Wokalny talent Hubiego z pewnością najbardziej potrafią docenić sympatycy prog metalu zasłuchani w jego doskonałe albumy nagrane z zespołami Dreamscape oraz Maeve Of Connacht. Płyta „Cut” to solowy projekt tego zdolnego niemieckiego wokalisty, potraktowany jednak jako swego rodzaju eksperyment i podróż sentymentalna. Bowiem na albumie tym Hubi wykonuje własne wersje wielkich hitów muzyki pop. Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie utwór „Drive” z repertuaru grupy Cars wykonany z iście heavymetalową werwą? Albo jeszcze lepiej - nagranie „Broken Wings” zespołu Mr. Mister, w którym zawrotne tempo i dynamika zwalają wprost z nóg? Albo „Relax” formacji Frankie Goes To Hollywood?... Albo... I to wszystko przyprawione soczystymi dźwiękami ciężkich gitar (wspaniała gra Marcela Coenena z formacji Lemur’s Voice) i osadzone w gęstej metalowej atmosferze, w której niczym klejnot lśni ten fenomenalny wysoki głos Meisela. Nigdy nie kryłem, że mam słabość do coverów. Ale zapewniam, że to nie jedyny powód, dla którego ta płyta podoba mi się tak bardzo. Można traktować ją albo jako zaledwie ciekawostkę, albo też w sposób szczególny docenić udaną próbę połączenia wydawałoby się tak odległych stylistycznie gatunków jak pop i trash. I to próbę bardzo udaną. Ja wybieram tą drugą opcję. Brawo, Hubi! Tak trzymać. Zaostrzyłeś nam apetyt na swoje kolejne pełnowymiarowe dzieło.
Meisel, Hubi - Cut
, Artur Chachlowski