Just - Deep Cycles

Artur Chachlowski

Dziś przed nami melancholijna podróż przez okowy smutku i straty, ale też przez strumyk nadziei i optymizmu. Jesienna muzyka pełna melancholijnej muzyki i wykonanych na nostalgiczną nutę piosenek.

Justin Kniest to Holender urodzony w 1969 roku i choć ma już swoje lata, a także spory dorobek w promowaniu muzyki (m.in. działa on jako producent holenderskiego Battle of the Bands, jest współwłaścicielem klubu Paradiso w Amsterdamie i założył firmę Fabchannel organizującą koncerty online), to jako artysta rockowy debiutuje dopiero teraz. Kilka miesięcy temu ukazała się jego płyta zatytułowana „Deep Cycles”.

Justin firmuje ją swoim pseudonimem artystycznym ‘Just’ i gra na niej na wielu instrumentach (głównie na fortepianie, gitarze i basie), śpiewa i przedstawia piosenki, które powstały na przestrzeni ostatnich lat. Wszystko zaczęło się w 2019 roku, kiedy skomponował i wykonał dwie smutne, melancholijne i bardzo osobiste piosenki w trakcie pewnych warsztatów muzycznych, w których uczestniczył. Silna emocjonalna reakcja na jego utwory skłoniła go do podjęcia decyzji o podjęciu wyzwania i zaprezentowania swojej muzyki szerszemu gronu słuchaczy. Oba utwory nagrał w swoim domowym studiu i wydał je cyfrowo. Ku jego zaskoczeniu obie piosenki były emitowane w holenderskim radiu i uzyskały ponad 40 000 odtworzeń na platformie Spotify.

Just poszedł za ciosem i postanowił wydać album „Deep Cycles”, na którym w efekcie znajdujemy 8 piosenek, które wyprodukował Minco Eggersman - znany producent i kompozytor ścieżek dźwiękowych, który nie jeden raz udowodnił, że doskonale czuje świat melancholijnej muzyki. Razem rozpoczęli pracę nad pierwszymi demami, a po krótkim czasie dołączył do nich też aranżer René de Vries, inżynier dźwięku Theodoor Borger i projekt o nazwie Just zaczynał nabierać ostatecznej formy. W międzyczasie powstały nowe piosenki, a do Just przystąpili utalentowani muzycy sesyjni - m.in. niemiecki gitarzysta Lothar Kosse (Nir Z., bracia Bissonette, Abraham Laborial) i klawiszowiec Stephen Smith znany ze współpracy z grupami ABC i Dire Straits, który zagrał na Hammondzie w kilku utworach. Wszyscy oni wspomogli naszego bohatera w finalnym etapie procesu twórczego oraz podczas nagrań studyjnych.

Przejrzysty, serdeczny, melancholijny, piosenkowy, optymistyczny: to tylko kilka określeń, które przychodzą mi na myśl, gdy słucham albumu „Deep Cycles”. Już od pierwszych dźwięków do świadomości odbiorcy dociera wysoka jakość muzyki i biegłość w pisaniu przyjemnie brzmiących piosenek. Głębia zarówno nagrań, jak i finalnych miksów nie ma sobie równych i długimi chwilami to, co dociera do naszych uszu przypomina twórczość zespołu Talk Talk, który wydaje się być oczywistym drogowskazem sugerującym stylistykę, w jakiej utrzymana jest lwia część tej przyjemnej w odbiorze płyty.

Bo trzeba wiedzieć, że „Deep Cycles” brzmi bardzo klimatycznie! Koi emocje, ekscytuje, intryguje i pobudza do refleksji. To prawdopodobnie jeden z najbardziej nienagannie wyprodukowanych i wykonanych albumów ostatnich lat. Nie ma na nim zbędnej nuty ani też żadnego niuansu, który nie byłby potrzebny i doskonale wyważony. Just śpiewa prosto z serca i jest prawdziwym mistrzem w subtelnym łączeniu muzycznej przeszłości z teraźniejszością i w patrzeniu wstecz przez pryzmat nowoczesnych pomysłów. „Deep Cycles” to melancholijne, ale podnoszące na duchu kameralne dzieło, podczas słuchania którego wyzwala się mnóstwo emocji. W sam raz dla miłośników twórczości Talk Talk, Tears for Fears, balladowego Phila Collinsa, Thomasa Dybdahla i Davida Sylviana.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!