Star One - Revel In Time

Artur Chachlowski

Dziś trochę ponarzekam. Dlaczego? Bo czuję się przytłoczony tą płytą. Od ponad ćwierć wieku nie tylko uważnie śledzę, ale jestem fanem kolejnych muzycznych przedsięwzięć holenderskiego muzyka Arjena Anthony’ego Lucassena. I kibicuję mu z całego serca. Ale nie ukrywam też, że mój entuzjazm z płyty na płytę maleje i od wielkiego uniesienia (jego apogeum nastąpiło w 1998 roku, kiedy zauroczył mnie album z rock operą „Into The Electric Castle” firmowany przez Ayreon) moje nastroje szybują w dół i doszło do tego, że pojawiające się od jakiegoś czasu zapowiedzi powrotu po 12 latach (dokładnie tyle w tym roku mija od wydania poprzedniej płyty Star One „Victims Of The Modern Age”) ‘metalowego’ projektu Lucassena, Star One, nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia. Gdy album „Revel In Time” pojawił się w sprzedaży, po krótkim wahaniu jednak postanowiłem go kupić, następnie włączyłem, posłuchałem raz i drugi i… odłożyłem go na półkę.

Myślę, że te wszystkie płyty podpisywane przez Lucassena jako Ayreon, Ambeon, Stream Of Passion, Guilt Machine, Gentle Storm czy firmowane po prostu jego imieniem i nazwiskiem spowodowały u mnie klasyczne zmęczenie materiału. Za dużo tego, za bardzo to wszystkie do siebie podobne, za dużo wariantów, wersji deluxe, edycji poszerzonych o alternatywne wersje, wydania z remiksami, etc. etc…

Tak jest też z najnowszym albumem projektu Star One. Gdyby ktoś zechciał zabawić się ze mną w starą zabawę „posłuchaj i znajdź 20 szczegółów, którymi różnią się dwa albumy”, to porównując tę płytę z większością poprzednich nie znalazłbym chyba żadnego. No, może poza line-upem, bo trzeba przyznać że A.A. Lucassen dba o to, by na swoich płytach mieć najmodniejszych w danym czasie artystów. Na „Revel In Time” takich gwiazdorskich występów też nie brakuje: Damian Wilson, Russell Allen, Ross Jennings, Jeff Scott Soto, Dan Swanö, Brittney Slayes, Joe Lynn Turner, Floor Jansen, Marcela Bovio, Irene Jansen, Tony Martin, Joost van den Broek, Ed Warby, Steve Vai, Michael Romeo, Marcel Singor – to tylko część nazwisk wokalistów i instrumentalistów, których znajdziemy na tym albumie.

Wykonują oni 11 utworów, które wypełniają dysk nr 1 tego wydawnictwa. Na drugim znajdziemy te same utwory, ale wykonane w innych konfiguracjach wokalnych. Łącznie to prawie dwie i pół godziny muzyki. Mieszanka ciężkich riffów, progresywnych przerywników i melodii, które… nie zapadają w pamięć. Jak zapanować nad tym blisko dwuipółgodzinnym progmetalowym kolosem, którego efektem, już po pierwszym przesłuchaniu, staje się przesyt, nadmiar i narastający chaos?...

Nie sposób zarzucić wszystkim zgromadzonym na tej płycie artystom braku klasy wykonawczej. Jestem jak najdalszy od tego. Ale muszę zarzucić coś samemu Arjenowi Lucassenowi: brak nowych muzycznych pomysłów, przewidywalność, stylistyczne gonienie w piętkę i coraz wyraźniejsze zjadanie własnego ogona… Koncept o podróżowaniu w czasie i powiązanie każdego utworu z jakimś filmem z gatunku sci-fi, którego, nie ukrywam, nie jestem wielkim fanem, też nie pomógł mi we wgryzieniu się w tę płytę. I właściwie tak sobie myślę, że słuchając jej nie dowiedziałem się właściwie niczego nowego o A.A. Lucassenie ani o jego muzyce.

„Revel In Time” potwierdza tendencję, że każda kolejna płyta tego holenderskiego muzyka staje się coraz mniej odkrywcza i wywołuje u odbiorcy coraz mocniejsze poczucie deja vu. Być może te nowe utwory, jak i zresztą cała nowa płyta, wymaga wielokrotnego przesłuchania, by odkryć jakiś jej ukryty blask, ale uwierzcie mi: nie mam na to siły, by wgryzać się po raz kolejny w to, czego niby słucham po raz pierwszy, a mam odczucie, że już kiedyś to słyszałem… I to nie raz.

Wiem, że na pewno znajdą się entuzjaści tego albumu, którzy nie tylko nie zgodzą się z tym co powyżej napisałem, ale i określą „Revel In Time” ‘najlepszym progmetalowym albumem dekady’… Ale wtedy chętnie umówię się z nimi za jakieś 3-4 lata i chętnie porozmawiam wtedy o tym, co zachowało się w ich głowach z tej płyty. Podejrzewam, że nie będzie tego wiele…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok