Najpierw trochę historii. Cofnijmy się w czasie o 10 tysięcy dni. Tyle bowiem czasu, oczywiście z grubsza licząc, upłynęło od premiery poprzedniej płyty pt. „Ruff Mix” amerykańskiej formacji o nazwie Oz Knozz. Swego czasu zespół ten koncertował na jednej scenie z takimi sławami jak Supertramp, Kansas, Peter Frampton czy Judas Priest. Później nastąpiły trzy dekady względnej ciszy i uśpienia działalności, ale niedawno grupa Oz Knozz przypomniała się nowym krążkiem zawierającym całkowicie premierowy materiał. Jest go stosunkowo niedużo, bo 8 utworów, które stanowią program „10.000 Days & Nights” trwa łącznie zaledwie 38 minut z sekundami. To też jakby obraz tendencji minionych lat pamiętających czasy winylowej płyty. Dla grupy Oz Knozz pod wieloma względami czas zatrzymał się w miejscu jakieś 30 lat temu. I choć materiał, który słyszymy na tym krążku stanowi kulminację ostatnich 36 miesięcy pracy, to brzmi on tak, jakby nagrany był w cudownych dla „stadionowego rocka” (tym mianem, „arena rock”, określa się twórczość grup pokroju Journey, Survivor, REO Speedwagon, Boston, Asia etc.) czasach. Potężnie, lecz zarazem „słodko” brzmiące gitary, soczyste solówki, wyraziste brzmienie klawiszy, solidna sekcja rytmiczna, ciekawe, często ubrane w wielogłosowe harmonie, zmultiplikowane wokale – to cechy, którym muzyka Oz Knozz pozostaje wierna w bezwarunkowy, nieomal podręcznikowy, sposób.
Osiem zgrabnych, a do tego wyrazistych piosenek wypełniających to wydawnictwo sprawia dość solidne wrażenie. Szczególnie słuchacze lubiący amerykańskiego rocka lat 80., który dał podwaliny pod AOR (adult oriented rock) mogą być wręcz oczarowani. Znajdą oni na tej płycie „komercyjnie” brzmiący utwór „You Can’t Win”, który można już teraz uznać za klasyka gatunku. Sporo cech przebojowości znaleźć można w otwierającym to wydawnictwo utworze „Telephone”. Elementy hard rocka a’la ZZ Top słychać w „Hi Fi”, a w „Who’s The Hero” wokalista Milton De Coronado swą wokalną ekspresją do złudzenia upodabnia się do Ronny’ego Jamesa Dio. Z kolei w finałowym utworze zatytułowanym „S/M Woman”, a właściwie w jego środkowej części, zaskakują niesamowite harmonie wokalne utrzymane w stylu charakterystycznym dla chórków grupy Queen. „Midnight Mambo” to utwór oparty na bluesowym gitarowym riffie i wyrazistych partiach instrumentów klawiszowych. Sympatyków bardziej prog rockowych klimatów najbardziej ucieszą dwa tematy: „Graven Image” oraz „Hear What I’m Saying”, w których dłuższe partie instrumentalne nadają im bardziej podniosłego charakteru.
Podsumowując, w przypadku nowej płyty grupy Oz Knozz mamy do czynienia z bardzo dobrze podanym melodyjnym amerykańskim rockiem utrzymanym w klimacie lat 80. Muzykę tej grupy cechuje efektowna melodyka oraz ogromny profesjonalizm wykonawczy. Słychać, że Oz Knozz mocno pracował nad dopieszczeniem aranży i wycyzelowaniem swojego brzmienia. Nad produkcją płyty pieczę sprawował sam Jay Frigoletto, który w przeszłości współpracował m.in. z Tears For Fears, Spock's Beard i INXS. Miłośnicy stylu AOR będą z pewnością zachwyceni, ale i wytrawni sympatycy prog rocka, szczególnie jego pop rockowej odmiany, też znajdą na tej płycie coś dla siebie.
Na koniec przypomnijmy kto tworzy ten teksański zespół. Milton De Coronado śpiewa i gra na klawiszach, Duane Massey gra na syntezatorach i śpiewa w chórkach, Robert Guinea – na gitarach, Bill Massey na basie, a Marty Naul na perkusji oraz także udziela się w chórkach.
P.S. Płyta „10.000 Days & Nights” dostępna jest na serwisie internetowym CDBaby www.cdbaby.com , a także na innych portalach, jak Apple iTunes, Rhapsody, Napster, Amazon, etc.
.