Tusmørke - Hestehoven

Artur Chachlowski

W połowie sierpnia wytwórnia Karisma Records wypuszcza na rynek nowy album zespołu Tusmørke pt. „Hestehoven”. Tym razem ten norweski kwartet, składający się z muzyków mających staż w zespołach Wobbler i Alwanzatar, zabiera nas do dziwacznej baśniowej krainy, gdzie każdy krzak i każda polana tętnią życiem satyrów, wróżek i nimf. Ten album nie jest dla ludzi o słabych nerwach…

Weź więc pod uwagę, że nie będzie już odwrotu, gdy odpalisz pierwszy utwór „Cycle Of The Gylaginning” i gdy pójdziesz tą tajemniczą ścieżką, przebijając się przez zielone zarośla. Ścieżka jest pełna niebezpieczeństw i pokus. Kontynuuj (”Hestehoven”), a będziesz wessany do krainy, gdzie każdy zaułek tryska życiem tańczących rogatych faunów, mitycznych bóstw i zwiewnych nimf. Kontynuuj („Den behornede guden”), a znajdziesz się w świecie, w którym artefakty życiodajnej flory i fauny stają się niczym innym jak erotycznymi tajemnicami przypominającymi starożytne kulty płodności. Kontynuuj, a przestaniesz rozumieć, czy ilość trafiających do ciebie w jednostce czasu bodźców powoduje radość czy wkurzenie („Jeg klumser deg”). Wyobraźnia nie ma końca. W taki właśnie świat zabierają nas Benediktator (bas), Krizla (flet), Haugebonden Gode Gullstein (instrumenty klawiszowe) i HlewagastiR (perkusja). Świat pogański przeplata się tu ze starożytnymi mitami oraz czcią dla bóstw ziemi. Nie znam norweskiego, by zrozumieć każde słowo śpiewane w tym języku przez Bendiktatora, ale wydaje się, że muzyczny świat według tego norweskiego zespołu nie składa się tylko ze słońca, światła i tęcz, tak samo jest z Tusmørke, którego nazwa oznacza po norwesku „zmierzch”. I cały kontekst towarzyszący płycie, który dotyczy głównie świata podziemnego. Ten chtoniczny aspekt jest mocno obecny w konceptualnych tekstach poszczególnych utworów. Członkowie Tusmørke wydają się być poganami, ale z pewnością blisko im też do bóstw z zaświatów. To właściwie ich bliscy przyjaciele. A ich nowa muzyka to rzecz do nucenia, gdy przekazuje się diabelski pakt przez dziurkę od klucza w lokalnym kościele lub pędzi się wprost na sabat. A tam czarownicy rechoczą ze śmiechu, a czarownice rumienią się ze wstydu…

Siedem utworów (pięć zaśpiewanych po norwesku, dwa – otwierający, „Cycle Of The Gylfaginning”, oraz finałowy, „The Wicked Ways Of Witches And Wizards”, po angielsku), 40 minut muzyki zawieszonej gdzieś na granicy jawy i snu, świata realnego i baśniowych marzeń, prog rocka, folku i psychodelii. To jest prawdziwy współczesny norweski prog w najlepszym wydaniu: nieokiełznany, temperamentny, zaskakujący (czy w tytułowym nagraniu „Hestehoven” naprawdę słyszę kilka nut skradzionych z „Lambady”?), psychodeliczny i odjazdowy aż do bólu. A przy tym autentycznie piękny, intrygujący i kuszący, jak okładka autorstwa znanego artysty Sverre'a Mallinga.

https://www.karismarecords.no

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku