No-Man - Schoolyard Ghosts

Maciej Stwora

ImageDuet No-Man tworzy Tim Bowness i Steven Wilson, a “Schoolyard Ghosts” jest ich najnowszym dziełem. Wracają po dość długiej, pięcioletniej przerwie – w 2003 roku ukazał się znakomity album „Together We're Stranger”, który mnie osobiście wprost zachwycił swoim pięknem. Jak jest teraz? Teraz jest równie pięknie. No-Man wprowadziło do swej bogatej aranżacyjnie muzyki dodatkowe elementy, które podnoszą atrakcyjność poszczególnych kompozycji oraz wnoszą powiew świeżości do muzycznej formuły duetu. Duża w tym zasługa zaproszonych gości, o których wspominam w analizie poszczególnych utworów. 

Na “Schoolyard Ghosts” znalazło się osiem kompozycji:

1. All Sweet Things. Od pierwszych sekund tego nagrania Tim Bowness zachwyca słuchacza swym delikatnym głosem, a wtórują mu równie delikatne dźwięki fortepianu i gitary akustycznej autorstwa Stevena Wilsona. Wraz z rozwojem kompozycji nastrój staje się bardziej podniosły, podkreślany cudownym refrenem. Sam koniec All Sweet Things to wspólna harmonia głosów Bownessa i Wilsona. I te niepokojące ostatnie sekundy, burzące wcześniejszą sielankę. Znakomity kontrast.

2. Beautiful Songs You Should Know. Delikatna piosenka. W tle słyszymy świetną partię gitary basowej w wykonaniu Colina Edwina z Porcupine Tree, a Marianne De Chastelaine (znana z projektu Nosound) dodaje temu utworowi pewnej dostojności dzięki swej grze na wiolonczeli. Na pierwszym planie pozostaje Tim Bowness, który czaruje słuchacza swoim głosem.

3. Pigeon Drummer. Zaskakujący utwór, nowość w twórczości No-Man. Mamy tu do czynienia z niezwykle mocną partią perkusyjną autorstwa Pata Mastelotto z King Crimson, której przeciwstawiany jest delikatny wokal Tima. Mnie osobiście cieszy podejmowanie takich eksperymentów, choć z pewnością można stwierdzić, że takie „łojenie” nie pasuje do twórczości duetu. Ukojenie przychodzi w końcowych minutach utworu, gdzie szaleństwo Pata ustępuje pola liryzmowi Tima. Kilka pięknych fraz, przygotowujących nas na następne, cudowne nagranie.

4. Truenorth. Kto wie, czy to nie najlepsza kompozycja w dziejach No-Man. Epicki, 13-minutowy Truenorth, rozwija się bardzo spokojnie, z minuty na minutę nabierając większego rozmachu. Piękne partie fletu autorstwa Theo Travisa w połączeniu z grą London Session Orchestra tworzą piorunujący efekt. Gdy dodamy do tego rewelacyjne ścieżki wokalne Bownessa to otrzymujemy pełen obraz magii tego utworu. W okolicy 9 minuty dochodzi jeszcze rytm perkusyjny powodujący, że Truenorth na te kilka końcowych chwil staje się dość radosnym i skocznym nagraniem.

5. Wherever There Is Light. Jeden z piękniejszych utworów na tej płycie. Subtelny głos Tima i fantastyczna gra Travisa na flecie to znaki rozpoznawcze tej kompozycji. Króciutki ale jakże silny w swym wyrazie fragment muzyki. Cudeńko.

6. Song Of The Surf. Leniwie płynąca piosenka, w której świetnie słychać umiejętności Stevena Wilsona w tworzeniu pięknych melodii. Pojawia się tu również Pat Mastelotto, tym razem jednak pokazując swoje „bębny” z diametralnie innej strony w porównaniu z Pigeon Drummer. Każdy instrument jest niezwykle delikatny, idealnie współgrając z wokalem Bownessa.

7. Streaming. Najkrótszy utwór na płycie, w którym w uszy rzuca się charakterystyczny loop perkusyjny autorstwa Andy Bookera, nadający klimat całości. Pomimo pewnej skoczności, zarówno pozostałe instrumenty jak i głos powodują, że Streaming jest bardzo subtelnym nagraniem. Urocza piosenka.

8. Mixtaped. Zakończenie albumu, dzięki tej kompozycji jest bardzo udane. Senna atmosfera, „jazzująca” partia perkusji w wykonaniu Gavina Harrisona z Porcupine Tree, piękna gra Wilsona na gitarach oraz Travisa na flecie. Tim Bowness spaja to wszystko swoim natchnionym głosem w prawie 9-minutowy, przepiękny utwór.

No-Man na płycie “Schoolyard Ghosts” potwierdzają swoją wielką klasę i talent do komponowania cudownych melodii. Nie stoją w miejscu, rozwijają się poprzez zamieszczanie w swoich utworach oryginalnych rozwiązań, często przy pomocy znakomitych gości. W ich muzyce przewijają się różne nastroje, a całość cechuje się niezwykłą dbałością o szczegóły i perfekcją wykonania. Jest to album dla wszystkich wrażliwych słuchaczy, poszukujących piękna w muzyce. Tutaj otrzymujemy go w nadmiarze. Polecam zatopienie się w tych magicznych dźwiękach.

  
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!