Millenium - The Web

Tomasz Dudkowski

Tydzień temu swoją premierę miał najnowszy, dwunasty już (licząc wyłącznie studyjne wydawnictwa) album Millenium „The Web”. Wydany dwa lata po „44 Minutes” (w międzyczasie na chwilę nastąpiła zmiana wokalisty i z Markiem Smelkowskim za mikrofonem zespół wydał minialbum „MMXVIII”) przynosi kilka istotnych zmian. Po pierwsze Ryszard Kramarski zrezygnował z napisania tekstów i linii wokalnych – te w całości są dziełem Łukasza Galla. Po drugie za miks albumu odpowiedzialny jest Kamil Konieczniak (Moonrise). Po trzecie i chyba najbardziej rzucające się na uszy – na albumie nie ma dźwięków saksofonu Darka Rybki oraz chórków w wykonaniu Karoliny Leszko. Gdy pierwszy raz o tym przeczytałem byłem lekko zawiedziony, wszak saksofon i żeński głos były jednym ze znaków charakterystycznych brzmienia zespołu od czasu albumu „Ego” z 2013-go roku. Obawy okazały się bezpodstawne – brak saksofonu stworzył więcej przestrzeni dla gitar i klawiszy, a sam Łukasz mógł w większym stopniu zaprezentować swoje wokalne umiejętności (wyśmienite wielogłosy). Na pewno jest to najbardziej „Łukaszowy” album grupy.

Zaczyna się delikatnym (główne klawisze i wokal) wprowadzeniem w postaci pierwszej części utworu „The Web”, po którym następuje bardzo ciekawy wstęp gitarowy do „Loser” (to były pierwsze dźwięki jakie zespół udostępnił słuchaczom) – tak grającego Piotrka (Piotr Płonka) jeszcze chyba nie słyszałem, po którym wchodzi Łukasz ze swoim śpiewem niskim głosem. Potem jest już bardziej tradycyjnie, wraca Millenium jaki znamy z płyt „Numbers…”, „Exist” czy „Puzzles”. Fajny refren w „The Lonely Ship”, niespokojny rytm w „In The Ocean Of The Night” z ciekawym patentem z wyciszeniem gitary na końcu. Prawdziwą perełką jest niespełna dwuipółminutowa druga część „The Web” – tylko gitara akustyczna i głos plus delikatny bas z pięknym solo gitarowym (niby tylko niecałe pół minuty ale Latimer czy Rothery by się nie powstydzili) na końcu. Reszta albumu to Millenium w swojej najlepszej odsłonie „Name Of The Sand” (głos Łukasza przepuszczony przez vocoder(?) - przypominają się czasy „Reincarnations”), „Someone’s Feet Will Cover The Traces”(znów fajna partia solowej gitary ze świetnym podkładem sekcji rytmicznej, plus solo klawiszowe maestro RK) i finał w postaci trzeciej części „The Web” (znów genialne solo na gitarze) dopełniają to bardzo udane wydawnictwo. To bardzo wyrównany album (wrażenie potęguje brak przerw pomiędzy utworami), bez słabych punktów. Na pierwszym planie królują Łukasz Gall oraz Piotr Płonka, Ryszard Kramarski jak zwykle ubarwia całość klawiszowymi tłami, partiami fortepianu oraz swoimi łatwo rozpoznawanymi solami a odpowiednią rytmikę zapewnia sekcja Krzysztof Wyrwa / Grzegorz Bauer.

Warto wspomnieć o grafice jak zdobi to wydawnictwo - zdjęcia autorstwa Michała Kramarskiego (Ryszard jest "modelem") współgrają z tekstami Łukasza dotykającymi problemów pułapek w jakie wpadają współcześni ludzie (hazard, alkoholizm, narkomania) i sposobach ich przezwyciężenia.

Okładkę zdobi zdjęcie Macieja Stachowiaka, który pospinał także wszystkie zdjęcia by stworzyły tą atrakcyjną oprawę graficzną.

Millenium nie schodzi poniżej swego wysokiego poziomu i prezentuje kolejną płytę, które na stałe wejdzie w kanon polskiej muzyki progresywnej.

Ryszard, Łukasz, Piotr, Krzysztof, Grzegorz wielkie brawa!!!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!