Grupa Obrasqi to wspaniały przykład odwagi, konsekwencji i przede wszystkim wielkiego talentu. Odwagi, gdyż zdecydowali się na pisanie swoich utworów w rodzimym języku, wkraczając w ten właśnie ryzykowny sposób w nurt muzyki ambitnej. Konsekwencji, ponieważ ich drugi wydany 23 września br. album jest kontynuacją i rozwinięciem muzycznych pomysłów znanych z debiutu, dzięki niezwykłej wrażliwości artystów. Talentu, który sprawił, że tak umiejętnie połączyli różne style, tworząc w konsekwencji własny niepowtarzalny klimat podkreślony zdumiewającym, ciepłym wokalem Moniki Dejk-Ćwikły i okraszony cudowną poetyką tekstów.
Obrasqi to trio pochodzące z Żukowa – miejscowości położonej pomiędzy Kartuzami a Trójmiastem. Oprócz wspomnianej już wokalistki Moniki, która odpowiedzialna jest także za rewelacyjne teksty utworów, zespół uzupełniają Artur Wolski – gitary, klawisze, programowanie oraz Arek Bielawski – perkusja.
Już ich ubiegłoroczny debiut płytowy w postaci krążka „Dopowiedzenia” został bardzo dobrze przyjęty przez słuchaczy, ale także przez wiele muzycznych portali, prasę i krytyków. Efektem tego były występy na międzynarodowych festiwalach InoRock w 2021 oraz w roku bieżącym na coraz ciekawiej rozwijającym się Ostrów Prog Metal Rock Festival. Zostali również zaproszeni jako Gość Specjalny (wraz z grupą Origin Of Escape) na cztery finałowe, polskie koncerty, kończące europejską cześć trasy, naszej eksportowej gwiazdy – Riverside.
„Szepty ciszy” to niespełna 38 minut muzyki wyjątkowo wciągającej i hipnotyzującej. Sam zespół w materiałach promocyjnych określił ją jako „eksplozja emocji towarzyszących w miesiącach, gdy świat raz za razem stawał na jakiejś niewidzialnej krawędzi nieznanej naszemu pokoleniu, odzwierciedlenie tego, co działo się w najbardziej ukrytych zakamarkach duszy, których bez muzyki nie bylibyśmy w stanie odkryć. To podróż poza granice życia, świata, marzeń i siebie.”
To bardzo szczera i odważna deklaracja, która w zderzeniu z zawartością całego albumu zdaje się być niezwykle celna i spójna. Jest to na pewno muzyka, która wymaga skupienia, alienacji od wszystkiego co rozprasza, ale w zamian oferuje nam niezwykłą magię i nieskończone pokłady mocy, wzruszenia, w tym jakże szalonym, pędzącym na złamanie karku świecie.
Już otwierający cały album utwór „Świat co znajdzie głos” za sprawą pomysłowego tekstu przypominającego w niektórych wersach dziecięcą wyliczankę, a także niewinne zaklęcie, wprowadza nas w ten czarujący świat imaginacji podkreślonej hipnotyczną aurą muzyki.
Tytułowe ”Szepty ciszy” to autentyczne misterium i pokaz umiejętności wokalnych Moniki, która praktycznie tutaj właśnie szeptem i melodeklamacją czaruje, wciąga i zachwyca w towarzystwie eterycznych, nowoczesnych, triphopowych brzmień, których nie powstydziliby się najwięksi tego gatunku z Portishead czy Archive na czele. To bardzo umiejętne i subtelnie połącznie elektroniki i wszelkich z nią związanych efektów, tak aby ostatecznie podkreślić magnetyzm słów i melodii.
Następny utwór, „Siła zakaźnych westchnień”, to wyśmienity pop, jakiego niestety, ze śmiecą szukać dziś w przeróżnych komercyjnych rozgłośniach… nad czym czasami ubolewam. Słuchać za dnia, przy każdej okazji, takich „przebojów” - to najlepszy sposób na pozytywne podejście do życia.
Następująca po nim, niespełna minutowa miniaturka w postaci kompozycji „Paradosq” jest bardzo pomysłową kładką, pomostem do kolejnego magicznie poetyckiego utworu „Nie budź”. Wokal Moniki wydaje się tu świecić w promieniach słońca, spełniony, szczęśliwy i błogi jak cała ta kompozycja.
Kolejnyn utwór, „Obiecaj”, był pierwszym utworem jaki promował album. To moim zdaniem kwintesencja stylu Obrasqów. Senny, ale jakże urzekający klimat, hipnotyzujący i eteryczny, w którym przewodnikiem po „krainie czarów” jest oczywiście śpiew Moniki, a idealnym uzupełnieniem jest cudowna melodia, która ewoluuje do kulminacyjnego momentu, w którym wyłania się przeszywająca gitara. Wspaniała i bardzo podniosła chwila.
Tę niezwykłą bajkową płytę wieńczą trzy kompozycje, które finalnie układają się w suitę. „Mroczne pragnienia” urzekają tajemniczym, gotyckim klimatem. Pamiętam jak kiedyś, u schyłku lat 90., podobnie ekscytował nas na swoich pierwszych płytach zielonogórski Artrosis. Obrasqi robią to w sposób jeszcze bardziej magiczny, subtelny i magnetyczny. Szczególnie w utworze „Iskra we mnie”, w którym porywająca gitara wydaje się osiągać prawdziwe apogeum, aby unieść nas wraz ze wszystkimi marzeniami ponad ten pospolity, codzienny świat. Łączy się on znakomicie, dźwiękiem wyjętym niczym z medycznej aparatury, z finałową kompozycją „Nieprzetłumaczalne słowa” w której ostanie urzekające wersy powinny pozostać w słuchaczu na bardzo długo…
„Oczy usta w mej przestrzeni
Nieprzetłumaczalne słowa
Pełnią prośbę zgrzyta serce
Najciemniejszych mrocznych pragnień
Jak pożegnać w środku burzy
By najpełniej siebie strawić
Zapłoń we mnie spal pragnienia
By na resztę nie zasłużyć”.
Jestem pełen podziwu i szacunku, że takie płyty powstają dziś w Polsce. Że wciąż pojawiają się tacy artyści, których twórczość jest tak pięknie i współmiernie oderwana od pospolitych mód i trendów, a z drugiej strony brzmią niezwykle świeżo i nowocześnie. Ten album autentycznie czaruje, hipnotyzuje i olśniewa niczym najpiękniejsze barwny jesieni, w której tle obowiązkowo unosi się jeszcze babie lato.
Obrasqi to wielkie zaskoczenie a jednocześnie muzyczne spełnienie, na naszym muzycznym rynku. Dobrze, że są jeszcze wykonawcy, których osobowość i talent w efekcie potrafią w muzyce znaleźć swoje idealne miejsce. Łącząc umiejętnie bardzo różne style w sensowną i ekscytująca całość, w której elementy tego, co najlepsze w prog rocku, romansują z ambitnym popem, post rockiem, ambientem czy nawet muzyką alternatywną, a wszystko to aby wyrazić swoją nieprzeciętną wrażliwość.
Nie boję boje się postawić odważnej tezy, że „Szepty ciszy” to album z najwyżej półki. Dedykowany do świadomego, wysublimowanego odbiorcy. To muzyka przez duże ‘M’. W zasadzie nie ma na tej płycie niczego co mogłoby nas zaskoczyć, jeśli poznaliśmy w przeszłości debiutancki krążek „Dopowiedzenia”. Ale jest on jednocześnie sporym krokiem do przodu.
„Szepty ciszy” to płyta wyjątkowa, gdyż stanowi najintymniejszą i najbardziej spójną dotychczas odsłonę w dyskografii grupy. Muzycy kolejny raz zapuścili się na głębokie wody swojej wyobraźni i kreatywności. To zbiór dziewięciu znakomitych kompozycji wykonanych w języku polskim, na poziomie, o którym wielu może tylko pomarzyć. Płyta prezentuje się fantastycznie na wielu poziomach, począwszy od czarującego, wciągającego klimatu i przepięknych poetyckich tekstów Moniki, nadających konceptowi transcendentalnego posmaku, przez kapitalne aranżacje, wykonanie i seraficzne harmonie, aż po fenomenalne brzmienie i produkcję. Wydawnictwo to wręcz przynosi rozkosz w słuchaniu. Naprawdę trudno się w nim nie zakochać…
Na szczególną uwagę i podziw zasługuje wokal Moniki - ciepły, zmysłowy, ale kiedy trzeba i przejmujący, a jednocześnie zwiewny i eteryczny. Delikatnie, ale jakże dobitnie wsączający się do naszych umysłów… Nie powinno więc dziwić, że to właśnie słuchając tego głosu, poetyckich tekstów, podkreślonych klimatyczną aurą muzyki, dzieją się autentyczne cuda, które sprawiają, że odbiór kompozycji staje się jeszcze bardziej przyjemny i wprost nieziemski.
Obrasqi posiadają wielki i dziś bardzo pożądany dar, umożliwiający im hipnotyzowanie słuchacza i umiejętność angażowania każdej komórki jego ciała, myśli i emocji. Tworzą muzykę, która jest do bólu szczera, niebiańsko piękna i uduchowiona.
„Szepty ciszy” to płyta doskonała od początku do końca i choć album ten jest stosunkowo krótki, to udało się tej trójce przesympatycznych muzyków stworzyć dzieło, które gwarantuje ciarki pojawiające się podczas słuchania, co nie jest wcale rzeczą prostą. Jest to płyta przemyślana i choć w dużym stopniu nostalgiczna, a wręcz często melancholijna, to jednocześnie ciepła i opiekuńcza. Mądra i kochająca. A niewiele jest dziś takowych zaśpiewanych w naszym rodzimym języku i… szczególnie w czasach, kiedy świat staje na krawędzi.