Najpierw rozszyfrujmy tę nazwę. O.A.K., czyli Oscillazioni Alchemico Kreative to muzyczny projekt włoskiego multiinstrumentalisty Jerry'ego Cutillo, wychowanego na dziełach klasyków progresywnego rocka - od Genesis i King Crimson po Gentle Giant, Yes i Franka Zappę. Pod tym szyldem w latach 2015 – 2020 ukazały się trzy albumy, a w lipcu br. nakładem wytwórni Aerostella na rynek trafił czwarty, zatytułowany „Lucid Dreaming And The Spectre Of Nikola Tesla”.
Nowe dzieło Jerry'ego Cutillo poświęcone jest życiu słynnego tytułowego wynalazcy. Wśród gości uczestniczących w realizacji tej koncepcji znaleźli się tak znani muzycy, jak David Jackson z Van Der Graaf Generator (saksofony), Jonathan Noyce z Jethro Tull (bas) oraz grający na perkusji Alex Elena. Są też trzy śpiewające panie: Dorie Jackson (córka Davida), Olja Karpova oraz Laura Piazzai, którą kojarzymy ze współpracy z Clive’em Nolanem (m.in. album „From The Outside In”, na którym wykonywała kompozycje keyboardzisty Pendragonu i Areny; obecnie pracuje razem z nim nad albumem ''The Rise of Medici'' w ramach nowego projektu o nazwie „Imaginaerium”).
„Lucid Dreaming And The Spectre Of Nikola Tesla” to hołd oddany wynalazkom i pomysłom genialnego inżyniera. Album ukazał się dokładnie 10 lipca br. - w rocznicę urodzin Tesli (1856r.). I chociaż uważany jest on za geniusza, który wyprzedził swoją epokę o lata świetlne i to dzięki niemu posługujemy się dziś takimi ‘oczywistymi’ urządzeniami, jak radio czy silniki elektryczne, to trzeba wiedzieć, że jego życie wcale nie było usłane różami – m.in. dokonano grabieży jego pomysłów, a później zaimplementowano je przy całkowitym zmarginalizowaniu jego wkładu. Jerry Cutillo zainspirowany daleko wyprzedzającymi swój czas wynalazkami konstruktora oraz jego pokrętnymi ścieżkami losu napisał teksty i skomponował muzykę, która wypełnia ten album.
Rozpoczyna się on od ekstrawaganckiego utworu „Everything Is Light”, który wokalnie jest świetnie uzupełniającym się duetem Dorie Jackson – Jerry Cutillo, a stylistycznie w sposób tyleż efektowny, co nieco pokrętny łączy współczesność z klasycznymi brzmieniami sprzed kilku dekad. To bardzo dobry opener, rzucający odpowiednie światło na to, czego należy się spodziewać po reszcie płyty, a dodatkowo stanowi on odpowiednie przygotowanie pod wielowątkową i wieloczęściową kompozycję oznaczoną indeksem 2: „Oscillation Alkemy Kreativity”. To ponad 13 minut finezyjnego grania (zwracam uwagę na niezwykle efektowne flety w pierwszej części utworu) dość głęboko zanurzonego w muzycznej psychodelii. Saksofony i flety Jacksona pieszczą linię melodyczną, opartą na syntezatorowych brzmieniach, a podążają one meandrycznymi zakosami od elektroniki, poprzez space rock, klasykę, alternatywę i liczne eksperymentalne, epickie brzmienia. To O.A.K. wysublimowany, z dużą ilością zmieniających się nastrojów i zróżnicowaną mieszanką partii instrumentalnych. Fascynujący i kreatywny. Wielce intrygujący, tajemniczy i inspirujący, opatrzony szeroką gamą zastosowanych środków artystycznego wyrazu (także w zakresie wokalistyki – m.in. głos Cutillo przepuszczony przez vocoder, komunikaty radiowe, dialogi „spoza kadru” etc.).
Pozostała część płyty składa się już ze znacznie krótszych i nieco prostszych pod względem konstrukcyjnym utworów. Lecz trzeba wiedzieć, że do zwykłego piosenkowego formatu, bardzo im daleko. „Learn To Run In Your Dreams” to pieśń o mocno teatralnym charakterze. Jeżeli ktoś pamięta, to brzmi ona trochę jak produkcje grupy The Enid: z orkiestrowymi wstawkami i rewelacyjnymi partiami fletów, nieco odrealniona, marzycielska i wysmakowana.
Olja Karpova zachwyca swoimi uduchowionymi wokalizacjami we wstępie do utworu „The Comet And The Dreamer”, w którym, już po tym nieco somnambulicznym początku, pośród dobywających się zewsząd fortepianowych i syntezatorowych dźwięków dochodzi do prawdziwego zjednoczenia głosów śpiewających Karpovej (jej głos brzmi jak młoda Annie Haslam) i Cutillo (on z kolei przypomina tutaj trochę Chrisa Lewisa – niezapomnianego alchemika Thomasa Anzeraya z musicalu „Alchemy”). Pasują do siebie bezbłędnie i trzeba to jasno podkreślić: ten utwór potrafi chwycić za serce. To niewątpliwie jedna z muzycznych lokomotyw tego albumu.
„White Wings” to znowu rzecz oparta na orkiestrowo brzmiących klawiszach, osadzona w baśniowym, jakby odrealnionym klimacie i obdarzona blisko dwuminutową partią fletu w swoim zachwycającym punkcie kulminacyjnym.
Album kończy się zbudowanym wokół wokaliz Laury Piazzai poruszającym, pełnym symfoniczno-operowego rozmachu, instrumentalnym tematem „The Silver Cord”. Niezwykle efektowny to utwór, obdarzony fantastycznym grande finale, zawieszony gdzieś pomiędzy żywym światem materialnym a muzyczną transcendencją.
Słucham sobie tej płyty i myślę, że mamy do czynienia co prawda z niełatwą, acz magnetyczną i ciekawie brzmiącą muzyką. Jerry Cutillo pod szyldem O.A.K. wydał płytę nietuzinkową i niesztampową. Pełną ciekawych pomysłów muzycznych. Cechującą się sporą różnorodnością, zarówno w muzycznych klimatach, partiach wokalnych, jak i samej instrumentacji