Fates Warning - Long Day Good Night

Przemysław Stochmal

Powroty wydawnicze Amerykanów z grupy Fates Warning w ostatnim czasie są doprawdy imponujące. Od kilku lat kolejne albumy progmetalowych klasyków wpisują się w tendencję, według której zespół nie tylko nie schodzi poniżej pewnego solidnego pułapu, ale wręcz daje świadectwo mierzenia wciąż wyżej, niejako na przekór metryce zbliżającej pomalutku grupę do zamknięcia czwartej dekady istnienia. Słowem, Fates Warning wydaje się z wiekiem coraz bardziej uszlachetniać, co udowadnia zawartość najnowszego albumu zespołu, zatytułowanego „Long Day Good Night”.

Estetyka definiująca dwa poprzednie wydawnictwa formacji, cechująca się energią, dynamiką i swoistą krzepą tutaj znajduje swoje przedłużenie, co nie oznacza jednak, że Jim Matheos i spółka postanowili działać według hermetycznego przepisu. „Long Day Good Night” potrafi być bowiem w paru miejscach tyleż satysfakcjonujący, co zaskakujący. Grupa miejscami sięga po środki, od których dotąd stroniła i, jak się okazuje, urozmaicenie formalnych możliwości zdecydowanie wychodzi jej na dobre. Uwagę w tym kontekście przykuwają zwłaszcza dwa fragmenty albumu. Otwarcie sztampowo rockowej, choć przy tym świetnie grającej ballady „Under The Sun” rozpisane na… skrzypce i wiolonczelę w znacznym stopniu nadało charakterności kompozycji kontynuującej zasygnalizowany przez „smyki” nośny riff. Z kolei w kilkunastominutowy „The Longest Shadow Of The Day” wchodzimy również nowymi drzwiami – otwarcie kompozycji zaplanowano jako jazzujący jam, który nie tylko świetnie zgrywa się z całością kompozycji, ale i prowokuje do zawołania: „Panowie, prosimy częściej!”.

Nowe, całkiem interesujące środki są dopełnieniem tego, do czego Fates Warning zdążył do tej pory przyzwyczaić, ale nie da się ukryć, że wśród stałych cechujących muzykę zespołu, moc i zadziorność stanowią nadrzędną wartość wobec gry klimatem. Akcenty w tych długich jak na zespół 72 minutach trwania płyty udało się jednak tak porozkładać, by niespożytkowana energia grupy nie zamęczyła odbiorcy – charakterystyczne momenty „oddechu” pojawiają się czasem nawet na nieco dłuższą chwilę, taką jak choćby piosenka „When Snow Falls” z gościnnym udziałem Gavina Harrisona. Pełny, nieprzerwany odbiór tego najdłuższego w dyskografii albumu Fates Warning ułatwia również świadoma i w pewnym sensie przewidywalna konstrukcja albumu od A-Z, jakby zespół przed zabraniem się do pisania miał z góry ustaloną obecność klasycznego openera, grand finale i delikatnej kody, a te elementy usystematyzowały piosenki znajdujące się wewnątrz programu.

„Long Day Good Night” to kolejny znakomity album grupy, emanujący twórczą energią, znakomitą kondycją kompozycyjną i wykonawczą, jak również i naprawdę udanymi melodiami. Fates Warning to ten spośród tuzów progmetalowego gatunku, na którego premierowe publikacje zawsze warto być czujnym.

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku