Któż swego czasu nie zachwycał się niezwykle udanym albumem “Posthumous Silence”? Dwa lata temu zrobił on prawdziwą furorę w świecie progresywnego rocka, a w plebiscycie Małego Leksykonu Wielkich Zespołów na najlepszą płytę 2006 roku zajął wysoką 3. pozycję. Natura opowiedzianej z wielkim rozmachem historii o samobójczej śmierci młodej dziewczyny i odkrywaniu przez jej ojca prawdziwych przyczyn tej tragedii, co było głównym tematem tego albumu, aż prosiła się o wielką sceniczną realizację i wiadomo było, że wcześniej czy później, tym bardziej po tak pozytywnej reakcji krytyków i słuchaczy, zespół Sylvan wystawi na żywo swoje parafabularne dzieło w stylu godnym jego muzycznej zawartości.
I faktycznie tak się stało. Okazja nadarzyła się 1. września ubiegłego roku w Hamburgu w sali Kampnagel. Był to koncert inny niż wszystkie w dotychczasowej karierze grupy. Jego wyjątkowość związana była z tym, że zespół oficjalnie obchodził nim 10. rocznicę swojej działalności. Dlatego też występ ten był przygotowywany z ogromnym pietyzmem. 12-metrowa scena, ekran, na którym odbywały się projekcje slajdów i filmów, zapierająca dech w piersiach oprawa świetlna, zaprogramowana co do sekundy gra reflektorów, bodaj 10, w tym kilka na ruchomych wysięgnikach, kamer zapewniających maksymalne zbliżenia muzyków, trzyosobowy żeński chórek, wiolonczelistka (wspaniała Stephanie Hundertmark), gościnnie występujący z zespołem gitarzysta (świetnie uzupełniający Jana Petersena, dla którego był to pierwszy koncert w charakterze członka grupy Sylvan, Guido Bungenstock) – te wszystkie elementy miały sprawić, że tak misternie przygotowywane widowisko miało być wydarzeniem niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. I muszę przyznać, że przedsięwzięcie się powiodło. Koncert rejestrowany był dla potrzeb płyt CD i DVD, które niedawno ukazały się na rynku. I oba te albumy są warte szczególnej rekomendacji, choć każdy z innych powodów.
Oba rocznicowe wydawnictwa różnią się od siebie swoją zawartością. Album CD zatytułowany „Leaving Backstage” na dwóch srebrnych krążkach zawiera pełny zapis hamburskiego koncertu, a więc ponad 150 minut muzyki z oklaskami. Pierwsza płyta jest koncertową wersją albumu „Posthumous Silence”, a krążek numer 2 jest przeglądem najciekawszych nagrań z całej dziesięcioletniej kariery grupy. Jest to pierwsze w dorobku Sylvana wydawnictwo koncertowe i stanowi ono doskonałe podsumowanie pierwszego okresu jego działalności. Dzięki użyciu wiolonczeli oraz dzięki chórkom we wspaniały sposób, niemal w skali 1:1, udało się w przypadku „Posthumous Silence” oddać fantastyczny klimat tej koncepcyjnej megasuity, który pamiętamy z wersji studyjnej. Jednak to, co jest plusem w przypadku pierwszego krążka, jest ewidentną wadą krążka nr 2. Bo w przypadku nagrań, które się na nim znajdują, mam sporo zastrzeżeń. Po prostu większość koncertowych wersji niewiele, albo prawie w ogóle, nie różni się od swoich studyjnych pierwowzorów. Nie ma w nich miejsca nawet na najmniejszą improwizację, na odrobinę szaleństwa, na które niewątpliwie zezwala atmosfera kontaktu z żywo reagującą publicznością. Pod tym względem zespół zachował się nad wyraz konserwatywnie. A mógł przecież wykorzystać wspaniały klimat tego koncertu i pójść zdecydowanie bardziej „na całość”, urozmaicając swoje utwory jakimś niespodziewanym cytatem, większą interakcją z widzami, czy przedstawiając swoje kompozycje choć w odrobinę zmienionych aranżacjach. Szkoda, że tak się nie stało, bo słuchając płyty numer 2 wielokrotnie łapię się na tym, że do moich uszu docierają studyjne nagrania zespołu wzbogacone o oklaski rozlegające się w przerwach pomiędzy kolejnymi numerami.
W przypadku płyty DVD, która nosi tytuł „Posthumous Silence – The Show”, jej zasadniczy program stanowi tylko ta część występu, w trakcie której Sylvan wykonywał materiał ze swojego słynnego koncept albumu. Nie znajdziemy więc na niej przeglądu koncertowych wersji utworów z innych płyt niż „Posthumous Silence”. No, może poza jednym wyjątkiem: poza 20–minutową suitą „Artificial Paradise”, która umieszczona jest w dziale z bonusami. Bowiem na krążku DVD znaleźć można ponad 100 minut dołożonego materiału filmowego, ale nie w postaci nagrań koncertowych (wyjątkiem jest, jak już wspomniałem, „Artificial Paradise”), a filmów dokumentalnych, będących połączeniem wywiadów z materiałem filmowym o charakterze tradycyjnego „the making of”. I tak, w dziale z wizualnymi bonusami znajdujemy dwie, trwające po około 20 minut sekcje. Pierwsza, zatytułowana „In The Studio 2005-2006” poświęcona jest sesjom nagraniowym, w trakcie których powstawał materiał, który później ukazał się na studyjnych płytach „Posthumous Silence” i „Presets”. Druga, pt. „34 Days”, to zapis fragmentów trasy koncertowej i próba pokazania zespołu od nieznanej przeciętnemu widzowi strony: z drugiej strony sceny, zza kulis, z sal prób, z autokaru i z garderoby. Ponadto w dziale z bonusami zamieszczono wywiady z członkami zespołu i ekipą techniczną, a także filmik z projekcją przeźroczy emitowanych podczas koncertu.
Wydawnictwo DVD zostało wyraźnie przygotowane pod kątem niemieckiej publiczności, gdyż w trakcie oglądania „Posthumous Silence” można włączyć sobie napisy w języku niemieckim (także w angielskim), które pomagają w zrozumieniu tego, o czym śpiewa i z czym do publiczności zwraca się Marco Gluhmann. Niestety takiej samej opcji nie posiada materiał bonusowy i przez to staje się on o wiele mniej wartościowy dla tej części widzów, która nie zna pięknego języka naszych zachodnich sąsiadów. Kolejnym minusem, tym razem nieco większego kalibru, jest brak dźwiękowej wersji Dolby Digital 5.1 w bonusowym utworze „Artificial Paradise”. Istnieje wyłącznie możliwość wysłuchania go w klasycznym stereo, a wiadomo nie od dziś, jak bardzo obraz widoczny na ekranie telewizora zyskuje dzięki przestrzennemu dźwiękowi.
Tak więc, oto trafiły nam w ręce dwa jubileuszowe wydawnictwa tego czołowego niemieckiego prog rockowego zespołu. Myślę, że w obu przypadkach mogą stanowić one sporą gratkę dla oczu i uszu wszystkich sympatyków jego muzyki. Trzeba podkreślić, że koncert zarejestrowany w Hamburgu został przygotowany z niesamowitym pietyzmem i precyzją. Zadbano o każdy najdrobniejszy szczegół, a sceniczny rozmach w połączeniu z grą świateł i projekcją slajdów robi kolosalne wrażenie, nieomal jak przy wysokobudżetowych produkcjach. Sam zespół też pokazuje się z jak najlepszej strony. Panowie Marco Gluhmnann, Matthias Harder, Sebastian Harnack, Volker Sohl i Jan Petersen 1 września ubiegłego roku byli w znakomitej formie. Przeżywali (szczególnie widać to po wokaliście, który w iście aktorski, niemal teatralny, sposób wczuwa się w śpiewane przez siebie teksty) ten występ w sposób niesamowity, ale nie zjadła ich trema. Pokazali, że grupa Sylvan na scenie potrafi prezentować się naprawdę efektownie i widowiskowo, potwierdzając tym samym, że jest doskonale rozumiejącym się i fantastycznie zgranym kolektywem.
Jak pamiętamy zespół Sylvan dał temu wszystkiemu wyraz pół roku później podczas marcowego tournee po naszym kraju. Ale gdy z płyty DVD ogląda się to wielobarwne i spektakularne, zarówno pod muzycznym, jak i wizualnym względem, widowisko, widać jak na dłoni jak bardzo różnica w produkcji przekłada się na jakość samego występu, a w konsekwencji odbioru samego koncertu. Wielki show grupy Sylvan w Hamburgu przy występie na przykład w Piekarach Śląskich to potężny Goliat przy skromniutkim Dawidzie. Chociażby dlatego warto oglądnąć „Posthumous Silence – The Show” i przekonać się na własne oczy jak zespół Sylvan znakomicie prezentuje się na ogromnej scenie w sali wypełnionej mnóstwem oddanych i żywo reagujących fanów.