W ciągu ostatnich kilku lat do mojego odtwarzacza dotarło kilka ciekawych pozycji, za którymi stali muzycy wywodzący się z Grecji. Mam tu na myśli przede wszystkim grupę Verbal Delirium i jej lidera, Jargona, ale także Electric Litany, Villagers Of Ioannina City czy choćby formację Naxatras. To spowodowało, że moje zainteresowanie tamtejszym rynkiem muzycznym wzrosło. Zatem, gdy dotarł do mnie album sygnowany nazwą Limp, która niewiele mi mówiła, to już samo pochodzenie z kraju Vangelisa było impulsem do zapoznania się z materiałem zawartym na płycie zatytułowanej „Herd”. I od razu zaznaczę, że nie żałowałem tej decyzji.
Limp, to w zasadzie solowy projekt multiinstrumentalisty Giannisa Koutsosa powstały na początku 2020 roku w Salonikach. Po ponad roku pracy światło dzienne ujrzał debiutancki album zatytułowany „Prosody”. Przyniósł on 32 minuty muzyki, którą można zaliczyć do atmosferycznego rocka alternatywnego z progrockowymi akcentami. Rok później, dokładnie 8 października 2022 roku, opublikował on album numer 2 z okładką ozdobioną czarno-białym zdjęciem autorstwa, również pochodzącego z Salonik, Dimitrisa Pattasa.
Krążek, podobnie jak debiut, wybrzmiewa przez nieco ponad 32 minuty, czyli stosunkowo niewiele. Zawiera on 6 kompozycji, do nagrania których zaprosił prawie tych samych muzyków, którzy wzięli udział w nagraniu „Prosody”. Są to perkusista George Baltas, gitarzyści Christos Avgerinos i Leonidas Vagdatzoglou (nowa postać w grupie), Kostas Chatzimilioudis, który stworzył linie wokalne do dwóch utworów oraz wokalistka Zoe Karathanasi, która gra także na instrumentach klawiszowych. Sam Koutsos odpowiedzialny jest za większość partii gitary, basu, instrumentów klawiszowych, a także część podkładów perkusyjnych.
Jako pierwszy otrzymujemy utwór „Crumbling Faith”, który rozpoczyna się basową pętlą i rozmarzonym śpiewem Karathanasi, która czaruje głosem podobnie jak robią to choćby Hannah Stobart, Nastya Shevtsova czy też Anna Batko. Mamy tu także ostrzejszy fragment z urywanym riffem i wstawką zagraną na fortepianie, gdzie skojarzenia kierują się w stronę Porcupine Tree. W końcówce Zoe śpiewa bardziej zadziornie udowadniając, że dysponuje sporymi możliwościami wokalnymi. Na ścieżkach numer 2 i 3 umieszczono spokojne nagrania „Smite” i „Quivering”. W obu zachwyca niezwykle zmysłowy śpiew wokalistki oraz delikatne partie gitary, z subtelnymi solówkami. W pierwszym z nich warstwy wokalne przeplatają się co daje ciekawy efekt, a dodatkowo wykorzystano fragment przemówienia… Margaret Thatcher. Sample z fragmentami wypowiedzi znanych osobistości są ważnym elementem w większości zamieszczonych na albumie propozycji, jak ma choćby w „Quivering”, gdzie możemy usłyszeć głos Rogera Watersa. Indeksem nr 4 oznaczony jest utwór „Vertigo”. Tu z kolei zamieszczono fragment tekstu z filmu „Wspaniałe życie” wypowiadany przez George’a Baileya, w którego wcielał się James Stewart. To jeden z najmocniejszych punktów wydawnictwa. Mimo iż trwa on niespełna 4 minuty, to dzieje się tu naprawdę sporo. Delikatniejsze i ostrzejsze fragmenty przenikają się, a ozdobą są solówki gitarowe w wykonaniu Christosa Avgerinosa i Leonidasa Vagdatzoglou. Ten drugi, wraz z Karathanasi (która tu śpiewa bardziej ekspresyjnie) oraz liderem, jest współkompozytorem nagrania. Pozostałe to indywidualne dzieła Koutsosa. W następnych kompozycjach, „Spectre” i „Mea Culpa”, wykorzystano fragmenty wypowiedzi australijskiego aktywisty, Juliana Assange. W pierwszej z nich po spokojnym wstępie z wyrazistym basem i wysmakowaną partią perkusji w głównej roli występuje łagodny motyw gitarowy i bardzo delikatny śpiew Zoe. Potem otrzymujemy fragment z syntezatorowym tłem a’la Richard Barbieri oraz przyjemnym solem na gitarze w wykonaniu Avgerinosa. Na finał grupa prezentuje ścieżkę instrumentalną, nie licząc głosu Assange’a. Ogólny charakter nagrania może się kojarzyć z twórczością naszego Lebowskiego. Ten sam filmowy klimat i wciągająca partia gitary, która subtelnie snuje się pozwalając słuchaczowi odpłynąć.
I to tyle. Jak wspomniałem, album trwa zaledwie 32 minuty. Ale czy to wada? Częściowo, bo obcowanie z „Herd” na pewno pozostawia pewien niedosyt. Zawiera on bowiem bardzo udane kompozycje, które może nie czarują symfonicznym rozmachem czy ognistymi solówkami. Ich siłą jest klimat. Trochę mroczny i tajemniczy, ale niezwykle wciągający. Koutsas wśród twórców, którzy inspirowali go przy pracy nad płytą wymienia Porcupine Tree, Opeth czy Pink Floyd. Owszem, słychać te wpływy, ale jest to tylko baza, na której oparł własne pomysły, które w połączeniu z talentami zaproszonych muzyków, w szczególności Zoe Karathanasi, której głos jest bardzo mocnym punktem wydawnictwa, pozwoliły stworzyć nader ciekawe wydawnictwo. A to pozwala dołączyć nazwę Limp do grona zespołów wymienionych na początku tego tekstu, jako interesujących przedstawicieli muzyki rockowej ze słonecznej Grecji.
Album został wydany w postaci plików i można go nabyć na stronie limp1.bancamp.com.