Dziwna sprawa z tym zespołem. Zadebiutował jakieś 25 lat temu, zdobył nawet sporą popularność w Beneluksie, zostawił po sobie kilkanaście płyt i…niespodziewanie rozpadł się. Członkowie grupy zajęli się innymi, aczkolwiek niezbyt odległymi od muzyki zajęciami. Zdobyli sławę i uznanie jako dziennikarze, reżyserzy nagrań i producenci audycji radiowych. Przed 3 laty postanowili odświeżyć czar i magię dawnych lat i wydali bardzo udany album „Virtual Sun”, na którym to okrzyknięto Machiavela „nowym Led Zeppelin”. Teraz postanowili pójść za ciosem i przygotowali płytę pt. „Welcome To Paradise”. Niestety już nie tak dobrą, już nie tak przekonywującą jak poprzednia, ale posiadającą zupełnie niezłe fragmenty i liczne przebłyski muzycznego geniuszu. Wyróżnić na niej trzeba dwa długie nastrojowe nagrania „Killing Life” i „So Long”, znowu zeppelinowski „Take All The Moments” oraz wydany na singlu prześliczny utwór „Wild As The Wind” utrzymany w stylistyce The Beatles. Cała płyta świadczy o sporych możliwościach twórczych tkwiących w zespole Machiavel i z pewnością ucieszy miłośników muzyki pełnej gorącej energii, głębokich emocji, wyjątkowo pięknych melodii i ciekawych rozwiązań aranżacyjnych.
Machiavel - Welcome To Paradise
, Artur Chachlowski
Trudno, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń na świecie, wyobrazić sobie tytułowy raj spoglądając na okładkę tej płyty. Ale okładka to zaledwie oprawa i dodatek do samej muzyki. A ta, w przypadku nowego albumu belgijskiej grupy Machiavel, naprawdę potrafi (przynajmniej w kilku utworach) przenieść do raju.