Jupiter Society - First Contact/Last Warning

Artur Chachlowski

ImageSpytacie cóż to za tajemnicze Stowarzyszenie Jowisza pojawiło się na naszych łamach? Gdy wejdziemy na internetową stronę www.jupitersociety.se znajdziemy tam jego dokładny schemat organizacyjny z przewodniczącym, członkami rady etc. Ale z muzycznego punktu widzenia Jupiter Society to nic innego jak nowy projekt, a właściwie supergrupa działająca pod wodzą Carla Westholma. Szerokiej art rockowej publiczności Westholm dał się poznać jako połowa duetu Carptree, z którym nagrał 4 płyty. Wcześniej działał on w innej, mało znanej formacji o nazwie Krux. Teraz stanął na czele Jupiter Society, w którym zgromadził wokół siebie kilkunastu muzyków, z których najbardziej znane nazwiska to Mats Leven (ex-Therion, Yngwee Malmsteen), Declan Burke (Darwin’s Radio, Frost) i Leif Edling (Candlemass, Krux). Razem, jako Jupiter Society właśnie, nagrali płytę zatytułowaną „First Contact / Last Warning”. Zawiera ona 60 minut muzyki, na które składa się 8 utworów.

Stylistycznie nie jesteśmy daleko od tego, co Westholm prezentował już w grupie Carptree, a więc sporo tu symfonicznego rozmachu i muzycznego patosu wzbogaconego delikatnym posmakiem muzyki ambient. W Jupiter Society pobrzmiewa jednak zdecydowanie więcej heavy metalowych elementów. Ale ten cięższy pierwiastek nie jest zbudowany w typowy dla tego gatunku sposób, a więc poprzez głośne gitarowe solówki, czy soczyste riffy. Produkcje Westholma i spółki nabierają tego cięższego wydźwięku raczej poprzez gęstą, mroczną atmosferę swoich kompozycji, a także poprzez podniosłe i przebogate aranżacje. Różnorakich ozdobników aranżacyjnych jest w muzyce Jupiter Society tak dużo, że śmiało można byłoby określić muzykę, która słyszymy na płycie „First Contact / Last Warning” mianem barokowego ambient metalu. Co ciekawe, choć na pozór może to wszystko wydać się pomieszaniem z poplątaniem, to jednak ma to swój głębszy sens i w przypadku Jupiter Society nabiera to wszystko niezwykle oryginalnego i intrygującego charakteru. Ta płyta wciąga i to coraz bardziej z każdym kolejnym przesłuchaniem. Jej potężny rozmach graniczący niemal z muzycznym przepychem i prawdziwie symfonicznym brzmieniem sprawia, że całości słucha się z prawdziwą przyjemnością. Ważne jest, że album jest bardzo spójny i równy z artystycznego punktu widzenia. Żaden z 8 utworów nie odstaje swoim poziomem od reszty, choć nieprawdą byłoby gdybym powiedział, że żaden nie zasługuje na wyróżnienie. Dobrze brzmi rozpoczynający całość „The Pilot”, bardzo podniosłe jest też zakończenie płyty w postaci kompozycji „Presumed Dying”. Mnie jednak najbardziej przypadło do gustu nagranie „Abduction”, które swoim gęstym klimatem i uporczywie powtarzanym tematem przewodnim nabiera dodatkowej siły i wyrazu. Bardzo fajnie wypada też utwór „The Enemy” ze swoim żeńskim chórkiem, który jako żywo przypomina niektóre kompozycje duetu Carptree.

Album „First Contact / Last Warning” jest koncept albumem. I to w dodatku z gatunków tych, które traktują o wydarzeniach w dalekiej przyszłości. Abstrahując od faktu, że to kolejny z tak modnych ostatnio prog rockowych albumów o tematyce science fiction, to na tle innych podobnych produkcji (na przykład choćby w porównaniu z głośnym „01011001” Ayreonu) wypada on zaskakująco świeżo, lekko i bezpretensjonalnie.

Miło mi donieść ze bardzo przyjemnie słucha się tej płyty. Każda godzina spędzona z muzyką Jupiter Society sprawia wiele radości i za każdym razem powoduje, że chce się częściej wracać do tego albumu. Jeżeli komuś przypadł do gustu choć jeden album z dorobku Carptree, ten niech w ciemno sięgnie po Jupiter Society. Nie zawiedzie się.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!