Rok temu pisaliśmy w MLWZ o pierwszej płycie grupy Combination Head. Już wtedy zwróciliśmy uwagę na dojrzałe brzmienie tego brytyjskiego zespołu oparte na organach Hammonda, które obsługuje Paul Birchall i solidnej sekcji rytmicznej z byłym członkiem grupy Camel, Paulem Burgessem (dr) na czele. Na wydanej niedawno swojej nowej płycie, pięknie zatytułowanej „Progress?”, zespół Combination Head podtrzymuje tradycje klasycznej szkoły progresywnego rocka, ale zgodnie ze swoim tytułem, wprowadza w swoją muzykę szereg nowych, by nie powiedzieć nowatorskich, elementów. Po pierwsze, bardziej odważnie sięga po liczne nowinki współczesnej techniki nagraniowej, dzięki którym osiąga modernistyczny efekt brzmieniowy. Taki, jaki moglibyśmy sobie na przykład wyobrazić, gdyby dzisiaj swoją nową płytę wydało trio Emerson Lake & Palmer. Drugim, i chyba najważniejszym „progresem” w stosunku do poprzedniej płyty jest wprowadzenie przez zespół do swojej muzyki wokali. I to na taką skalę, że niektóre utwory wypełniające niniejszy album można śmiało nazwać przebojowymi piosenkami. Dotyczy to zwłaszcza bardzo melodyjnych nagrań „Anthem”, „Solid Ground”, „Tomorrows’s World’, The Great Escape” i „Cloud Cover”. Sporo tego. Niektóre z nich, myślę tu przede wszystkim o utworze „Glass And Steel”, mają w sobie tak potężny ładunek przebojowości, że na okrągło mogłyby gościć na playlistach komercyjnych rozgłośni radiowych.
Wydaje mi się, że te radykalne zmiany stylistyczne (a może raczej tytułowy progres?) są sprawką nowych, śpiewających w zespole ludzi. Jest ich w sumie aż czterech, ale największą uwagę zwraca na siebie Gareth Moulton. Nie tylko potrafi on dobrze śpiewać i nieźle wymiatać na swojej gitarze, to jest także autorem projektu graficznego okładki płyty. Wyraźnie wyrósł on na tym albumie do miana drugiego, po Paulu Birchallu, lidera zespołu. Drugi śpiewający człowiek to były wokalista grupy Cutting Crew, Nick van Eede, trzecim – brzmiący niczym Sting, niejaki Neil Fairclough, a czwarty głos to śpiewająca pani, Sheilla Goth. Wprowadzenie w ten nasycony tradycyjnym i dojrzałym brzmieniem repertuar Combination Head śpiewanych przez to towarzystwo piosenek wydawało mi się początkowo burzeniem ciągłości stylistycznej albumu. Lecz po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty „Progress?” zabieg ten przestał mi przeszkadzać. Trzeba przyznać, że cały zespół doskonale czuje się zarówno w instrumentalnych, często nasyconych jazz rockowym nastrojem („Liquid”) kompozycjach, jak i w utworach piosenkowych, które często, szczególnie te śpiewane przez Garetha Moultona, nabierają ciepłego i miłego uszom klimatu bliskiego balladowym produkcjom spod znaku The Alan Parsons Project. Barwa głosu Garetha chwilami do złudzenia upodabnia się bowiem do ciepłego wokalu Colina Blunstone’a.
Nowy album grupy Combination Head z pewnością znajdzie uznanie wśród sympatyków brzmienia a’la ELP i Camel (z tzw. „średniego” okresu w działalności zespołu, a więc na przykład z okolic płyt „Moonmadness”, czy „Nude”). Również sympatycy dobrej rockowej piosenki znajdą na „Progress?” coś dla siebie. Bo to naprawdę udana płyta. Płyta ze stylem i z właściwą sobie klasą.