Estetica Noir - This Dream In Monochrome

Artur Chachlowski

Estetica Noir to zespół stosunkowo nowy, lecz całkowicie nakierowany w przeszłość, wpisujący się w stylistykę pełną mrocznych nowofalowych i noworomantycznych klimatów.

To o tyle zadziwiające, że jest to grupa złożona z młodych włoskich muzyków, ale po uszy zakochanych w elektrorockowych brzmieniach z pogranicza dark wave i industrialu. Skąd zatem recenzja tej płyty na portalu specjalizującym się w prog rocku? Grupa Estetica Noir uderza w bardzo specyficzną strunę potrafiącą poruszyć prawdziwe emocje. Grają tak szczerze i prawdziwie, że szybko zwraca się na nich uwagę. A płyty „This Dream In Monochrome” słucha się z ogromną przyjemnością. Z każdym przesłuchaniem coraz większą. Czyż nie jest to wystarczający powód, dla którego warto podzielić się z Czytelnikami naszego portalu wiedzą o ich najnowszym albumie?

Zadebiutowali w 2014 roku EP-ką „Estetica Noir” wydaną przez Genotype Records, a potem związali się kontraktem z wytwórnią płytową Red Cat, która wypuściła na rynek albumy „Purity” (2017) i w lutym br. omawiany przez nas dzisiaj „This Dream In Monochrome”.

Podstawa, na której Estetica Noir buduje charakterystyczne dla siebie brzmienie to mroczne dźwięki z elektronicznymi i żywymi bitami utrzymanymi w dynamicznym tempie (za partie perkusji odpowiada Paolo Acossato), bogate partie syntezatorów (Marco Caliandoro), soczyste linie basu (Rik Guido) i sporadycznie, acz przekonywująco używane gitary (gra na nich wokalista Silvio Oreste). No i sam wokal – stylizowany na noworomantyczną/postpunkową nutę jako żywo zaczerpniętą z wczesnych lat 80. Prawdziwie mroczna estetyka. Stąd pewnie nazwa zespołu…

W muzyce grupy Estetica Noir dominuje elektronika, ale też melancholijna, a przy tym refleksyjna wrażliwość brzmieniowa. „This Dream In Monochrome” ma swój wdzięk, poczucie głębokiego niepokoju i gorzkiego odbicia otaczającej nas mrocznej rzeczywistości. Cała muzyka opakowana jest elektroniką z dobrze skalibrowanymi dźwiękami, a także z właściwą temu zespołowi gracją i lekkością. Estetica Noir demonstruje dbałość o szczegóły wyrażoną w każdym obszarze: rytmy, dźwięki instrumentów, głosy... Wszystko to odpowiednio buduje atmosferę i nastroje. Wszystko to powoduje, że skojarzenia do tuzów sprzed lat nasuwają się same: Depeche Mode, The Cure, Ultravox, Nine Inch Nails…

Siłą płyty „This Dream In Monochrome” jest to, że nie ma ona słabych punktów. W jej programie znajdziemy 10 bardzo udanych utworów, spośród których każdy słuchacz znajdzie swojego faworyta. Moim prywatnym jest otwierający całość „Room Of Masks”, a na liście moich ulubieńców zaraz za nim plasują się „Sweeper” i „X” (kolejne skojarzenie z „Mr. X” pewnego słynnego noworomantycznego zespołu!).

Dlatego, podsumowując, muszę jednoznacznie oznajmić, że nowy album Estetica Noir to rzecz bardzo pozytywna. Okazuje się, że warto więc mieć oczy i uszy otwarte. Warto dać szansę mniej znanym artystom. Warto powrócić do brzmień młodości, nawet jeżeli nigdy nie było się ich wielkim zwolennikiem.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!