Last Universal Common Ancestor - Into The Core

Artur Chachlowski

“Into the Core” to debiutancki album zespołu Last Universal Common Ancestor. Zamiast tej przydługiej nazwy czasem używają akronimu L.U.C.A. Działają w Krakowie. Jest ich czterech: Piotr Lipiński (gitary), Michał Dąbrowski (perkusja), Michał Lipiński (wokal) i Maciej Sowa (gitara basowa). I stanowią nowe, bardzo ciekawe zjawisko na polskiej scenie rockowej.

Prace nad wydaną przez wytwórnię Lynx Music debiutancką pytą trwały od początku istnienia zespołu, czyli od ponad półtora roku. Trwający blisko godzinę album „Into The Core” ma oryginalną konstrukcję: składa się z sześciu zasadniczych, zaśpiewanych po angielsku utworów (ich długość rozciąga się od 3  do 10 minut) obłożonych siedmioma, oznakowanymi rzymskimi cyframi instrumentalnymi Interludiami (dwa z nich zawierają słowne intra do następujących po nich kompozycji), będącymi de facto ambientowym spoiwem pomiędzy poszczególnymi częściami tej muzycznej opowieści. Dzięki temu cały materiał ma charakter spójnej całości, z płynnie zmieniającymi się nastrojami i poszczególnymi kompozycjami przechodzącymi łagodnie jedna w drugą. Aby jak najprościej określić stylistykę, w której najlepiej czuje się ten krakowski zespół, należałoby wskazać na psychodeliczny rock przemieszany z prog metalem oraz z wyraźnymi nawiązaniami do dokonań grupy Tool.

Sporo jest na tej płycie muzycznych zawiłości, nic nie wydaje się oczywiste i jednoznaczne. Zespół zabiera słuchacza w długą muzyczną podróż, na szlaku której zanurzymy się w otchłaniach mroku i odlotowej psychodelii, a także zderzymy się z mocnymi metalowymi brzmieniami. O ile jeszcze sam początek płyty z dwoma najkrótszymi na tym krążku fragmentami – „Shelter” i „Starry Night” – może wydawać się przystępny i stosunkowo łatwo przyswajalny, to już kolejne części tej historii – długie, zawiłe i wymagające skupienia i uważnego słuchania kompozycje „Valley”, „Shallows” i „Abyssal” – to już naprawdę mocno pokomplikowane i nieoczywiste kawałki których prawdziwą wartość poznać można dopiero przy którymś kolejnym (uważnym!!!) przesłuchaniu. Płytę kończy instrumentalny temat „Cave”, zwieńczony  oczywiście także instrumentalnym tematem „Interludium VII”. To ten moment płyty „Into The Core”, gdy lekko oszołomieni lawiną dźwięków, która przed chwilą dotarła do naszych uszu zdajemy sobie sprawę, że przeżyliśmy właśnie niezwykłą, intrygującą muzyczną przygodę.

„Z każdym z utworów wkraczamy w nowy świat odkrywający przed nami inne emocje. Z początkowo niezależnych kompozycji wyłoniła się łącząca je wspólna myśl, dzięki której całość podryfowała w kierunku albumu koncepcyjnego” – mówią członkowie zespołu. O czym on traktuje? Najlepiej przekonajcie się sami. Weźcie do ręki książeczkę, włóżcie do szuflady odtwarzacza płytę, mocniej podkręćcie potencjometr  i pozwólcie swobodnie popłynąć tym dźwiękom...

„Into The Core” nie dość, że jest udanym debiutem i daje autentyczną radość z obcowania z tak ciekawie zaprezentowaną muzyką zupełnie nowego zespołu, ale przede wszystkim to produkcja, której nie ma się co wstydzić. Poziom światowy!

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok