O brytyjskiej grupie Multi Story zrobiło się u nas głośno za sprawą pamiętnej kompozycji „Crimson Stone”, która była prawdziwą ozdobą nie tylko wydanej cztery lata temu płyty pod tym samym tytułem, ale i chyba całego 2016 progresywnego ro(c)ku. Ale trzeba wiedzieć, że początki formacji sięgają jeszcze lat 80. XX wieku i fali popularności zespołów tzw. „odrodzenia progresywnego rocka”. Po udanej sesji nagranej dla potrzeb audycji Tommy Vance'a Radio One Rock Show w 1984 roku, zespół podpisał kontrakt z Heavy Metal Records i wydał swój debiutancki album „East West” nagrany w słynnym Rockfield Studios w Monmouth. Jego sukces przełożył się na supportowanie grupy Magnum podczas trasy obejmującej 20 koncertów w całej Wielkiej Brytanii, a następnie zaowocował występami (już w charakterze headlinera) w słynnym klubie Marquee oraz występami w angielskiej telewizji. Drugi album zespołu, „Through Your Eyes”, został wydany w 1987 roku z Grantleyem Nicholasem na wokalu, który pojawił się w grupie po odejściu wokalisty Paula Forda, a potem słuch o Multi Story zaginął, i to na długie, długie lata.
Sporo czasu musiało minąć zanim panowie Rob Wilsher (założyciel i klawiszowiec) i Paul Ford znów zaczęli razem pracować nad nowym materiałem. Spotkali braci Jordana (perkusja) i Aedana (gitara) Neale'ów i już jako regularny zespół postanowili przywrócić do życia machinę o nazwie Multi Story. Rezultatem ich współpracy był pierwszy album po 29 latach przerwy – wspomniana powyżej i bardzo dobrze przyjęta płyta „Crimson Stone”, a następnie nagrane na żywo w Walii wydawnictwo „Live At Acapela”, na którym Multi Story zaprezentował bogatą paletę muzyki ze swoich wszystkich albumów studyjnych.
Nie ma co ukrywać, płytą „Crimson Stone” poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko. Minęły cztery lata i oto Multi Story przestawia najnowszy album – wydany w stylowym digipaku z 24-stronicową książeczką – o tajemniczym tytule „CBF10”. Czterem wyżej wymienionym muzykom towarzyszą na „CBF10” w charakterze gości: gitarzysta grupy Also Eden, Simon Rogers, oraz basiści Rob Palmer i Adji Shub. Większość z nowych utworów nawiązuje do rockowych korzeni zespołu, ale na albumie nadal spotkać można pewne symfoniczne akcenty, w których Multi Story czuje się jak ryba w wodzie. „CBF10” nie jest albumem koncepcyjnym, ale w poszczególnych kompozycjach, a jest ich w programie „CBF10” dziewięć, znaleźć można subtelne wątki i powiązania, które sprawiają, że całość brzmi spójnie i w sumie dość przekonywująco.
Najlepsze momenty to utwory „Sharp Recall”, „Rebel Inside”, „Last Man Standing” i – w nieco mniejszym stopniu – „Celluloid Star”. Na przeciwległym biegunie jest też niestety kilka nagrań, o których prawdopodobnie niedługo w ogóle nikt nie będzie pamiętać.
Niestety, nie ma na nowym krążku kompozycji na miarę „Crimson Stone” i to wydaje się tyleż największym, co chyba jedynym poważnym rozczarowaniem w porównaniu do poprzedniej płyty. No, może jeszcze to, że za dużo na „CBF10” utworów miałkich i nijakich, takich które wpadają jednym, a wypadają drugim uchem. Drogi Słuchaczu, zależy więc czy według Ciebie szklanka jest do połowy pusta czy do połowy pełna, taka pewnie będzie Twoja ocena tego wydawnictwa. Moim zdaniem „CBF10” to mocna szkolna czwórka. Nie jest źle, nie jest też może rewelacyjnie, ale posłuchać na pewno warto!