La Maschera Di Cera - S.E.I.

Artur Chachlowski

Siedem długich lat dzieli poprzedni album studyjny grupy La Maschera Di Cera „Le Porte del Domani” i wydaną przed kilkoma dniami płytę zatytułowaną „S.E.I.”. Mamy więc do czynienia z wielkim (i udanym!) powrotem jednej z kluczowych grup tak zwanej włoskiej szkoły progresywnego rocka.

Co wyróżnia ten gatunek? Ciepła, symfoniczna atmosfera, instrumentalny rozmach, tradycyjne instrumentarium, włoskie teksty i wokale utrzymane w manierze, która często przypomina tradycję teatru rockowego. Taka właśnie jest płyta „S.E.I.”: oparta na bardzo specyficznych brzmieniach, pomysłowych i bogatych partiach instrumentów klawiszowych, nieprzewidywalnych sekwencjach rytmicznych, pełna sekcji instrumentów dętych, potężnego basu, który rekompensuje brak gitary elektrycznej (to także jedna z najważniejszych cech muzyki zespołu La Maschera Di Cera) i mocno eksponująca wokal Alessandro Corvaglii – moim zdaniem jednego z najbardziej wszechstronnych włoskich wokalistów ostatnich lat. Towarzyszą mu jeszcze pianista Agostino Macor oraz grający tutaj na basie, doskonale znany Czytelnikom MLWZ (m.in. z zespołu Hostsonaten) Fabio Zuffanti. Są jeszcze goście: Martin Grice z grupy Delirium (flet i saksofon) oraz Paolo Tixi (perkusja).

Tytuł płyty „S.E.I.” to akronim określenia „Separazione / Egolatria / Inganno” (Separacja / Samouwielbienie / Oszustwo). Składa się ona zaledwie z trzech kompozycji: z 20-minutowej suity, która zajmuje pierwszą stronę winylowego krążka, a na drugiej są dwa kolejne nagrania. Wszystkie to bardzo złożone kompozycje muzyczne, łączące wyjątkowo mroczne momenty z atmosferycznymi fragmentami podkreślanymi przez niepowtarzalny dźwięk melotronu. Wyraźnie słyszalne są też wpływy jazzrockowe oraz zamiłowanie do stylistyki sceny Canterbury. Słucha się tego z zapartym tchem. Począwszy od monumentalnej suity symfonicznej „Il tempo millenario” po folkowe i słoneczne „Il cerchio del comando”, aż po wybuchową mieszankę muzyki symfonicznej, jazzowej i hardrockowej w kompozycji „Vacuo senso”.

Nowa płyta grupy La Maschera di Cera to prawdziwa fabryka dźwięków, w której łączą się wpływy takich zespołów, jak Museo Rosenbach, PFM, Balletto di Bronzo, Banco del Mutuo Soccorso, Biglietto per l’Inferno oraz Jethro Tull, Hatfield & The North, Yes i Van Der Graaf Generator. Oczywiście każda nuta podsycona jest dołożonym przez zespół indywidualnym pierwiastkiem unikatowości, bo takie ambicje niewątpliwie przyświecają każdemu członkowi tej grupy. Daje to ostatecznie bardzo pozytywny efekt. I taka jest właśnie moja ocena tej płyty: „S.E.I.” to rzecz z wysokiej artrockowej półki. Niewątpliwie godna bliższego poznania.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok