokonań Porcupine Tree, Blackfield, Coldplay, Radiohead, Talk Talk, Chroma Key i pewnie jeszcze kilku innych, równie nobliwych wykonawców. Ta muzyka zniewala wręcz swoją delikatnością, cudownymi melodiami, wspaniałymi dźwiękowymi plamami instrumentów klawiszowych i fenomenalnym śpiewem. Gdy słucha się muzyki w wykonaniu Airbag odnosi się wrażenie, że oto Coldplay coveruje jakieś nieznane utwory Floydów lub Jeżozwierzy. Kompozycje, które wypełniają najnowsze, jak i poprzednie wydawnictwo zespołu (album „Sounds That I Hear” z 2006 roku) posiadają niesamowity klimat, ciepłą atmosferę i rażącą niczym gorący promień słońca w zimowy dzień estetykę wykonania. Ta muzyka wciska w fotel i potrafi wprawić w bezgraniczne odurzenie. Zaręczam, że przy słuchaniu utworów grupy Airbag nie potrzeba żadnej powietrznej poduszki bezpieczeństwa. Odbiorca może poczuć się przy tych magicznych, sennych i kojących dźwiękach w sposób wyjątkowo komfortowy. Ba, może przy tak pięknych kompozycjach, jak „No Escape”, „My Colours”, „Safetree” czy dwuczęściowym „Sounds That I Hear” zapomnieć o Bożym świecie i przenieść się wraz z muzyką tego norweskiego zespołu w zupełnie inny wymiar, w inną rzeczywistość, w całkowicie inną czasoprzestrzeń...
P.S. Już po zapoznaniu się z muzyką grupy Airbag, dowiedziałem się, że 13 listopada ubiegłego roku zespół ten supportował nasz Riverside w trakcie niezwykle udanego koncertu w klubie John Dee w Oslo. Dowiedziałem się również, że w trakcie dwóch pierwszych miesięcy darmowego „downloadowania” EP-ki „Safetree” załadowało ją ponad… 4 tysiące słuchaczy. Oba te fakty świadczą o niewątpliwej klasie zespołu i uznaniu, jakim cieszy się jego muzyka wśród słuchaczy na całym świecie.