Wciąż aktywny, wciąż twórczy i wciąż zaskakujący. A przecież ma już ponad 70 lat. Jacek Zieliński, jeden z dwóch filarów grupy Skaldowie, niespodziewanie powraca wraz ze swoim zespołem z nowym albumem zawierającym premierową muzykę!
Na dwóch srebrnych krążkach CD (pierwszy zatytułowany „Bluesy i piosenki”, drugi – „Poezja”) – wydanych w gustownym, błyszczącym digipaku z 20-stronicową książeczką pełną niezbędnych informacji oraz tekstów wszystkich utworów (wśród autorów wciąż takie tuzy, jak Leszek Aleksander Moczulski, Bronisław Maj i Wiesław Dymny) – znalazła się potężna dawka bluesa, rocka, piosenki poetyckiej, psychodelii, a także art rocka.
Wszystkie utwory, a jest ich wiele i, jak widać, są one dość mocno rozstrzelone stylistycznie, to w większości nigdy niezarejestrowane kompozycje Jacka Zielińskiego, co bez wątpienia jest ich wspólnym mianownikiem. Wszystkie one powstawały na przestrzeni wielu lat, z myślą o różnych przedsięwzięciach artystycznych (spektakle telewizyjne i teatralne, filmy etc.). W największym skrócie, „Taki blues” to album będący przekrojem życia i nieznanej twórczości Jacka Zielińskiego od lat 70. po czasy współczesne.
Na pierwszej płycie znalazły się utwory bluesowe oraz piosenki skomponowane stosunkowo niedawno. Jeśli już blues, to bardzo różnorodny: dynamiczny (pełen zabawnych motywów góralskich (a jakże!) pt. „Gubałówka blues”), liryczny („Blues dla śpiącej wnuczki”), a nawet tradycyjny dwunastotaktowiec „Wóz biblijny blues”. Studiując informacje zamieszczone w książeczce wyłapałem, że to właśnie w tym bluesowym repertuarze (bluesowych nagrań jest na tej płycie aż 5) Skaldowie grają w swoim najbardziej klasycznym składzie, a więc z Andrzejem Zielińskim na organach, Konradem Ratyńskim na basie, Jerzym Tarsińskim na gitarze, Janem Budziaszkiem na perkusji oraz Grzegorzem Górkiewiczem na syntezatorach.
Wielbiciele bardziej piosenkowego oblicza Skaldów znajdą tutaj kilka prawdopodobnie najbardziej przebojowych utworów, jakie zespół nagrał od ponad 30 lat. Zwracam uwagę na świetne „Niedyskrecje” zaśpiewane przez córkę Jacka, Gabrielę Zielińską-Tarcholik. Pełna lirycznego piękna jest ballada zatytułowana… „Ballada o balladzie”. Prawdziwego uroku nie sposób też odmówić zagranej w rytmie tanga piosence „Radość tańca”.
Góralski folklor? Obecny. Wspomniane już nagranie „Gubałówka Blues” oraz „Co za życie” to chyba najlepsze przykłady.
Bardziej rockowy pazur? Proszę bardzo. Wystarczy posłuchać dwuczęściowego (część pierwsza instrumentalna, część druga z tekstem autorstwa naszego głównego bohatera) utworu „Ameryka, Ameryka”, a także zahaczającego o nieco ostrzejsze brzmienia „Kilometry dobra”.
Sympatyków dłuższych, nie bójmy się tego słowa: progresywnych, form muzycznych na pewno zadowoli ponad 25-minutowa suita, która otwiera drugi krążek. Skomponowana jest ona w taki sposób, że osiem utworów napisanych do tekstów L.A. Moczulskiego zostało zebranych w jeden bardzo spójnie brzmiący cykl z przewspaniałym i pełnym dramaturgii punktem kulminacyjnym w postaci utworu „Widzę was”. No i nie muszę dodawać, że Jacek Zieliński ze swoim zespołem wykonał tą suitę z wyczuciem, z prawdziwym smakiem, na progresywno-rockową, chwilami wręcz awangardową, nutę. Podkreślić tu trzeba świetną robotę, jaką wykonali potomkowie Jacka: syn Bogumił (gitara) i wnuk Wojciech (perkusja), choć trzeba też wiedzieć, że zagrali oni nie tylko w tym progrockowym cyklu, ale w większości nagrań zamieszczonych na tej płycie.
Skoro jesteśmy już przy artrockowych klimatach, to polecam jeszcze kompozycję „Modlitwa żałobna”, której niepowtarzalny i niepokojący nastrój z pewnością nie ujdzie uwadze miłośnikom gatunku.
Poetycki pierwiastek płyty najlepiej reprezentują utwory „Chcę być dzieckiem” (do słów Witolda Gombrowicza), „Nie dotykaj dzikich róż”, „Wiosna radosna”, „Łąka bez końca” czy też „Ziarenko wzejdzie”, czyli początkowy fragment wspomnianej już wcześniej progresywnej suity.
Sporo w tych wszystkich piosenkach ciekawych improwizacji, wykonywanych zwłaszcza przez samego Jacka Zielińskiego na trąbce i skrzypcach, ale i innych muzyków (świetny jak zawsze brat Jacka, Andrzej Zieliński na Hammondzie w „Ameryka, Ameryka”, grający tu gościnnie saksofonista i klarnecista Janusz Witko w „Niedyskrecjach” i w „Gubałówka blues” czy występująca w roli Alibabek grupa wokalna Admajumama) pokazują się z bardzo dobrej strony. Na płycie „Taki blues’ jest całe mnóstwo autentycznie udanych piosenek, jak chociażby „Chcę być dzieckiem”, „Nie dotykaj dzikich róż” i „Radość tańca”, które pewnie, gdyby ujrzały światło dzienne jakieś pół wieku temu, byłyby dzisiaj prawdziwymi klasykami.
26 nagrań i prawie 90 minut muzyki. Muzyki, która naprawdę cieszy i która w zadziwiający sposób potrafi świetnie ładować akumulatory…