Artificial Light Attraction to projekt studyjny dowodzony przez szwajcarskiego muzyka Yvesa P. Schauba. Lider jasno deklaruje: nie zamierzam nigdy grać tego materiału na żywo. Z jednej strony (o tym za chwilę) wcale mu się nie dziwię, a z drugiej – trochę szkoda, że dość ciekawie brzmiąca muzyka, która wypełnia płytę „Fragile Skin” nigdy nie rozlegnie się ze sceny. Koncertowe wykonanie mogłoby nadać jej jeszcze mocniejszego wydźwięku niż album studyjny.
Dźwięki, które można usłyszeć na płycie „Fragile Skin” nie są najczystszą odmianą progresywnego rocka, rozumiejąc to kategoriami, jakie z reguły ma się na myśli przywołując nazwę tego gatunku. Zamiast wpisywać się w sztywne kanony gatunku, trio Artificial Light Attraction skupia się raczej na klimatach często nasyconych elektroniką, krystalicznie czystą produkcją, niezłymi melodiami i nowoczesnym brzmieniem, które w pewnym stopniu nawiązuje do twórczości grup Filter, Tool czy Massive Attack. Za te liczne elektroniczne przeszkadzajki, które niewątpliwie mają dość istotny wpływ na muzykę zespołu (stąd zapewne potencjalna trudność do odtwarzania jej na żywo w skali 1:1) odpowiedzialny jest Jan Stucki. To on wraz z grającym na perkusji (a wymienionym na okładce płyty zaledwie jako „guest musician”) Tobiasem Rothem wcielają w życie ciekawe pomysły Yvesa P. Schauba (v, bg, g), które przy bliższym poznaniu naprawdę potrafią intrygować.
Muzyka tej grupy ubrana jest w utwory, które posiadają 5-6 minutowe rozmiary. Większość z nich oparta jest na rockowym motorycznym rytmie. Dość często przewijają się w nich ciężkie hard rockowe gitarowe riffy, w które wplatane są elektroniczne sample i loopy, ale ani raz zespół nie ucieka w którekolwiek z tych ekstremów. Trzeba zespołowi oddać honor, że naprawdę potrafi budować klimat. W „Indifferent Behaviour” na przykład wyraźnie słychać, że Szwajcarzy zapożyczyli atmosferę pinkfloydowskiego „Another Brick In The Wall Part 1” (przypomina się słynna sekwencja „Daddy’s flown cross the ocean...” z pulsującym rytmem basu), potem, w „Consuming Me”, odzywają się też echa „Run Like Hell”, ale te inspiracje (zapożyczenia?) wcale nie przeszkadzają. Bardzo fajnie wypada śpiewany a’capella wstęp do kompozycji „Fragile Skin”, która jest naturalnym przedłużeniem poprzedzającego ją rockowego utworu „Inside”. Dobrze też brzmi zamykający płytę balladowy „Deceived”. W sumie album prezentuje się bardzo spójnie, bo przesycony jest jednolitą, wyrazistą i ciekawą atmosferą, która przewija się przez cały jego trwania (45 minut).
Na koniec kilka słów o genezie nazwy zespołu. Wzięła się ona od współczesnych źródeł sztucznego światła w postaci monitorów komputerów i odbiorników telewizyjnych oraz ich wpływu na współczesne społeczeństwo. Tytuł płyty odnosi się do gwałtownej natury ludzkiego umysłu. Osobiste teksty autorstwa Yvesa wypełniają poszczególne kompozycje mroczną treścią i żywymi emocjami. Z emocji powstają ciekawe melodie. Melodie układają się w ciekawe utwory. A przy słuchaniu tych utworów budzą się nowe emocje. I tak koło się zamyka. Tak to sobie wymyślili muzycy tworzący grupę Artificial Light Attraction… Warto przysłuchać się muzycznym propozycjom tego tria, choć zdaję sobie sprawę, że skatalogować je trzeba raczej w kategorii „ambitny i rzetelny rock”, niźli „rock progresywny”.