Ferrara to miasto o niezwykłej urodzie, naznaczone dotykiem renesansu, wszechobecnej sztuki, blaskiem, jaki wyżłobili w jego murach Petrarca i Kopernik. Tu rozgrywały się sceny „Cossi fan tutte” Wolfganga Amadeusza Mozarta i urodził się słynny twórca „Powiększenia” i „Czerwonej pustyni” - Michelangelo Antonioni. Miasto muzyki i ludzi, którzy ją tworzą. Tu wieczór ma smak marcepanu, a zmierzch kładzie na ulicach fantazyjne mozaiki zabarwione kolorami pór roku.
Jeden z filozofów powiedział kiedyś: „Sztuka rodzi sztukę...”. Może dlatego są miejsca na świecie, gdzie z ziaren talentu kiełkują wspaniałe zespoły. Powstają, rozwijają się, aby kiedyś oswobodzić skrzydła z kokonu muzycznych fascynacji i wyjść na wolność.
Rok 2005 był znaczący dla Limite Acque Sicure - to data ich narodzin. Grupa została utworzona przez dwóch muzyków, a miało to miejsce właśnie w przepięknej Ferrarze. Mieszkali niedaleko, lecz nie wiedzieli o swoim istnieniu. Andrea Chendi dał ogłoszenie w ówczesnym magazynie muzycznym, jaki wydawał i odpowiedział na nie Antonello Giovannelli. Panowie utworzyli trzon grupy, która miała wykonywać utwory z repertuaru zespołów progresywnych pochodzących z Italii, przede wszystkim ukochanego Banco Del Mutuo Soccorso i PFM. Ostateczny sześcioosobowy skład zaczął się kształtować od 2009 roku.
Rok 2016 był przełomowym - zaczęli myśleć o swojej własnej, oryginalnej muzyce i powoli gromadzić kompozycje. Niektóre z nich mają swoje korzenie we wcześniejszych latach, inne powstawały pod wpływem impulsu - weny rozpalającej płomień twórczej pasji. Było ich już wtedy sześcioro i tak pozostało do dzisiaj: Andrea Chendi (mistrz wiolonczeli i śpiewu) - obdarzony bardzo ciekawym głosem - stanął za mikrofonem. Antonello Giovannelli odpowiada za brzmienia klawiszowe (organy, fortepian, syntezatory). Ambra Bianchi to artystka dodająca skrzydeł muzyce głosem, blaskiem fletu i harfy. Luca Trebanelli to wszechstronny gitarzysta z niemałym doświadczeniem nie tylko w sferze muzyki klasycznej, grał też mocniejsze rytmy ( Hocculta). Paolo Bolognesi – znakomity perkusista (studiował u Maestro Mauro Gherardi i Stefano Peretto). A na basie fantastyczny Francesco Gigante.
Musiało minąć kilka lat, by pomysł wydania płyty z oryginalnymi kompozycjami okrzepł i doszło do jego finalizacji. Album zatytułowany tak jak nazwa zespołu - „Limite Acque Sicure” (”Kres bezpiecznej wody”) ujrzał światło dzienne w ubiegłym miesiącu - 14 października 2022r. Jego program tworzy sześć oryginalnych utworów zespołu i cover, który jest hołdem złożonym zespołowi Banco del Mutuo Soccorso – to nagranie „Il giardino del mago” w wersji live.
Płyta jest konceptem – to podróż w czasie i przestrzeni, wędrówka przez krainę wspomnień i nastrojów, przez to, co w nas rośnie latami, poprzez emocjonalny świat uczuć i emocji. Stąpanie po kobiercu z listowia, jakie przynosi wicher pragnień i ludzka wyobraźnia. Takie jest życie - ciągłe przemieszczanie się przez miejsca, nastroje, obrazy odtwarzane z rzutnika pamięci, podarte fragmenty listów, kartki z pamiętnika. To wszystko tworzy naszą przeszłość i rzutuje na chwile obecne. Okrywa cieniem naszą rzeczywistość. Wędrówka i odkrywanie nowych szlaków to wyzwanie, drapieżne jak krzyk nowo narodzonego dziecka - pełen pożądania tego, co najpiękniejsze - życia.
Tworzenie muzyki i nagrywanie materiału zajęło grupie sporo czasu, głównie przez pandemię i ograniczenia z niej wynikające, ale jak to mówił Fryderyk Chopin: „Czas to najlepsza cenzura, a cierpliwość to najdoskonalszy nauczyciel”. Często dzięki temu, rzeczy stają się doskonalsze. Podobnie jest z konsumowaniem muzyki - dania niezmiernie wykwintnego i wymagającego delikatnego podniebienia. Czas uwrażliwia nasze zmysły, pozwala zauważyć szczegóły i subtelności, które nadają specyficznego kolorytu i polerują obraz, jaki widzimy.
Album rozpoczyna się szlachetnym powiewem orientu – dwunastominutowym „Sogno d’Oriente” i jest to sen cudownie śniony na jawie, pełen kolorów i gorzkiego smaku rzeczywistości. To nie jest zwyczajna piosenka. To opowieść o tych, którzy z konieczności lub z chęci spełnienia marzeń o lepszym, bezpiecznym życiu, świecie pozbawionym niepokoju wojen i śmierci, decydują się na emigrację ze swojej ojczyzny. Czeka ich los pełen niespodzianek, niepewność jutra i ryzyko. Nie wiedzą jaki świat się kryje za zamkniętymi drzwiami przeznaczenia. Szalony początek opowieści odziany w klimaty orientalnych harmonii, wyraziste bębny i wokalizę Ambry Bianchi. Aura przepojona zapachem anyżu i gałki muszkatołowej, cynamonowym wiatrem i gitarą, na której Luca tworzy muzyczny poemat. Finezyjne zmiany nastroju, tempa, miękkość klawiszy i głosu, jakim dysponuje Andrea Chendi oddają aurę tej opowieści. Niesamowite splecenie ze sobą wątków nowoczesnego, jazzowego feelingu z atmosferą „Baśni z tysiąca i jednej nocy”.
„Upływ lat jest nieuchronną podróżą w czasie…” - to słowa, które oddają treść drugiego utworu „Terra staniera”. To kolejna wędrówka do czasów naszego dzieciństwa i młodości. Do domu rodzinnego, który zmienił oblicze. Czas potrafi być przyjacielem i wrogiem. Jedno jest pewne, nie da się go oszukać, przekupić, zatrzymać… Przepiękny fortepian wprowadza nas w korytarze emocji, wokal i flet, który unosi pyłek z kielichów kwiatów. Do tego pochodu brzmień dołącza się subtelna gitara. Refren śpiewają w duecie Andrea i Ambra. Nie mogłoby w tej subtelnej muzycznej wieczerzy zabraknąć smakowitej solówki w wykonaniu Luki Trabanelliego.
„Il respiro dell’anima”, co można przetłumaczyć jako „Oddech duszy” to utwór oznaczony indeksem 3. To kolejny rozdział opowieści z księgi człowieczeństwa. Znaczenie i rola matki we włoskiej rodzinie są niezaprzeczalne. Ten utwór porusza wartki temat szacunku, miłości i relacji pomiędzy pokoleniami. To bardzo rytmiczna kompozycja z wybijającą się na pierwszy plan sekcją rytmiczną i piękną linią wokalną.
„Antico mare” („Starożytne morze”) jest spojrzeniem na historię miast, które pozostawiły niezatarte ślady w naszej teraźniejszości, na miejsca będące pomnikiem historii basenu Morza Egejskiego i Śródziemnego, które stanowiły pomost pomiędzy różnymi kulturami. Szum fal odbijających się od nadbrzeża, cykady szemrzące w swoim owadzim języku, wibracje fletu są niebywale urocze i mistyczne w swoim rozkwicie. Muzyczna głębia tajemnic niespenetrowana przez ludzką ciekawość. Dużo tu instrumentów perkusyjnych: kołatki, dzwonki, talerze, werble, kastaniety i oczywiście cudowny flet i harfa.
Gdy pułapka czasu się zamyka i wszystko wydaje się stracone, pozostaje nasza wewnętrzna równowaga. Harmonia w świątyni naszego wnętrza, plateau w sferze uczuć i pragnień, pogodzenie się z emocjami, które zastygają w szczelinach naszej duszy to motto, prowadzące nas przez kolejną muzyczną krainę - „Fiamme intorno”. Uwielbiam te kontrasty, jakimi nas zaskakuje Limite Acque Sicure: finezyjny flet i po chwili gitarowe, twarde riffy lub odjechane bębny splatające się z oceanem klawiszy. Organy wybrzmiewają integrując się z brzmieniem gitary.
Wspomniany już wcześniej „Il giardino del mago” jest ukłonem i hołdem złożonym idolom członków zespołu – muzykom grupy Banco del Mutuo Soccorso, która jest prawdziwą legendą włoskiej sceny progresywnej. Przed kilkoma dniami jeden z pierwszych egzemplarzy niniejszej płyty trafił w ich ręce w czasie koncertu w Ferrarze. Musiało to być cudowne spotkanie dla obu stron.
Na zakończenie pojawia się kompozycja „Ti salvera”. „Podążaj za gwiazdą, która świeci najjaśniej (…) Podążaj za wzniosłym ideałem, aby nie zgubić się w życiu...” - to myśl przewodnia tej kompozycji. To wiara, by wytrwać w walce o swoją tożsamość i wartości. Krótkie i urocze zakończenie trwające tylko dwie minuty i jedenaście sekund. Gitarowe wersety wpisane w miękkość fletu i głosów. Tonące w oceanie spokoju, niczym słoneczna latarnia.
„Limite Acque Sicure” to album z muzyką, którą trzeba smakować powoli, z wyczuciem i bez pośpiechu. Trzeba mieć dla niej czas, bo jest tego warta...