Drifting Sun - Forsaken Innocence

Olga Walkiewicz

Drifting Sun to zespół, który bardzo cenię od wielu lat i nie ukrywam, że z ogromną przyjemnością podjęłam się zrecenzowania jego nowej płyty. Dodatkowym atrybutem był udział w jej nagraniu lidera grupy Verbal Delirium. Znów zdradza mnie ogromna słabość do wszystkiego co greckie. Cóż, Jargon może nie jest kolumną Partenonu, ale głos ma fantastyczny i możliwości wokalne godne mistrza. Jego obecność na „Forsaken Innocence” to plusik dla tej płyty na wejściu, jeszcze przed przesłuchaniem. Kuszące są takie gościnne występy znakomitych artystów na albumach znanych nam dobrze zespołów. Dodają szczyptę pikanterii, urozmaicają, przerywają snująca się nić przewidywalności i rutyny. I tak powinno być. To jak posiadanie najwspanialszego, różanego ogrodu, w którym rozszalał się zapach piwonii.

Ale nie sam wokal tworzy potęgę kompozycji grupy Drifting Sun. Pat Sanders, to rdzeń zespołu – jedyny muzyk, który jest w nim od samego początku. Za gitarowe szaleństwo odpowiedzialny jest Mathieu Spaeter, który rozgościł się w zespole na dobre od albumu „Twilight”. Kolejny, smakowity kąsek to mój ulubiony basista, dawno niesłyszany John Jowitt. Za perkusją zasiada Jimmy Pallagrosi. Znaleźli się tu też artyści odpowiedzialni za szkicowanie dźwiękowych ornamentów – Eric Bouillette (skrzypce, gitary), Ben Bell (solo na Hammondzie w nagraniu „Dementium”) i Gareth Cole, który ozdobił brzmieniem swojej gitary utwór „New Dawn”.

Płytę „Forsaken Innocence” otwiera utwór „King Of The Country” – prawie dwunastominutowa kompozycja, przemierzająca swoją zmienną stylistyką różne rejony: od renesansowego motywu otwierającego kompozycję, poprzez delikatne chórki wspierające brzmienie fortepianu i perkusję, do ciepłych klawiszowych barw wsiąkających w dźwięki gitary i wokal. Prześliczne dialogi pomiędzy fortepianem i gitarą, wyciszenia, opowieści okiełznane finezyjnymi smyczkami. Rozwinięcie dynamiczne w ostatecznej części utworu. Dużo tu smaczków, dużo zmian i progresywnej układanki.

Nagranie „Insidious” jest diametralne inne. W pierwszej chwili przypomina bardzo starą płytę My Insanity – „Still Dreams In Violent Areas” z 1998 roku. Podobny klimat, zbliżone harmonie i linie wokalne do pierwszego utworu „Castle Of The Insane”. „Dementium - to trzecia kompozycja na tej płycie. Pozornie powtarzający się motyw melodyczny ewoluuje, dynamicznie, zazębia się z chórkami, partią fortepianu i zadziorną gitarą. Ta kompozycja wymaga głębokiego skupienia, żeby dostrzec jej prawdziwą wartość.

Drifting Sun to nie muzyka, która powinna stanowić tło do spotkań towarzyskich czy konsumowania kolacji. Żeby odkryć piękno tej płyty, trzeba jej po prostu uważnie słuchać. Tak prawdziwie i do końca. Tę muzykę smakuje się powoli, jak stare wino. Nie można uchwycić „bukietu”, woni, delikatnej subtelności, bez skupienia. „New Dawn” to utwór, który kupił mnie w stu procentach. Swoim niebywałym spokojem, aranżacją, soczystością wokali przenikających polifoniczne zmagania instrumentów. Lubię taką różnorodność.

Dwuczęściowy, tytułowy utwór „Forsaken Innocence” jest sezamem pełnym skarbów. To razem ponad 25 minut wspaniałej muzyki, która zaskakuje innym motywem, odmiennym kolorytem, nowym pomysłem. Szczególnie druga część kompozycji jest naszpikowana zmiennością, niczym niebo odcieniami zachodzącego słońca. Jest zjawiskowa i absolutna. Gdyby zima miała taki posmak, nikt nie pragnąłby lata. Ale tego trzeba poszukać, przeżyć, wchłonąć w siebie niczym ambrozję spływającą z niebios. Tak. Kocham tę płytę za tę część. Za to, co wyeksplodowało z ziaren zasianych we wcześniejszych kompozycjach.

„Time To Go” to krótka perełka - balladowa i słodka. Taki deser po daniu głównym. Prawdziwy rarytas w formie dźwiękowej. I samo zakończenie płyty – oznaczony jako ’bonus’ pięciominutowy utwór „Hand Of Heart”. Muzyczna kropka nad „i”. Energia wypełniająca każdą komórkę i przestrzeń pomiędzy. Pomiędzy słowami, zdaniami. Pomiędzy sercem a duszą. Nawet wtedy, gdy nie znamy odpowiedzi na miliony pytań…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok