Monstereo - In The Hollow Of A Wave

Artur Chachlowski

Ofensywa świetnych norweskich zespołów trwa w najlepsze. Dziś chciałbym zwrócić uwagę na grupę o nazwie Monstereo i jej nowy, wydany przez wytwórnię Karisma Records, krążek zatytułowany „In The Hollow Of A Wave”. Choć trzeba wiedzieć, że nie jest to pierwszy album w dorobku tej formacji.

Debiut miał miejsce w 2013 roku (album „Spacesuits On”), a jego swoista kontynuacja nastąpiła rok później na płycie „Bright Dark”. Oba wydawnictwa ugruntowały muzyczną tożsamość Monstereo zakorzenioną w rocku i psychodelii lat 70. z mocno podkreślonymi wyrazistymi gitarowymi riffami i niebanalnymi rozwiązaniami melodycznymi.

Po kilku latach przerwy przyszedł czas na album nr 3 „In The Hollow Of A Wave”, który łączy w sobie znaną dotychczas muzyczną ekspresję zespołu z totalnym i organicznym rock'n'rollowym szaleństwem. Monstereo demonstruje swoje najbogatsze i najbardziej złożone brzmienie, z większą ilością klawiszy, różnorodnymi i dominującymi przez cały czas trwania płyty partiami gitar, ciężkimi riffami oraz imponującymi sekcjami instrumentalnymi. A także ciekawymi, wpadającymi w ucho melodiami. W efekcie otrzymujemy album niezwykle energiczny, chwytliwy i wypełniony efektownym jammowaniem utrzymanym w stylu psychodelicznego space rocka. Zespół dodaje też do swojego brzmienia nutkę grunge’u, na co spory wpływ mają wokale. Odpowiada za nie Ola Utaaker Segadal, który gra także na gitarach. Oprócz niego w składzie Monstereo znajdują się jeszcze: Øyvind Aase Fluge grający na gitarach elektrycznych, Jørgen Stangeland Bach - gitara basowa oraz Jon Bolstad - perkusja.

Podoba mi się ich energia oraz surowe, stosunkowo proste podejście do muzyki. Otwierające płytę nagranie „Third Eye Seeing” zagłębia się w ciężkich gitarowych riffy i solówkach. To bardzo organiczne granie, które kontynuowane jest w utworze nr 2, singlowym „A Sudden Rush”. Jednym z najlepszych na tej płycie nagrań jest „Wings I - Everlasting Darkness”, które przypomina mi o tradycyjnym, klasycznie rockowym graniu opartym o jamming. „Jigsaw” to schizofreniczny utwór, łączący w sobie typowo grunge’owe podejście oraz marzycielską stronę muzyki Pink Floyd. Zachwyca w nim melodyka oraz długa i porywająca partia saksofonu. „Witness” to także mocny punkt programu płyty i, podobnie jak dwie kolejne części kompozycji „Wings” - „Wings II: Beyond Horizons” oraz „Wings III - Icarus”, posiada wybitnie psychodeliczno-popowy wydźwięk i zanurza się głęboko w brzmienie wczesnych lat 70. „Wings II” i „Wings III” okraszone są porywającymi solówkami granymi harmonicznie na gitarach. Zaś zamykająca to wydawnictwo kompozycja „Golden” to prawdziwy killer - ciężki, ale najbardziej melodyjny i najbardziej nasączony syntezatorowym brzmieniem fragment płyty.

Album „In The Hollow Of A Wave” z pewnością spodoba się fanom kultowych skandynawskich grup pokroju Motorpsycho i Dungen czy amerykańskiego Mastodon. Myślę też, że miłośnicy bardziej klasycznych brzmień, chociażby spod znaku wczesnego Rush i Deep Purple, znajdą tu coś dla siebie.

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku