Transnadežnost - Monomyth

Artur Chachlowski

Transnadežnost to instrumentalny zespół rockowy z Sankt Petersburga specjalizujący się w graniu stonera i psychodelicznego rocka. W jego składzie spotykamy dobrych znajomych z innej niedawno przedstawianej na naszych łamach grupy – Ciolkowska (małoleksykonowa recenzja albumu „Avtomat Proshlogo” pod tym linkiem). Zespół tworzą: Alesya Izlesa – gra tym razem na gitarach i dzwonkach, a nie na ukulele, David Aaronson (perkusja), Nikolay Vladimirovich (gitara basowa) i Aleksandr Yershov (gitara). Jest też na płycie „Monomyth” kilkoro gości: m.in. też znani z grupy Ciolkowska, Yegor Svysokihgor - śpiew w utworze „Huldra” oraz Aleksey Gorshkov - trąbka w utworach „Star Child” i „Day/Night”.

Marzycielski, progresywny, a zarazem spacerockowy styl zespołu Transnadeẑnost naprawdę może się podobać. Oczywiście pod warunkiem, że jest się zapalonym fanem takich mocno nasączonych psychodelią muzycznych klimatów.

Na płycie „Monomyth” znajduje się siedem utworów. Bluesowy i marzycielski „Pachamama” rozpoczyna tę soniczną podróż w wyważony, dość spokojny sposób. Są też bardziej intensywne, progresywne rzeczy, które czynią muzykę grupy Transnadeẑnost jeszcze bardziej wciągającą. Tak jest na przykład w drugim utworze na płycie zatytułowanym „Ladoga”. Znów ma on spokojny początek, ale po kilku hipnotycznych frazach wszystko zaczyna się kołysać w niemal transowy sposób. Pod koniec nastrój ponownie się wycisza, a klimat z ognistego wyraźnie się ochładza. W blisko dziesięciominutowym „Kailash” znajdujemy ślady różnorodnych wpływów: od szybkiego kraut/stoner rocka i mistycznych ciężkich psychodelicznych riffów po dziwne, eksperymentalne i niemal ambientowe improwizacje z perkusją w roli głównej. Nieco krótszy i spokojniejszy jest „Star Child”. To klimatyczny utwór z trąbką, która nadaje mu pewien postrockowy posmak. Przestrzenny i marzycielski „Huldra” jest moim ulubionym fragmentem płyty (być może dlatego, że jako jedyny posiada śpiewaną ścieżkę wokalną). „Chewbacca” to najkrótszy utwór w tym zestawie (niespełna trzy minuty), utrzymany w gęstej, jak listopadowa mgła, psychodelicznej atmosferze. Album „Monomyth” kończy się długą (ponad dwanaście minut) hipnotyczną kompozycją „Day/Night”, która jest jednym z najbardziej intrygujących fragmentów płyty. Nie tylko ze względu na swoje rozmiary, ale na swoistą różnorodność stylistyczną, liczne postrockowe pierwiastki i zgrabne jazzujące elementy (świetne partie zagrane na trąbce), które pewnie niejednego słuchacza wprowadzą w prawdziwy trans.

Podsumowując, „Monomyth” jest dość ciekawym albumem pełnym nastrojowej, stylowej i pełnej licznych dźwiękowych niespodzianek muzyki. Kraut, stoner, jazz i post rock są tu mocno przemieszane ze sobą i wyciągnięte niczym z blendera dodatkowo nasączone gęstym psychodelicznym sosem. Całość hipnotyzuje, wprowadza w trans jak dobry seans spirytystyczny. Warto poddać się tym dźwiękom. Kto nie wierzy, niechaj zaglądnie na witrynę Bandcamp zespołu – może tam zapoznać się bliżej z płytą „Monomyth”, ale też z innymi, nieco starszymi, utworami grupy Transnadeẑnost.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!