Pale Mannequin powstał w 2016 roku w Warszawie jako jednoosobowy projekt gitarzysty i wokalisty Tomasza Izdebskiego, który obsługuje również instrumenty klawiszowe oraz gra na gitarze basowej. Sporo zmieniło się w czasie prac nad debiutanckim albumem, kiedy to systematycznie powiększał się skład osób zaangażowanych w jego powstawanie.
Do Tomka dołączyli: najpierw Amek Krebs, potem Jakub Łukowski (obaj perkusja), Grzegorz Mazur (gitara oraz wokal w „Lunatic Pandora”) oraz Dariusz Goc (bas), których zainteresowania muzyczne sięgają praktycznie w każdą stronę muzycznego spektrum. Część z nich dołożyła w studiu nagraniowym swoją niemałą cegiełkę do całości, która 29 marca ukazała się na albumie zatytułowanym „Patterns In Parallel”.
Twórczość Pale Mannequin łączy elementy rocka progresywnego i alternatywnego, nadając całości melancholijne zabarwienie. Choć są też bardziej dynamiczne chwile, jak np. mocno przybrudzony muzycznym mrokiem „Lunatic Pandora”. Niemniej, melancholia, spokój i nostalgia to klimaty zdecydowanie wyróżniające się w produkcjach warszawiaków. Posłuchajcie klimatycznego „Now Here Comes The Tide”, rewelacyjnie brzmiącego singlowego nagrania „That Evening” czy też onirycznego „In Parallel II”. Brzmieniowo najbliżej im do zespołów Riverside, Katatonia, Opeth, Alice In Chains czy Archive, choć w odróżnieniu od tego ostatniego, Pale Mannequin bardzo rozsądnie w swoich nagraniach dozuje elektronikę. Muzycy starają się być otwarci na eksperymenty oraz czerpać ze swoich różnorodnych doświadczeń i inspiracji. I udaje im się to na debiutanckiej płycie całkiem nienajgorzej.
Na płycie „Patterns In Parallel” znajdujemy siedem utworów, które składają się na czterdzieści minut muzyki. Literackim motywem przewodnim płyty jest przeznaczenie. Historia często zatacza koło, a niektóre wzorce powtarzają się bez przerwy i chociaż inny jest kontekst wydarzeń, to niekoniecznie inny jest ich rezultat. Czy podjęcie innej decyzji w przeszłości, sprawiłoby że czyjeś życie całkowicie by się zmieniło? Tego typu pytania stawiają w swoich angielskojęzycznych tekstach, które napisał, podobnie jak i całą muzykę skomponował, Tomasz Izdebski.
Płyta wydana jest w dość oszczędnym digipaku, ale w jego rękawie znaleźć można czterostronicową książeczkę z wydrukowanymi tekstami. To bardzo dobry pomysł, gdyż muzyka Pale Mannequin nabiera dodatkowych walorów, gdy słucha się jej równocześnie śledząc słowa poszczególnych utworów. Bo to jedna z takich płyt, na której muzyka i teksty stanowią nierozerwalną całość.
Mix i mastering płyty zostały wykonane w cenionym warszawskim Studio Serakos – tym samym, w którym nagrywają muzycy Riverside, a w pracę zaangażowali się osobiście Magda i Robert Srzedniccy.