Rick Miller to kanadyjski artysta, którego twórczość wpisuje się w atmosferyczną odmianę progresywnego rocka. „Belief In The Machine” jest już jego czternastym pełnowymiarowym albumem studyjnym (pierwszy, „Starsong”, ukazał się w 1984 roku, a kilka późniejszych recenzowaliśmy na naszych małoleksykonowych łamach). Wiadomo więc, że to bardzo doświadczony artysta i doskonale wie o co we współczesnym prog rocku chodzi.
„Belief In The Machine” to jego kolejne udane wydawnictwo. Każdy, kto lubi łagodną odmianę muzyki spod znaku Pink Floyd, The Moody Blues lub The Alan Parsons Project, słuchając tego krążka poczuje się jak w domu. Kompozycje - a jest ich na tym krążku dziesięć plus jeden krotki bonus track - naprawdę błyszczą jasnym światłem. Wszystkie są delikatne i melancholijne, pełne, epickich i emocjonalnych gitarowych solówek oraz marzycielskich syntezatorów. W swą muzykę Rick dość często wprowadza też flet, a jego nostalgiczny wokal przypomina młodego Davida Gilmoura.
Blisko dwunastominutowe otwarcie albumu w postaci kompozycji „Correct To The Core” jest świetnym przykładem doskonałej kompozycji muzycznej i lirycznej. To z pewnością najbardziej wyróżniający się fragment tej płyty, ale cały album jest więcej niż solidny i ma niesamowity flow. I posiada mnóstwo atmosferycznych momentów. Właściwie to cały jest niezwykle atmosferyczny i nastrojowy. Przepełniają go nieukojony smutek i melancholia. Panują na nim uczucia desperacji, nostalgii i magnetycznego mroku, które w zadziwiający sposób przykuwają uwagę słuchacza. Od pierwszych do ostatnich dźwięków. Bo przecież końcowy utwór, trzyczęściowy „The Trial”, to również klasa sama w sobie. Brzmi tajemniczo, uroczyście i nastrojowo, a zawieszony jest jakby w jakiejś magicznej atmosferze, szczególnie dzięki sposobowi, w jaki Rick używa tu klawiszy kreujących prawdziwie soundtrackowe klimaty filmowe. Utwór ten ma głównie instrumentalny charakter, ponieważ w trakcie 10 minut, jakie on trwa, wokal Ricka pojawia się tylko przez chwilę. Zresztą instrumentali jest na tej płycie więcej. Mniej więcej w środku albumu znajduje się utwór zatytułowany „Prelude To The Trial”, który wydaje się być ambientowym, prowadzonym przez melodie grane na skrzypcach, przygotowaniem do epickiego finału.
W programie płyty „Belief In The Machine” znajdziemy też rozdzielony na dwie części temat „That Inward Eye”. Pierwsza jego połowa ma instrumentalny charakter z ogromnym melodycznym naciskiem na akustyczną gitarę i flet. Druga połowa jest dużo bardziej mroczna, a flet zamienia się w chwytającą za serce harmonię wokalną. Trzeci utwór instrumentalny to „Media Gods” i jest to jeden z moich ulubionych fragmentów płyty. Ma elektroniczny charakter, znowu z wyraźnymi akcentami filmowymi. Innym moim ulubionym fragmentem jest „The Need To Believe - przeurocza ballada z prostymi melodiami i świetnym wokalem.
Rick Miller oferuje na swojej nowej płycie wiele różnorodnych stylów i struktur piosenek, więc nie ma mowy, żeby przy słuchaniu „Belief In The Machine” wiało nudą. Choć zdaję sobie sprawę, że te 50 minut melancholijnej muzyki wypełniającej album „Belief In The Machine” dla jednych będzie niewątpliwym walorem, ale dla innych może okazać się prawdziwym przekleństwem.
Każdy utwór na tym albumie wydaje się ważny i każdy zachęca do tego, by zamknąć oczy i pozwolić, by skomponowana przez Ricka muzyka mogła swobodnie przepływać po naszej imaginacji i zanurzyć się w naszej podświadomości.