Melt Motif - Particles. Death Objective

Artur Chachlowski

Apollon Records. Bergen. Nowy album młodej, pochodzącej z tego miasta norweskiej grupy… Tych kilka haseł z reguły wystarczy Czytelnikom naszego portalu i Słuchaczom audycji MLWZ, by mieć pojęcie o tym, z czym muzycznie mamy do czynienia.

Ale tym razem nie. Zmyłka. „Particles. Death Objective” – druga płyta w dorobku zespołu Melt Motif, która ukazała się 28 kwietnia, to nie uduchowiony skandynawski prog rock owiany nutką wikingowych klimatów, a rzecz zaskakująco awangardowa. Elektronika? Synth pop? Industrial?... Jedno jest pewne: przybyli z własnym brzmieniem. Melt Motif z pewnością brzmi wyjątkowo, ale żeby umieścić ich styl w odpowiednim kontekście pozwolę sobie przywołać takie nazwy, jak Nine Inch Nails, Portishead, Goldfrapp i do pewnego stopnia także Depeche Mode.

Kenneth Rasmus Greve założył swój zespół w 2021 roku podczas pandemii. Nie musiał nawet wychodzić z domu, aby znaleźć odpowiednią wokalistkę. Jego partnerka, Rakel ma spore doświadczenie w muzyce klasycznej i koncertowała na całym świecie, a także nagrywała z Bergen Philharmonic Choir. W Melt Motif Rakel demonstruje zupełnie inną stronę swoich przeogromnych nie-klasycznych możliwości wokalnych.

Pierwszym utworem, który duet nagrał w swoim domowym studiu był „Blood”. Został wydany na SoundCloud i szybko został doceniony przez słuchaczy poszukujących nowej, niezależnej muzyki. Zespół został również zauważony przez wytwornię Apollon Records, dzięki której pod sam koniec 2021 roku odnotował spektakularny debiut w postaci singla „Everything Will Disappear”. Pełnowymiarowy debiut w postaci płyty „A White Horse Will Take You Home” miał miejsce w maju 2022r. Latem tego samego roku Melt Motif wydał EP-kę „Vandalism Vol. 1” zawierającą osiem utworów. To wypełnione techno remiksami wydawnictwo stało się undergroundowym hitem w klubach Berlina i innych europejskich miast. Teraz, po niespełna roku od poprzedniej pyty ukazał się album nr 2 – „Particles. Death Objective”.

Aby należycie zmiksować nową płytę, Kenneth Rasmus Greve poszukiwał inżyniera, który pasowałby do stylu i wizji jego projektu. W São Paulo w Brazylii spotkał Joe Irente. I to był ten człowiek, którego szukał. Ich znajomość szybko przekształciła się w bliską współpracę, a zaangażowanie Joe stało się większe niż początkowo planowano: w kilku utworach na nowym krążku można usłyszeć jego gitarę elektryczną, bas i aranżację. Tym sposobem duet złożony z Kennetha Rasmusa Greve i Rakel niespodziewanie przeistoczył się na nowym albumie w trio. Dzięki współczesnej technologii odległość między dwoma studiami w Bergen i São Paulo nie stanowiła żadnego problemu, więc praca nad albumem „Particles. Death Objective” przebiegła sprawnie, szybko i bez żadnych kłopotów.

Muzycznie otrzymujemy na nim solidną porcję industrialno-elektronicznej muzyki. Lirycznie zaś album posiada przewijający się na nim niepokojący motyw ucieczki od czegoś niepokojącego, co wydarzyło się w życiu bohatera/bohaterki. Surrealistyczne tematy układają się w muzyczny horror (zwracam uwagę na tytuły utworów: „Where I Want To Die”, „I’m Gone”, „Leave It All Behind”, „Chainsaw”), w którym jakakolwiek próba przezwyciężenia dramatycznych sytuacji zawsze kończy się tym, że bohater/bohaterka ląduje w jeszcze gorszej sytuacji. To album mroczny, oniryczny i niejednoznaczny, jakby inspirowany niesamowitą atmosferą filmów Davida Lyncha. Myślę, że ten stan rzeczy dobrze oddaje też tytuł płyty: wszyscy jesteśmy małymi kawałkami w wielkiej misji, która prowadzi nas do nieuniknionej śmierci.

Pomimo tego ponurego przesłania, muzyka, z jaką mamy do czynienia na tym albumie, niekoniecznie musi wywołać u słuchacza depresję, a kilka tematów z tego trwającego 40 minut krążka (jak „Broken Floor” czy „Warrior”) może spodobać się nawet tym odbiorcom, którzy na co dzień niekoniecznie słuchają takiej właśnie awangardowo-industrialno-elektronicznej muzyki. Bo jeżeli ma się otwarty umysł i nieortodoksyjne podejście do gatunków muzycznych, można znaleźć w tej muzyce coś, co sprawi, że Melt Motif stanie się zespołem, którego nie będzie się już chciało spuścić ze swojego radaru.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok