Jest coś takiego w tym enigmatycznym wykonawcy (przypominam: Colin Clue to polski artysta, który zdecydował się publikować wyłącznie pod pseudonimem), że potrafi zachwycić swoimi piosenkami już od pierwszego słuchania. Nie ukrywam, że wciąż jestem pod wrażeniem wydanego w ubiegłym roku krążka „You”, czego dałem wyraz w swojej recenzji tego albumu, który osobiście uważam za jeden z najważniejszych polskich albumów ostatnich lat. Zresztą nie tylko ja doceniam talent tego artysty. Czytelnicy i Słuchacze MLWZ w zakończonym niedawno naszym plebiscycie uznali „You” za 9. najlepszą polską płytę ubiegłego roku i za 7. najlepszy światowy debiut (szczegółowe wyniki naszego Plebiscytyu’2021 pod tym linkiem).
Przyznam, że trochę obawiałem się, iż „You” okaże się wydawnictwem efemerycznym, albo, w najlepszym przypadku, że gdy Colin Clue postanowi przedstawić swoje kolejne dzieło, spotka je przykry „syndrom drugiej płyty”. Nic bardziej mylnego! Jest mi niezmiernie miło poinformować, że wydany właśnie album nr 2 zatytułowany „About „Her” dorównuje swoją klasą poprzednikowi.
W programie nowej płyty znalazło się 13 nowych nagrań oraz dodatkowo 4 instrumentalne bonus tracki (dwa to pozbawione warstwy wokalnej utwory „About Her” i „Always In My Heart” wyciągnięte z podstawowego programu płyty, a kolejne dwa to wspaniale zorkiestrowane (za wszystkie orkiestracje na tej płycie, a jest ich sporo, odpowiada Rafał Smoleń) tematy „Without You” i „Maybe Some Other Day”, które - w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych - podpisane są nie przez Colina Clue, a przez Marka Jana (to prywatnie ojciec naszego bahatera). Razem te cztery opatrzone orkiestrowym aranżem utwory tworzą nieformalną 14-minutową quasi filmową suitę, która – zgodnie ze swoim bonusowym charakterem – posiada własną muzyczną tożsamość, swoją odrębność stylistyczną, a zarazem stanowi niebywały walor całego albumu, gdyż czyni z tego dodatkowego fragmentu prawdziwą wisienkę na tym muzycznym torcie.
Ale nie uprzedzajmy faktów. Bo przecież nas najbardziej interesuje ten tort, czyli podstawowa część płyty. Wypełniają ją zaśpiewane po angielsku piosenki. Jedna piękniejsza od drugiej. Gdy jeszcze nie ochłoniesz po wysłuchaniu jednej, już zaczyna się następna i znowu jesteś w siódmym niebie zauroczony jakąś frazą, jakimś refrenem czy zaskakującym motywem.
Colin śpiewa i okazjonalnie gra na gitarze i fortepianie, a wspomagają go znakomici muzycy: Grzegorz Jędrach, Rafał Smoleń i Magda Wójcik. Grają oni na wszystkich instrumentach – od skrzypiec i wiolonczel po perkusję oraz kreujące symfoniczny klimat syntezatory, które odgrywają na tej płycie niezwykle ważną rolę. Pod tym względem, w porównaniu z albumem „You”, nie zmieniło się nic. Zmieniły się za to inne rzeczy… Tym razem Colin Clue postanowił zabawić się nieco formułą. Być może zainspirowały go pochlebne recenzje i głosy krytyków, którzy trafnie wychwycili w jego głosie McCartneyowską nutę i naturalne powinowactwo do muzyki The Beatles, więc na „About Her” w sposób jawny postanowił nawiązać do stylistyki Czwórki z Liverpoolu. Jak twierdzi, cały album poświęcony jest kobietom i opowiada o relacjach z kobietami, choć nie tylko. Mężczyźni także znajdą tu coś dla siebie. A wszystko to dzięki różnorodności utworów oraz niesamowicie przyjemnej dla ucha dość uniwersalnej stylistyce wszystkich piosenek.
Nasz bohater nie goni za muzyczną oryginalnością. Pełnymi garściami czerpie z dobrze znanych piosenkowych patentów, a jednocześnie w zdumiewający sposób tę popową konwencję ożywia, zmienia w coś swojego, błyskotliwie świeżego. Uwielbiam w wykonaniu Colina Clue tę zabawę melodiami. Często sięga on po malownicze pejzaże brzmieniowe, rozwiązania jednoznacznie zorientowane na pop, pastelowe klimaty, chwytające za serce orkiestracje, a nawet po swego rodzaju pastisz. Piosenka „Girl In Uniform”, zresztą bardzo pomysłowo wytypowana na pierwszego singla promującego płytę, jest tego najlepszym przykładem. W jej kabaretowo-wodewilowy ton idealnie wpisuje się żartobliwy tekst, w którym Colin Clue śpiewa o fascynacji i zauroczeniu podmiotu lirycznego pięknem kobiet odzianych w służbowe mundurki. Ostatecznie stwierdza on jednak, że za nic nie potrafi się zdecydować, bo wszystkie panie w służbowych wdziankach prezentują się niezwykle atrakcyjnie. I pewnie w tym niezdecydowaniu trwałby jeszcze nie wiadomo jak długo, gdyby nie usłyszał on gromkiego „Wake up, boy!”, wzmocnionego dźwiękiem dzwoniącego budzika, co jest… najlepszą możliwą puentą tej historii. Uwielbiam ten humor i przewrotność, które Colin demonstruje także w pozostałych utworach na płycie. Czyż ta wszechobecna Lennonowska uszczypliwość i McCartneyowska melodyjność nie są dowodem na to, że mamy do czynienia z albumem wybitnie beatlesowskim?
Jest jeszcze druga ważna cecha tego albumu. Jest nią nieprawdopodobny wręcz optymizm. Zaraz do tego dojdziemy. Najpierw posłuchajcie jednak sami. Sięgnijcie po romantyczną balladę „Katie”, po przebojowy utwór „On And On”, po pełną radości „Betty” (tutaj odzywają się wyraźne echa Gilberta O’Sullivana), po wyciskacze łez „No Sign Of Love” i „You And Me”, po filmowo-orkiestrowy wzruszający temat „Always In My Heart”, po zachwycająco wciągającą melodię w „Goodbye My Love”, po nieco przewrotną piosenkę „In My Mind”, po ociekający szczęściem utwór „What More” czy wreszcie po kameralnie nokturnowy tytułowy temat „About Her”… Z pewnością przypomną się wam muzyczne drobiażdżki o miłości porozrzucane na płytach „Revolver”, „Sgt. Pepper’s…” i na „Białym Albumie”. O tych wszystkich wrażliwych i czułych (acz niepozbawionych poczucia humoru) związkach łączących kobietę i mężczyznę. I to we wszystkich możliwych relacjach: ojca i córkę, syna i matkę, kolegę i jego dawną koleżankę, szczęśliwie zakochanego i jego ukochaną.
Płyta ukazała się tuż przed Walentynkami, a na jej okładce obok tytułu widnieje wycięte w tekturze serce z wpisanym w nie cytatem z finałowej piosenki: „She’s like a treasure to seize, but she holds the keys” („Ona jest jak skarb do zdobycia, ale to ona trzyma do niego klucz”), to tylko znak, że Colin Clue, nomen omen, daje nam wszystkim wskazówkę, że podczas słuchania jego nowej płyty wspaniałych emocji, drżeń i uniesień serc oraz innych rozlicznych muzycznych wrażeń z pewnością nie zabraknie. W dodatku jakże tu nie wzruszyć się przy czterech uroczych serduszkach wymalowanych w rogu tej strony książeczki, na której wydrukowany jest tekst utworu „Tomorrow”:
„Tomorrow will be another happy day for you
Tomorrow you’ll find a way or two how to get through
What seems so hard today
What made your day so grey
Make tomorrow a better day”.
Słowa pełne niesamowitego optymizmu. A także afirmacji szczęśliwego życia. Tak zresztą jest na całej płycie. Ostrzegam jednak: pomimo jej pozytywnego wydźwięku w trakcie słuchania tej muzyki warto mieć z zasięgu ręki pudełko z chusteczkami…