Lost Vision Of The Chandoo Priest, The - The Lost Vision Of The Chandoo Priest

Artur Chachlowski

The Lost Vision Of The Chandoo Priest to projekt muzyczny zrodzony z kreatywności i artystycznego związku dwojga młodych włoskich muzyków: Franceski Zanetty (Unreal City, Quel che Disse il Tuono) i Niccolò Gallaniego (Cellar Noise, Quel che Disse il Tuono). Na swojej płycie, która utrzymana jest w stylu instrumentalnego post rocka, wspomaga ich nieco bardziej doświadczony kolega - klawiszowiec legendarnej grupy Alphataurus, Pietro Pellegrini.

Duet Zanetta – Gallani już na etapie komponowania przyjął założenie, by ich muzyka nie była niczyją kopią ani też nie poddawała się jakimkolwiek specyficznym etykietkom. I trzeba przyznać, że się udało. Choć jako recenzent nie byłbym sobą aby, chociażby w formie umownego drogowskazu, nie starał się przywołać kilku porównań, które ułatwiłyby naszym Czytelnikom, którzy nie mieli jeszcze okazji wysłuchać chociażby jednej kompozycji projektu, wyrobienia sobie zdania na temat tego albumu. A więc napiszę tak: The Lost Vision Of The Chandoo Priest wykonuje muzykę, którą odnieść można do wczesnego dorobku Pink Floyd, tak z przełomu lat 60. i 70. Gra także muzykę zanurzoną w elektronice typowej dla lat 80. oraz wycyzelowaną i dopracowaną pod względem technicznym zgodnie ze współczesnymi wymogami rynku muzycznego. Czerpie ona też inspiracje ze skandynawskiej szkoły prog rocka i neopsychedelii. A w ogóle, to długimi chwilami grają z takim polotem jak nasz Lebowski.

Nie oznacza to wcale, że tak łatwo jest wrzucić ją do jakiejkolwiek stylistycznej szufladki. Na płycie „The Lost Vision Of The Chandoo Priest” dzieje się tak dużo, nastroje klimaty zmieniają się tak często, że w konsekwencji album brzmi unikatowo. I przyjemnie.

Trwająca niewiele ponad 40 minut płyta składa się z 10 instrumentalnych utworów. Każdy z nich trwa 3-4 minuty, tak więc duet zdecydowanie postawił na poruszanie się po zwięzłych tematach kosztem długich i rozbudowanych form muzycznych. Niemniej, album, jako całość, słuchany od pierwszego romantycznego tematu „Floating Down The Valley” aż po finałowy „Dunans Castle”, stanowi homogeniczną dźwiękową przestrzeń i właśnie słuchany w całości sprawia najlepsze wrażenie. Atmosferyczna, malownicza, chwilami wręcz pastelowa muzyka zaproponowana przez Zanettę i Gallaniego po brzegi wypełniona jest brzmieniami moogów, melotronów, organów, subtelnymi partiami gitar i fletów oraz żywej perkusji, co stanowi niewątpliwy walor tego wydawnictwa.

Z pozoru wydaje się, że ten album to nic nadzwyczajnego, ale jestem pewien, że miłośnicy instrumentalnego, atmosferycznego post/prog rocka po jego wysłuchaniu będą zadowoleni. I to bardzo.

www.ams-records.it

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!