Christmas 8

Cave, Nick And The Bad Seeds - Ghosteen

Andrzej Barwicki

Najnowszy album tego australijskiego muzyka, poety, pisarza i kompozytora ukazał się z początkiem października i jest to już siedemnasta studyjna płyta firmowana przez Nicka Cave’a And The Bad Seeds. Album "Ghosteen" został nagrany w 2018 i na początku 2019 roku w studiach Woodshed w Malibu, Nightbird w Los Angeles, Retreat w Brighton i Candybomber w Berlinie. Miksem zajęli się: Nick Cave, Warren Ellis, Lance Powell i Andrew Dominik w studio Conway w Los Angeles.

Ten podwójny album zawiera na pierwszym krążku osiem utworów, które Nick Cave nazywa „dziećmi”, natomiast na drugim krążku znalazły się kolejne trzy, w tym dwie dłuższe, kompozycje. O tych drugich lider The Bad Seeds mówi „rodzice”. Sam artysta w jednym z wywiadów nazwał „Ghosteen” ‘duchem migrującym’ i określił go ostatnią częścią trylogii albumów, którą on i The Bad Seeds rozpoczęli od krążka „Push The Sky Away” (2013). To, co słyszymy na tej płycie jest niejako ukojeniem bólu i żalu do zaistniałej tragicznej życiowej sytuacji. Niejednemu z nas trudno będzie to zrozumieć jak przykre jest to doświadczenie, z którym Nick musiał się zmierzyć po śmierci nastoletniego syna. Z jednej strony chce on się wyciszyć i uspokoić swoją duszę, ale towarzyszący niepokój każe mu wykrzyczeć dramaturgię zdarzeń i lawinę niespokojnych myśli. Czy rana, która pozostała w sercu z czasem się zagoi?...

Fani twórczości tego znakomitego artysty przyzwyczaili się już do jego mrocznego, smutnego, a zarazem intrygującego rockowego brzmienia.  Niemniej jednak każdy jego najnowszy album hipnotyzuje swoją zawartością i nie inaczej jest na „Ghosteen”. Już od pierwszych taktów nagrania „The Spinning Song” Cave wprowadza nas w swój świat budując bardzo kameralny nastrój. Ten rockowy intelektualista poprzez swoje teksty, jak też muzykę, dzieli się z nami życiowymi przemyśleniami wzruszając nas każdym kolejnym utworem poprzez „Waiting for You”, „Night Raid” czy „Sun Forest”. I jeszcze te chórki, które możemy usłyszeć w kilku piosenkach, nadają tym kompozycjom sakralnego wymiaru. Melancholijny tajemniczo-liryczny wydźwięk tych kompozycji potęguje u odbiorcy współczucie, a zarazem daje nadzieję na lepsze jutro, o którym śpiewa Nick Cave. Trwając niejako w rozmyślaniu, pochłonięci zawartością albumu „Ghosteen”, celebrujemy ten muzyczno-poetycki przekaz bolesnego doświadczenia, bólu i miłości. Wielkie uznanie i szacunek niewątpliwie należą się temu artyście, jak też towarzyszącym mu muzykom, za tak dogłębnie wzruszający przekaz osobistych uczuć i poszukiwanie spokoju. Pięknie i z wyczuciem poprzez zastosowane instrumentarium i wokalizę prowadzeni jesteśmy po kolejnych wersach muzycznego poematu. W skupieniu i ciszy chłoniemy poszczególne kompozycje, takie jak „Galleon Ship”, „Ghosteen Speaks”, „Leviathan” i rozpoczynający drugi krążek utwór „Ghosteen” i błyskawicznie uświadamiamy sobie jak wiele wysiłku i serca włożył w to wszystko Nick Cave.

W miarę upływu czasu przekonujemy się również, że mamy do czynienia z prawdziwym muzycznym dziełem, czymś wyjątkowym, wymagającym wszakże wielokrotnego uważnego wsłuchania się. Takie słowa słyszymy w ostatnim nagraniu pt. „Hollywood”:

„…Wszyscy kogoś tracą
To długa droga do znalezienia spokoju
I czekam teraz, aż nadejdzie mój czas
I czekam teraz na pokój
Aby nastał pokój.”

Przyznacie, że po wysłuchaniu tego nagrania zaczynamy wierzyć, że taki czas spokoju kiedyś nadejdzie i będzie udziałem nas wszystkich...

Szlachetny głos Cave’a oraz delikatnie wirująca i oszczędna w swojej aranżacji muzyka ma ogromy wpływ na odbiór tej płyty. Inspirująca jest też jej okładka, w którą warto długo się wpatrywać.

Tak pięknego, choć zrodzonego z osobistej tragedii albumu, który potrafi zawładnąć naszym muzycznym światem, dawno nie słyszałem. Oczywiście nie pomniejszam tu uznania dla wcześniejszego płytowego dorobku Cave’a, ale jego najnowsza propozycja wydaje się tyleż ambitna, co wręcz genialna. Na koniec wymieńmy nazwiska muzyków, którzy uczestniczyli w nagraniu tego albumu: Nick Cave – wokal, pianino i syntezatory, Warren Ellis – syntezatory, loopy, flet, skrzypce, pianino i dodatkowy wokal, Thomas Wydler – perkusja, Martyn Casey – bas, Jim Sclavunos – wibrafon, instrumenty perkusyjne oraz George Vjestica – gitara.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok