Dziś przed nami album niezwykły i niespodziewany. A przede wszystkim bardzo tajemniczy. Choć tajemniczy jest przede wszystkim główny autor całego zamieszania…
Pytacie kim jest Colin Clue? W książeczce towarzyszącej płycie znajdujemy taką informację: jest anonimowym autorem, który od wielu lat „pisał piosenki do szuflady”, a teraz zaczął je publikować w ramach zbioru „Melodie i refleksje”. Od siebie spróbuję dopowiedzieć: to polski artysta, który postanowił nie ujawniać swoich personaliów. Postanowił jednak podzielić się ze słuchaczami swoją muzyką wydaną na płycie CD. Kilka tygodni temu ukazał się jego album zatytułowany „You”. Bardzo melodyjny i bardzo przystępny w odbiorze. Wypełniony niezwykle udanymi piosenkami. Mający swój klimat, naturalny flow oraz zachwycający co chwila objawianymi muzycznymi perełkami.
Nie spodziewajcie się tu jakichś technicznych fajerwerków, muzycznych wodotrysków, ani słoni tańczących na rowerze. Ten album to synonim piękna i prostoty. Autentyczny pokaz mocy prostych środków artystycznego wyrazu. Najlepszy przykład tego, co określa się mianem „less is more”…
Zatem kim jest Colin Clue? Muzyk używający tego pseudonimu skrywa się za woalem tajemniczości. Niewiele o nim wiadomo. Wiadomo jednak, że pochodzi on z muzykalnej rodziny, a na gitarze zaczął grać dość szybko, bo już pod koniec szkoły podstawowej. Wśród muzycznych inspiracji wymienia takich artystów, jak The Beatles czy Pink Floyd. Beatlesowska melodyjność – tak, pinkfloydowski patos – nie wszędzie, ale na przykład w tytułowej piosence – jak najbardziej. Osobiście dorzuciłbym do tego Petera Gabriela, Stinga, Chrisa DeBurgha oraz Raya Wilsona. Ta czwórka znanych solistów, a szczególnie twórczość Raya Wilsona, wydaje się być drogowskazem dla muzycznych poczynań Colina Clue (zachrypnięty głos byłego wokalisty Genesis jest dla niego niewątpliwą inspiracją).
Autor tej płyty ma rękę do tworzenia lekkich, a zarazem przeszywających utworów. A przy tym bardzo przyjemnych w odbiorze, obdarzonych łatwymi do zapamiętania refrenami, mających w sobie chwytliwy rockowy pazur. Przykładem tego jest otwierające całość przebojowe nagranie „Alone”, po którym, dla kontrastu, wyłania się nastrojowa piosenka „Don’t Let It Out”. I po chwili znowu jesteśmy na rockowych terytoriach, bo oto przed nami „Sufferring And Pain”. A po nim, znowu na spokojnie, rozpoczyna się akustyczna ballada „Shine”… Mnóstwo optymizmu i radości życia ma w sobie utwór „Free”, łezkę wzruszenia uronić można przy czułym nagraniu "Care For Love" mówiącym o naturze miłości. I zaraz po tej przesyconej liryzmem piosence znowu mamy mocne rockowe uderzenie w postaci dynamicznego, posiadającego wpadający w ucho refren, utworu „Chaos”. I tak jest na całym albumie, na którym Colin Clue zabiera nas w niezwykłą muzyczną podróż w nieznane i niespodziewane. Jest na płycie „You” co najmniej kilka przystanków, przy których należy koniecznie zatrzymać się na dłużej. To przede wszystkim pięknie zorkiestrowany „Don’t Screw It Up!” oraz finał albumu w postaci dwóch łączących się ze sobą utworów „Hope” i, przede wszystkim, „You”. To pieśń o nadziei. To Ty jesteś nadzieją tego świata... Świetny utwór, zdecydowanie najpiękniejszy fragment tego wydawnictwa, chociaż trudno o pozostałych mówić, że są mniej piękne.
Tę bardzo udaną i niezwykle ciekawą płytę Colinowi Clue pomogli nagrać Rafał Smoleń (instrumentacje) oraz Grzegorz Jędrach (gitary, programming) i Magda Wójcik (instrumenty klawiszowe) – ta ostatnia dwójka to muzycy znani z zespołu Goya, kojarzonego ze zdecydowanie innymi niż te, jakie słyszymy na „You”, brzmieniami.
Oprócz dziesięciu utworów składających się na zasadniczy program płyty „You” znajdujemy na niej jeszcze pięknie zorkiestrowane instrumentalne wersje czterech nagrań, z których dwa - „Sorrow” i „Morning” (oba de facto wykonane samodzielnie przez Rafała Smolenia) - nie znalazły się w podstawowej wersji albumu.
Pytacie kim jest Colin Clue? Jest niesamowicie uzdolnionym muzykiem, pełnym ciekawych pomysłów kompozytorem, niezłym wokalistą i absolutnie zachwycającym artystą; charyzmatycznym, dojrzałym, wrażliwym oraz niebywale utalentowanym.
Wciąż jeszcze nie wiecie kim jest Colin Clue? No to na koniec odpowiadam: jest autorem autentycznie pięknego albumu „You” – jednego z najwspanialszych muzycznych objawień na polskiej scenie rockowej od wielu, wielu lat. Chylę czoła przed muzyką układającą się na to wyjątkowe wydawnictwo.