Moon Taxi to amerykański indie-alternatywny zespół rockowy pochodzący z Nashville. Powstał w 2006 roku na Belmont University, a powołali go do życia: Trevor Terndrup (wokal, gitara), Tommy Putnam (bas), Spencer Thomson (gitara, programowanie), Tyler Ritter (perkusja) i Wes Bailey (instrumenty klawiszowe). W tym składzie występuje do dzisiaj i ma w swoim dorobku już sześć albumów studyjnych. Ten najnowszy, „Silver Drem”, wydany został na początku stycznia br. po dość długiej akcji promocyjnej.
Prawie rok temu ukazał się pierwszy singiel pochodzący z najnowszej płyty - „Hometown Heroes”, latem ubiegłego roku zespół wydał singiel nr 2 zatytułowany „Light Up” i dopiero trzecia wydana na singlu piosenka, „One Step Away”, bezpośrednio poprzedzała wydanie albumu „Silver Dream”.
Od razu powiedzmy, że wraz z tą płytą przemieszczamy się na bardzo odległe lądy w stosunku do progrockowego poletka. Ale album „Silver Dream” wydaje się na tyle dobry i zawierający tyle optymistycznie brzmiącej muzyki, że sądzę iż warto się przy nim na chwilę w naszej małoleksykonowej rubryce zatrzymać.
Album rozpoczyna niezwykle słoneczny, nieomal ociekający gorącymi rytmami utwór „Palm of Your Hand”. Od razu do głowy przychodzą obrazy pełni lata, piaszczystych plaż, roślin tropikalnych i rozległych oceanów. Jesteśmy gotowi uciec w to przyjemne dla ciała ciepło, które Moon Taxi dostarcza w tym utworze. Tym bardziej, że chyba wszyscy czujemy tęsknotę i za gorącą aurą, i za podróżowaniem. No właśnie, ten album dotyczy podróży. Są na nim utwory, które celebrują wolność i marzenia o przygodach, jak „Live For It” i „The Beginning”. Dzięki „Live For It” można się poczuć zachęconym do porzucenia wszystkiego i chwytania chwili: energia pochodząca z tego rytmicznego kawałka jest tak duża, że nie sposób pozostać obojętnym. Tymczasem „The Beginning” mówi o wykorzystaniu szansy, by pójść naprzód. Uzmysławia nam się, że nawet jeśli zmiana jest przerażająca, to nie ma co się bać. Bo jeśli jest naprawdę konieczna, to nie możemy stać w miejscu i powinniśmy wykonać wreszcie odważny krok do przodu.
I tak upływa nam czas przy tej muzyce – na marzeniach o podróżowaniu, na oczekiwaniu na lato i w ogóle na lepsze czasy... Optymizm wylewający się z tych bezproblemowo brzmiących piosenek ma przeogromną moc: fascynuje, nęci, każe cieszyć się życiem i wywołuje na twarzy uśmiech zadowolenia. Gdy nasza podróż dobiega końca, na samym końcu płyty pojawia się utwór tytułowy. Mogłoby się wydawać, że umieszczony w tym miejscu powinien zawierać esencję całego albumu, odwołując się do tekstów lub motywów, które pokazują o czym ta płyta opowiada, zwłaszcza jeśli jest to utwór zamykający. Jednak w przypadku „Silver Dream” jest inaczej. Na finał otrzymujemy bardzo krótki utwór instrumentalny. Brzmi prawie jak jam session utrzymane w uduchowionym rytmie i zawierające przyjemną dla ucha melodię. Czekamy na pojawienie się tekstu, ale zdajemy sobie sprawę, że ten moment nie nastąpi. Nagle docieramy do końca utworu, a ostatecznie do końca albumu. Czy to wszystko było snem?... Czy wszystko, czego wysłuchaliśmy zagrało nam w uszach naprawdę? Czy zanurzając się w swoich srebrnych marzeniach przenieśliśmy się w inny świat spacerując po srebrnej tęczy?...
Grupa Moon Taxi powróciła bardzo udanym albumem. Jego optymistyczne przesłanie, szczególnie po tak burzliwym roku i wciąż trwających nieciekawych okolicznościach, przynosi spory ładunek optymizmu, bo któż z nas nie chciałby dziś znowu ruszyć w podróż na spotkanie beztroskiego lata? Niecierpliwie czekam na dzień, w którym powrócą koncerty, kiedy przemieszczanie się po świecie nie będzie wiązało się z groźbą kwarantanny, kiedy beztrosko uśmiechniemy się oddychając pełną piersią i wykrzyczymy naszą radość ustami nieprzysłoniętymi maskami. Kiedy dotkniemy radosnego świata, przepełnionego srebrnymi marzeniami, o których na swojej nowej płycie tak fajnie opowiada zespół Moon Taxi.