Norweska wytwórnia Apollon Records nie przestaje zadziwiać obfitością wydawanych przez siebie płyt mało znanych, acz niezwykle utalentowanych skandynawskich wykonawców. Na 7 lutego zapowiadana jest premiera płyty „Silver” norweskiego kwartetu o nazwie Aadal.
Tworzą go: Michael Aadal (gitary), André Kassen (saksofon), Audun Ramo (kontrabas) i Gunnar Sæter (perkusja). Grają intrygującą muzykę zainspirowaną dorobkiem Briana Blade’a, Terje Rypdala, Daniela Lanois czy grup The War On Drugs
i Bon Iver. Do tego grona dodałbym jeszcze naszego Lebowskiego, choć nie jestem pewien czy inspiracje twórczością naszej rodzimej grupy wypływają wprost czy też raczej pewne elementy jej twórczości znajdują się w utworach Aadal w sposób mniej lub bardziej przypadkowy.
Tak więc, to muzyka Marcina Grzegorczyka i spółki wydaje mi się najbliższym merytorycznym skojarzeniem podczas słuchania materiału wypełniającego album „Silver”. To płyta równie galaktyczna, jak zeszłoroczny krążek Lebowskiego. Dziewięć utworów, prawie trzy kwadranse muzyki, przepiękne gitarowe i saksofonowe melodie, fantastyczny klimat oraz mnóstwo niezwykle miłych tematów melodycznych. Od pierwszego przesłuchania zapadają w pamięć utwory „Looking Back”, „The Canyon”, „Telegram” czy temat tytułowy. Wszystkie utrzymane są w nieśpiesznym tempie i w spokojnym nastroju wprowadzającym odbiorcę w świat magicznych jazzrockowych klimatów, w których wszystko precyzyjnie układa się w logiczną, dobrze przemyślaną całość. Mam tylko jedna uwagę: wydaje mi się, że tytuł płyty powinien być nieco inny. Nie „Silver”, a na przykład „Gold”…